Smutna medytacja o kobiecie i mężczyźnie

0
0
0
/

Medytacje ewangeliczne z dnia 22 WRZEŚNIA 2017, Piątek, Łk 8,1-3Jezus wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym. A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; Joanna, żona Chuzy, zarządcy u Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały ze swego mienia. Kobieta jest oparciem dla mężczyzny, po prostu taka jest jej natura i jej piękno. Wsparcie dla kogoś, usłużenie komuś, to jest właśnie ta kluczowa rola życiowa, a sam Jezus ukazuje sens tego piękna, gdy mówi: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!” (Mk 9,35) Kobiety to rozumieją w naturalny sposób, przynajmniej jeszcze wciąż duża ich część. Niestety jednocześnie tak samo duża ich część w nienaturalny sposób jednak same siebie tego piękna pozbawia. A co na to mężczyźni? Niestety wielu z nich w dzisiejszej mentalności nie rozeznaje tego piękna, nie docenia. Wielu porzuciło wiarę dla miernoty życiowej, a to ostatecznie sprawiło uprzedmiotowienie kobiety, z czego wielokrotnie ani one, ani oni nawet nie zdają sobie sprawy. Zamiast więc być ochroną dla kobiety, a nie mówimy tu  tylko o małżeństwie,  ale tak samo o zwykłych relacjach międzyludzkich np. w pracy, w przyjaźniach, w rodzinach… mężczyzna stał się wymagającym dyktatorem, a wymaga od kobiety spraw ponad jej siły. Czyni to na różne sposoby, chociażby po prostu własną biernością i tak bardzo rozpowszechnionym wśród mężczyzn egocentryzmem. Kobiety wielokrotnie wpasowały się w tę rolę, aż w końcu zaczęły stawać się dominantkami. Zaczęły przejmować męskie role w rodzinach, w zakładach pracy, w relacjach koleżeńskich, przyjacielskich. Tylko że to je same najczęściej zamęcza! Wciąż jednak chcą też być po prostu piękne, w jakiś sposób zwracać na siebie uwagę, a ponieważ część z nich pozbyło się głębi wiary, spowodowało to popłynięcie na fali popkultury. Stąd tak wiele nieskromnych kobiet na ulicach, takie obiekty pożądania, które wyznaczają współczesne standardy niby piękna, z pięknem nie mające nic wspólnego. Piękno kobiety, którego celem jest kreowanie siebie samej, nie jest pięknem. Naturą piękna jest pokazywanie Stwórcy, przyciąganie do Niego i tu nie ma żadnych ziemskich standardów! Zobaczmy jak piękne są kobiety na przykład… zmęczone, siwe, z całą mapą zmarszczek, które są znakiem ogromu wydarzeń  zachowywanych w ich sercach! Czy to jeszcze dziś kogoś zachwyca? Zobaczmy teraz sytuację towarzystwa Jezusa. Wędrowali, spędzali ze sobą czas, bo było wspólne dzieło do zrobienia. Życie to misja, której celem nie jest stawianie siebie w centrum uwagi towarzyskiej, ale Jezusa Chrystusa, bo to w Nim jest wolność dla wszystkich. Skierowywanie egocentrycznej uwagi na siebie samego jest zniewalaniem ludzi i siebie, bo my – ludzie – zarówno kobiety jak i mężczyźni nie możemy sobie nawzajem dawać wolności! Dokładnie każdy z nas sam potrzebuje ją nieustannie odzyskiwać i w pełni ją odzyskuje w Osobie Jezusa Chrystusa. W tej misji każdy w naturalny sposób ma swoją rolę. Niepowtarzalną i najpiękniejszą. Kobiety i mężczyźni. Tu nie ma lepszych i gorszych. Ważniejszych, czy mniej ważnych. Gdy pewien mężczyzna musiał stanąć do walki, to właśnie kobieta rozeznała jego misję. Miała na imię Debora. Wezwała więc Baraka i wydała polecenie uderzenia na Siserę.  On zobaczył w niej Prawdę, która została objawiona dla niego w niej. W odpowiedzi na wezwanie Debory, Barak postawił jej jeden warunek: „Odpowiedział jej Barak: Jeżeli ty pójdziesz ze mną, pójdę, lecz jeśli ty nie pójdziesz ze mną, nie pójdę” (Sdz 4,8). Zobaczmy to! Do walki stanął Barak. Mężczyzna. A rolą Debory było trwanie przy nim. To musiała być niezwykła przyjaźń, którą połączyła dobrze rozeznana misja od Boga i wielkie zaufanie międzyludzkie. Ona odczytywała wolę Boga, a on jej po prostu zaufał. On nie bał się jej pokazać, że sam czegoś nie widzi, nie rozumie, że jej ufa! To wszystko! W ten sposób zwyciężyli wielką bitwę, spełniając misję według darów jakie posiadali, Debora prorockich, a Barak walecznych. W Bogu są możliwe takie przyjaźnie między mężczyzną i kobietą. Czyste i szczere! A zatem nie chodzi o to, aby w życiu wpasowywać się w jakieś chorobliwe role kobiece czy męskie, narzucane przez jakieś wynaturzone standardy kulturowe, ale aby odkryć w sobie charakter służby, do której każdy został powołany. Kobieta i mężczyzna. Przecież w tym wszystkim chodzi o to, abyśmy jedni drugich kochali i abyśmy nie udawali kogoś, kim nie jesteśmy! Przecież móc komuś usłużyć darami, które się posiada, to najwspanialsza misja! Kobiecość i męskość nie jest do wykreowania w sobie, ale do odkrywania. To wszystko jest w nas i jest prawdziwe! I jest najlepsze, bo Bóg ma zawsze najlepsze pomysły!  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną