Android, globalny system inwigilacji

0
0
0
/

Przeszło na pół tysiąca sposobów Android zbiera informacje o użytkownikach.

Od 2009 roku Google dominowało rynek telefonów komórkowych. O ile w 2009 miało ledwie 3,9% urządzeń korzystało z tego systemu, o tyle w 2016 było już ich 84,82%. Android jest, w uproszczeniu, głównym programem do uruchamiania innych programów. Odpowiada za budowanie szkieletu między fizyczną stroną urządzenia a aplikacjami użytkownika. Oznacza to, że nie jest możliwe usunięcie go.

Każde urządzenie na Android wymaga przypisania go do konta, zwykle po adresie Gmail. Tym sposobem dane o użytkowniku są kolekcjonowane pod jednym wpisem. Android też pozwala na tworzenie kopii zapasowych na serwerze Google. Firma częściowo umożliwia wyłączania pobierania informacji o użytkownikach, ale równocześnie zablokowała możliwość usunięcia z urządzeń YouTube, Gmail, Google Play i innych. Część programów Google można tylko wyłączyć, ale pozostają w urządzeniu.

Android jest ukazany jako wygoda dla użytkownika. Synchronizacja informacji z serwerami Google pozwala na aktualizacje kalendarza z komputera, czy przenoszenie kontaktów pomiędzy telefonami. Również chrześcijanie znajdują tu coś dla siebie i np. mają możliwość dogrania np. Pisma Świętego, Brewiarza i szeregu aplikacji wzbogacających człowieka. Na tym dobra strona systemu się kończy. Android jako płatny system wymaga jednak daniny, a jest nią prywatność. Telefony z Androidem nie posiadają możliwości anonimowego korzystania. System wymusza poruszanie się po Internecie za pomocą aplikacji Google, bo nie wszystkie dają się zastąpić i usunąć.

Po umieszczeniu danych na Dysku Google firma ma do nich dostęp. Zagraża to wolności słowa. Obok pornografii, pedofilii, zastraszania ludzi, czy kradzieży za treści do usunięcia firma uznaje "mowę nienawiści". Za tym hasłem w języku lewicy kryje się odwoływanie się do chrześcijaństwa i faktów jako perspektywy oceny świata (np. krytyka homoseksualizmu jako niezgodnego z prawem naturalnym i tym samym biologią). W ten sposób działacze lewicy dostali możliwość zgłaszania treści "mowy nienawiści" wśród stron Google, PDF, obrazów, zawartości Dysku Google, prezentacji, dokumentów i arkuszy kalkulacyjnych.

Dziennikarz Christopher Sultan na łamach Der Spiegel odnotował, że wedle badań NSA użytkownicy smartphone cechują się tzw. nomofobią, czyli porzuceniem ostrożności w ramach korzystania z tych urządzeń. Tymczasem dane zbierają m. in. usługi reklamodawców takie jak Igexin. Umieszczony w 100 milionach zainstalowanych gier, 5 milionach aplikacji pogodowych, 5 milionach edytorów zdjęć, milionie aplikacji do słuchania radia przez Internet. Obok tego są błędy takie jak zagrożenie numer 5696 z 2016 w ramach Androida 4.4. Pozwalał, aby osoby z zewnątrz podsłuchiwały potencjalnie do 80% użytkowników smartfonów z tą wersją systemu, co przekłada się na dostęp do 1,4 miliarda urządzeń, czyli 79,9% wszystkich urządzeń z Android w 2016 roku.

Obok potencjału stosowania aplikacji do śledzenia użytkowników czyni tak sam Android. Rosyjska firma Elcomsoft Co. Ltd. specjalizuje się w informatyce śledczej, czyli badaniu, co użytkownik robił na danym urządzeniu. Wedle ich ustaleń Google zbiera m. in. dane o przeglądanych stronach z Google Chrome, a także kolekcjonuje zapytania użytkownika. Zapisuje również loginy i hasła oraz posiada dostęp do wiadomości, kontaktów, listy połączeń i listów elektronicznych w ramach Gmail. W oparciu np. o przeglądane obiekty (POI) na mapie wstępnie ustala położenie użytkownika. Wedle Elcomsoft informacje te wystarczyły do określenia trasy przejazdu pracownika ich firmy, miejsca pobytu, sposobu przemieszczania się (w tym jaką komunikacją publiczną się przemieszczał), czas w jakim znajdował się w określonym miejscu.

Dane te Google pozyskał za pomocą porównania położenia naniesionego na mapę Google i po skanowaniu wiadomości e-mail. Dostęp do poczty elektronicznej pozwolił na odkrycie rezerwacji w hotelu, zakupu biletu oraz ich zobrazowanie na Google Trips.

Działania te pozwalają na przypisanie użytkownika do puli reklamowej, aby otrzymywał ogłoszenia skierowane ku niemu np. zaproszenia do restauracji.

Serwery Google umożliwia przeliczenie czasu oczekiwania na posiłek w oparciu o telefony innych osób (np. jak długo znajdują się w określonym miejscu oraz przejawiają aktywność na Androidzie, bo jeśli ktoś nie używa komórki w restauracji ten je posiłek). Tym sposobem określa się m. in. w Polsce kiedy są godziny szczytu w sklepach znane z wyszukiwarki Google. Informacje pozyskiwane o lokalizacji są przenoszone na Google Trafic, czyli ustalenie jak duży ruch jest na drogach.

Informatyk śledczy Władymir Katalow z ElcomSoft odnotował, że Google wśród posiadanych informacji o użytkowniku wie: jak wygląda, z kim się porozumiewa, jakie ma nawyki i zainteresowania, co zamawiał, z jakiego telefonu korzystał (w tym czas aktywności, IMEI, producent, model), dane o zdjęciach (typ, data, pozycja GPS, stopień interakcji z innymi fotografiami), pozycja geograficzna (aktualizowana co kilka minut, namierzanie w oparciu o techniki łączone, nie jest potrzebne tu włączenie GPS, informacje są pobierane m. in. z komputerów stacjonarnych), adresy i tytuły artykułów budzących zainteresowanie, co z kolei pozwala na dalsze przetwarzane (np. poglądy polityczne i zainteresowania). Oprócz tego, jak informuje wsparcie Google, firma odnotowuje: oglądane filmy, informacje z ciasteczek, adresy sieciowe (IP), imię, nazwisko, urodziny, płeć, numer telefonu i kraj. Dane te są rozproszone po świecie, aby w przypadku kataklizmu firma ich nie utraciła. Część z nich jest udostępniania rządom.

W ramach dziewiątego USENIX Sympozjum o Projektowaniu Systemów Operacyjnych i Implementacji (ODSI'10) grupa badaczy na czele z Williamem Enckiem z Pensylvania State University, Byung-Gon Chun z Intel Labs i innymi opracowała artykuł "TaintDroid. An Information-Flow Tracking System for Realtime Privacy Monitoring on Smartphones". Wskazała w nim, że użytkownicy smartfonów są ograniczeni w określeniu, co programy z ich telefonów udostępniają np. czy dane lokalizacyjne nie są przesyłane do baz niezwiązanych z działaniem aplikacji. Wedle ustaleń badaczy 30 popularnych aplikacji łącznie nawiązało 105 połączeń transmitujących poufne dane o użytkownikach urządzeń m. in. informacje o przekaźniku GSM, czy unikalny numer karty SIM.

Postęp w ujęciu chrześcijańskim oznacza życie w wolności, a ta jest zgodna z porządkiem rzeczy np. "nie zabij innych osób dla kaprysu", czy "szanuj własność prywatną". Dla Nowej Lewicy sytuacja wygląda zgoła odmienne. Postęp jest wyburzeniem starych fundamentów i zbudowaniem od zera społeczeństwa. Działania te mają wymiar handlowy, określania grupy docelowej i zmienienia światopoglądu, aby firmy zarabiały na promocji swych lewicowych idei.

"Biały patriota" brzmi w tym zestawieniu rasistowsko, a "czarny rasista" z Black Lives Matters jak kłamstwo. Android zapewnia platformę działania dla ideologii, bo marksizm określa jakie tutaj treści są i będą w przyszłości cenzurowane (np. usuwanie krytyków islamu). Użytkownicy telefonów, tabletów i innych urządzeń są pozbawieni możliwości wyboru. Nikt im nie złożył oferty, aby zapłacili za licencję na Android bez udostępniania wiedzy o nich, lub korzystali z płatności informacjami o sobie (jak jest obecnie).

500 aplikacji z Igenix jest wierzchołkiem góry lodowej, bo ustalenia niemieckiej politechniki w Braunschweig mówią o 234 aplikacjach śledzących użytkowników na Androidzie, takich jak np. McDonald. W maju 2017 w 4 europejskich sklepach pojawiły się ultradźwiękowe beacons do lokalizacji klientów. Programy używają mikrofonów wbudowanych w telefony komórkowe. W uproszczeniu chodzi o piszczenie na częstotliwościach jakich człowiek nie słyszy, a które przetwarzają inne aplikacje np. dla określenia chwili przejścia przez drzwi. Są też wbudowywane w muzykę jako niesłyszalny kanał.

Ustalenia badaczy z Braunschweig Daniela Arpa, Erwina Quiringa i innych dowodzą, że zakres szpiegowania łączy się również z rozrywką. Nadawane w ukryciu sygnały z telewizora są odczytywane w komórce i przekazywane do centrali, tj. serwera zbierającego dane. W oparciu o to są sugerowane reklamy, aby zmieniała się percepcja odbiorców i kupowali, co chcą producenci, bo u marksistów liczy się tylko kontrola, a nie życie w wolności.

Wedle informacji z Google w maju 2017 liczba urządzeń z Androidem przekroczyła 2 miliardy, co przekłada się na zbieranie danych o ludziach na skalę i w zakresie nieznanym wcześniej w historii.

Jacek Skrzypacz

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną