Komisja lekarska dla wszystkich, ale nie za darmo

0
0
0
/

Parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej chcą, aby za każde orzeczenie o niepełnosprawności dokonane przez komisję lekarską płacili pacjenci stający przed wspomnianą komisją. Z propozycją opłat wystąpił senator Jan Rulewski podczas ostatniego spotkania z opiekunami osób niepełnosprawnych.

 

Wprawdzie żadna z osób uczestniczących w spotkaniu nie zgodziła się na przyjęcie takiego rozwiązania, jednakże wiele wskazuje na to, że zostanie ono wprowadzone, ponieważ już w tej chwili pojawiają się głosy, że na komisje lekarskie zgłasza się zbyt wielu pacjentów, co naraża Skarb Państwa na straty. Co ciekawe, głosy takie pojawiają się ze strony osób zaangażowanych w opiekę nad niepełnosprawnymi.

 

Przykładem może być prezes Maria Król ze Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym „krok za krokiem”, która domagała się ujawnienia ile wniosków o orzeczenie niepełnosprawności było „bezzasadnych”. - Nie ma wniosków bezzasadnych. Każdy ma prawo stanąć przed komisją – padła odpowiedź przedstawiciela resortu zdrowia. Król uważa ponadto, że osoby niepełnosprawne, które przynoszą zyski swojemu pracodawcy nie powinny mieć miejsc pracy współfinansowanych przez państwo. Jej pomysły o tyle budzą konsternację, gdyż jeżeli zostałyby wprowadzone w życie, stanowiłoby wstęp do likwidacji ułatwień w zatrudnieniu dla osób niepełnosprawnych, a tym samym skazałyby je na wegetację na bezrobociu.

 

Problem stanowi system orzecznictwa o niepełnosprawności i istniejące w nim patologie. - W komisjach orzekających, niezależnie czy jest to ZUS czy inna instytucja, są lekarze z przypadku, a nie specjaliści zajmujący się konkretnym schorzeniem – nie krył oburzenia Henryk Szczepański, opiekun niepełnosprawnej małżonki. Obecny na spotkaniu przedstawiciel ZUS argumentował, że wszyscy lekarze mają szczególne przeszkolenie do orzekania o niepełnosprawności i niezdolności do pracy. - Moja żona ze znaczną wadą wzroku na komisji trafiła do lekarza ginekologa, który bezradnie rozłożył ręce i odesłał nas do kliniki okulistycznej – ripostował Szczepański.

 

- Poszłam na komisję orzekania o niepełnosprawności. Zadano mi te same pytania, co w ankiecie. Spotkałam się z osobami, które nie zapoznały się z dokumentacją medyczną – wtórowała jedna z matek dzieci z niepełnosprawnością. Podkreślała, że lekarze okazali się na dodatek kompletnie niekompetentni (nie znali pojęcia celiakii). - Nie po to wydałam mnóstwo pieniędzy na zrobienie dziecku badań oraz czasu na dojazdy w celu wypełnienia ankiety, aby teraz lekarze w komisji tę dokumentację zupełnie zlekceważyli – nie kryła rozgoryczenia. - W Polsce nie ma standardów orzekania, a orzecznictwo jest uznaniowe – dodała Maria Król.
To nie jednak nie jedyne nadużycia, do jakich dochodzi podczas orzekania. Okazuje się bowiem, że przypadki nie uznawania przez lekarza orzekającego zgromadzonej dokumentacji medycznej wcale nie są takie rzadkie.

 

Sposób i tryb orzekania rzeczywiście budzi wątpliwości. - Ja 22 lata wychowuję moją córkę i wiem, jak ona się zachowuje. Jakim sposobem lekarz, który ją widzi po raz pierwszy, może to ocenić w 10 minut? - pytała Dagmara Janas z Radomia. Podkreślała, że jej dziecko inaczej zachowuje się w domu, inaczej zaś w środowisku mu nieznanym, dlatego tak ważna w tego typu przypadkach jest wizyta komisji orzekającej w domu pacjenta, co wprawdzie zgodnie z literą prawa przysługuje każdemu, ale nie jest praktykowane ze względu na opór ze strony lekarzy.

 

Dla nikogo nie stanowi bowiem tajemnicy, że za 12 złotych, jakie dostaje lekarz za wydanie orzeczenia, nie będzie jeździł do pacjenta, skoro kilkanaście razy więcej zarobi przez ten czas w swojej przychodni. Cyniczne, ale prawdziwe.

 

Co ciekawe, ani rząd ani instytucje państwowe, w tym również ZUS, nie są zainteresowane, aby zająć się nadużyciami w orzecznictwie ZUS. Trwają natomiast intensywne podchody, aby możliwie wiele pieniędzy zaoszczędzić kosztem niepełnosprawnych, rzecz jasna pod płaszczykiem zamiaru poprawy ich sytuacji. Tymczasem pilne sprawy czekają...

 

- Jak najszybciej powinna być wprowadzona karta rodziny z osobą czy dzieckiem niepełnosprawnym, dzięki czemu system zostałby uszczelniony, a potrzeby rodziny i osób niepełnosprawnych – zaspokojone – zauważył Henryk Szczepański, dodając, że tego typu wsparcie odciążyłoby rodziny i stanowiłoby ułatwienie dla zespołów interdyscyplinarnych. Tłumaczył, że po tym, jak zostaje dziecku przyznane orzeczenie o niepełnosprawności, wraz z nią zostaje przyznana konkretna kwota, nie obejmująca innych potrzeb dziecka, jak chociażby dopłaty do wybudowania podjazdu dla wózka inwalidzkiego, o które rodzic musi starać się sam.

 

Problemów opiekunów osób niepełnosprawnych jest zdecydowanie więcej. Rząd deklaruje chęć poprawy ich sytuacji, jednakże oprócz gry na czas nie robi nic.

 

Tekst i foto: Anna Wiejak

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną