USA wykorzystają kraje bałtyckie w rozprawie z Rosją i Iranem?

0
0
0
/

Najlepszych przyjaciół poznaje się w biedzie, a lepszego przyjaciela niż Polska nie mamy na całym świecie – powiedział podczas wizyty w Polsce prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama, który spotkał się w Warszawie z prezydentem Bronisławem Komorowskim oraz premierem Donaldem Tuskiem.

 

Zapowiedział przy tym przekazanie krajom sojuszniczym Europy Wschodniej miliarda dolarów „na uzupełnienie uzbrojenia” oraz zwiększenie obecności wojsk amerykańskich w Polsce.

 

Roczny koszt pobytu amerykańskich wojsk na terenie Polski wyniesie około 2 mld dolarów, co oznacza że wspomniany miliard nie wystarczy nawet na pół roku, tym bardziej, że Polska będzie musiała się nim podzielić z innymi państwami. Poza tym – jak się wydaje - Amerykanie wcale nie chcą, aby wyasygnowane przez nich fundusze zostały przeznaczone na opłacenie kosztów ich pobytu w Polsce, ale na wykup przez Polskę amerykańskiego sprzętu z demobilu. Dla USA sprawa jest tym bardziej pilna, iż nadal borykają się z kryzysem, gdy tymczasem – jak pokazał przykład chociażby hitlerowskich Niemiec – nic tak nie ożywia gospodarki, jak handel bronią i sprzętem wojskowym.

 

Kwota 1 mld dol. na dozbrojenie krajów postkomunistycznych to kpina. Tylko Polska, aby doprowadzić armię do stanu, w którym będzie mogła bronić granic, potrzebuje kilkuset miliardów dolarów. Dla porównania USA przekazują rocznie państwu Izrael 4 mld dolarów. 

 

Dla nikogo nie stanowi tajemnicy, że w trwającej rywalizacji światowych mocarstw, obecność wojsk amerykańskich w krajach dawnego bloku wschodniego (nie tylko w Polsce, lecz również m.in. w Bułgarii i Rumunii) i zdobywanie przez nie kolejnych przyczółków do walki z antysyjonistycznymi potęgami Rosji, czy Iranu jest niezmiernie dla USA pożądana. Tym bardziej, iż za stacjonowanie swoich wojsk na tych terenach Amerykanie nie płacą.

 

Skoro Polska wysłała kontyngent do Afganistanu, opłacając go z pieniędzy polskich podatników, to nie ma żadnych przeszkód, aby wojska amerykańskie stacjonowały w Polsce na koszt podatnika amerykańskiego. Do tego jednak nie dojdzie, jako że amerykańscy podatnicy są zdecydowanie mniej tolerancyjni dla poczynań swojego rządu niż polscy i mogliby dać upust swojemu niezadowoleniu w kolejnych wyborach.

 

Należy przyznać, iż politykę zagraniczną Waszyngton prowadzi po mistrzowsku: nie bardzo wiedziano, jak uzasadnić agresję na Afganistan – ukuto hasło „wojny z terroryzmem”, którą USA prowadzą w dużej części na koszt społeczeństw tzw. państw sojuszniczych. Wcześniej równie sprytnie pozyskano akceptację dla ataku na Irak.

 

W tym momencie warto przypomnieć, że prowadzona przez USA wobec Polski polityka „poklepywania po plecach” okazała się bardzo skuteczna, jako że władze Polski poparły amerykańską agresję na obydwa kraje. Obecnie również Waszyngton prawi komplementy polskim politykom, gdy tymczasem – w obliczu totalnego rozbrojenia Polski – bezpieczeństwo zagwarantować by mogła najwyżej cała amerykańska armia, nie zaś pojedyncza komórka. Tylko pytanie, czy wtedy nie ziściłby się sowiecki plan, ujawniony przez płk. Ryszarda Kuklińskiego i Polska nie zostałaby zniszczona frontem dwóch ścierających się ze sobą potęg?

 

Barack Obama może sobie perorować, jak wielkim przyjacielem dla Stanów Zjednoczonych jest nasz kraj. Pytanie jednak, czy USA są przyjacielem dla Polski, nadal pozostaje bez odpowiedzi... Chociaż może niezupełnie – jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w polityce nie ma przyjaźni, są tylko grupy interesu – niegdyś całkiem wyraźnie wyodrębnione w Jałcie - wszystko nabierze zdecydowanie innego zabarwienia.
 

Anna Wiejak

 

Fot. Kancelaria Prezydenta RP, Wojciech Grzedzinski

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną