Po roku od demontażu tak zwanej "dżungli", czyli wielkiego koczowiska nielegalnych imigrantów w Calais wraca problem przedostających się do miasta nielegalnych imigrantów, którzy są nadal zdeterminowani, żeby nielegalnie dostać się do Wielkiej Brytanii.
Pomimo faktu, że był to krok niezbędny, ponieważ takiej sytuacji w mieście nie dało się już dłużej utrzymać, gdyż wiązała się z zagrożeniem życia mieszkańców i przejeżdżających przez miasto kierowców to jednak sytuacja nie została rozwiązana. A "organizacje praw człowieka" protestują przeciwko działaniom francuskich służb. Granica brytyjska jest zamknięta dla nielegalnych imigrantów, ale nie jest w stu procentach szczelna. Dlatego oni nadal przedostają się do Wielkiej Brytanii. Teraz w Calais jest około siedmiuset nielegalnych imigrantów. Francuskie państwo systematycznie dąży do wyeliminowania ich obecności w mieście, co w praktyce prowadzi do wielu drastycznych sytuacji.
- Dziś w Calais ma być zero migrantów. Tak zadecydowali politycy. W konsekwencji sytuacja jest przerażająca. Wcześniej, kiedy istniała tak zwana dżungla, migranci mieli przynajmniej pewne podstawowe prawa. Mogli istnieć, mieli prysznice, jakieś schronienie, można ich było przyjąć. Mieli prawo do obrony, istniało pewne życie wspólnotowe, towarzyskie. Dziś państwo, a w szczególności władze miejskie używają wszelkich możliwych środków, by zapewnić, że w Calais nie będzie ani jednego migranta. Nieustannie się ich wygania. Nie można im zapewnić żadnego stałego miejsca, choćby na nocleg. My z instytucji pomocowych codziennie musimy im dawać nowe koce i ubrania, bo co dnia są ścigani przez policję, więc porzucają to, co mają przy sobie. Sytuacja jest zatem przerażająca. Zero otwarcia, zero woli politycznej, by zaakceptować ich obecność w Calais – powiedział Radiu Watykańskiemu dyrektor tamtejszej Secours catholique, czyli Caritas Didier Degremon.
Komentarz Prawego - Wspieranie islamistów, którzy chcą łamać brytyjskie prawo powinno być traktowane, jako współudział w przestępstwie. Jeśli migranci chcą pomocy niech się zgłoszą do oficjalnego obozu dla uchodźców, czego nie zrobią. Chcą nielegalnie i nawet z narażeniem życia swojego i innych osób dostać się do Anglii. A ktoś kto daje im koc, ubranie, czy jedzenie tylko naraża życie innych, może nawet kolejnego polskiego kierowcy.