Stanisław Michalkiewicz podejrzewa, że Duda i Kaczyński chcą wykorzystać utajniony aneks o WSI dla swoich celów
/
W najnowszym felietonie „Kraj stanął w rozkroku" opublikowanym w kanadyjskim tygodniku „Goniec" Stanisław Michalkiewicz zasugerował, że prezydent Andrzej Duda i prezes Jarosław Kaczyński ukrywają treść aneksu o WSI, by mieć kontrolę nad agenturą WSI i zawrzeć z nią rozejm.
Wszystko to ma się dziać w niebezpiecznej, zdaniem Stanisława Michalkiewicza, sytuacji dla Polski - „do Moskwy wybiera się właśnie prezydent Republiki Federalnej Niemiec Walter Steinmeier, żeby namawiać się z zimnym rosyjskim czekistą Putinem".
Według Stanisława Michalkiewicza wzmocnienie sojuszu Moskwy i Berlina to kontynuacja strategicznego partnerstwa niemiecko-rosyjskiego, „którego kamieniem węgielnym był podział Europy na strefę niemiecką (Unia Europejska z przyległościami) i strefę rosyjską, prawie dokładnie według linii Ribbentrop-Mołotow. Prawie – bo republiki bałtyckie, które w pierwotnej wersji znajdowały się po wschodniej stronie kordonu, obecnie znalazły się po zachodniej".
Dodatkowo, w opinii publicysty, „podróż niemieckiego prezydenta do Moskwy w celu zacieśnienia strategicznego partnerstwa, jest niemiecką odpowiedzią" „dla projektu Trójmorza" popieranego przez USA.
Zdaniem Stanisława Michalkiewicza zbliżenie Berlina i Moskwy jest tym bardziej dla Polski niebezpieczne, im bardziej sytuacja polityczna Polski robi się groteskowa.
Pierwszym przykładem groteski w polskim życiu politycznym jest w ocenie Stanisława Michalkiewicza to, że „Trybunał Konstytucyjny, w którym zasiadają tak zwani sędziowie „dublerzy" (jest to całkiem nowa kategoria niezawisłych sędziów; sędziowie „dublerzy" to tacy, którzy nie zostali zatwierdzeni przez Judenrat „Gazety Wyborczej") najsampierw zadekretował, że z Trybunałem Konstytucyjnym wszystko jest w jak najlepszym porządku (...) a potem, już jako Trybunał uprawomocniony – przegłosował że wybór pani Małgorzaty Gersdorf na Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego był „niekonstytucyjny", ale „ważny"".
Drugim i trzecim przykładem groteski w polskim życiu politycznym, w opinii Stanisława Michalkiewicza, jest to, że „Sąd Najwyższy nie potrafił udzielić odpowiedzi na pytanie, czy pani sędzia Julia Przyłębska jest czy nie jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego. Nie zadekretował, że nie jest, chociaż nie zadekretował też, że jest. (...) inny niezawisły sąd, orzekający w sprawie grzywien nałożonych przez komisję do spraw reprywatyzacji (...) na panią prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz (...), zadekretował solennie, ze wprawdzie pani prezydent powinna przed komisją się stawiać na jej wezwanie, ale grzywien płacić nie musi".
Obawy Stanisława Michalkiewicza wzbudza to, że „Andrzej Duda (...) właśnie ponad podziałami ustalił z panem prezesem Kaczyńskim, że „Aneks do Raportu o Rozwiązaniu Wojskowych Służb Informacyjnych" nie zostanie opublikowany. Nietrudno domyślić się jednej przynajmniej przyczyny takiej decyzji; z agenta zdemaskowanego nie ma już żadnego pożytku, podczas gdy agenta nie zdemaskowanego można eksploatować aż do śmierci. (...) ta powściągliwość w dzieleniu się tymi perłami wiedzy o naszym nieszczęśliwym kraju z opinią publiczną, jest rodzajem oferty pod adresem starych kiejkutów, że jeśli nawet będą dokazywać, ale nie przekroczą cienkiej, czerwonej linii, jaka pan prezes Kaczyński nakreślił w głębi swego gorejącego serca, to i on nie posunie się do ostateczności”. Na taką możliwość wskazywałyby zdaniem Michalkiewicza „wydarzenia zachodzące przed sejmową komisją badającą pod przewodnictwem panny Wassermannówny słynną aferę Amber Gold. Właśnie przesłuchany został tam pan Marcin Plichta, czyli „Marcin P.", umieszczony na fasadzie całego przedsięwzięcia. Zeznał on, że dzisiaj jest już przekonany, że nad Amber Gold „ktoś" rozpostarł parasol ochronny. A kto rozpostarł? Okazało się, że dwójka gdańskich gangsterów" co ma odwrócić uwagę od tych co naprawdę stali za aferą”.
Tajemniczą sprawą dla publicysty jest też fakt, że w mediach lojalnych wobec PiS nagle „ustały spekulacje na temat reparacji wojennych".
Jan Bodakowski
Źródło: prawy.pl