Pani Anja Rubik się nadstawia?

0
0
0
/

„Z wszystkiego można szmal wydostać, tak, jak za okupacji z Żyda” - pisał poeta w nieśmiertelnym poemacie „Towarzysz Szmaciak”. Ten nieśmiertelny poemat powinien trafić do kanonu lektur szkolnych, zamiast jakich grafomańskich produkcji, bo – po pierwsze – jest znakomity pod względem literackim, a po drugie – chociaż to „po drugie” może być jeszcze ważniejsze, niż uroda literacka – bo przedstawia mową wiązaną genezę polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej, z którą historyczny naród polski od 1944 roku musi dzielić nie tylko terytorium państwowe, ale również rywalizować o dominację. „Szmaciaków wyhodował ustrój ze trzy już chyba pokolenia. Pierwsze wkroczyło na arenę tuż po tak zwanym wyzwoleniu, szeregi zasilając partii. Czynili jednak to z rezerwą, bowiem nie byli jeszcze pewni, czy kiedyś za to nie oberwą. Lecz ustrój przetrwał pierwszą próbę, wstąpili zatem i do UB. (…) W Urzędzie dają broń i władzę, a wkoło kraj jak Zachód Dziki!” O ile pierwsze pokolenie wyrywało „strasznej reakcyjnej hydrze” szmal razem z mózgiem, a przynajmniej – z paznokciami, kopiąc w nery i przypalając, to drugie opanowało sztukę rabunku zza biurka. Ilustracją tej transformacji jest Józek, o którym ojciec, czyli towarzysz Szmaciak nie bez dumy się przechwala: „mój Józek; o, ten to ma już chody duże i w MSW i na uczelni”. Wbrew pozorom sprawa jest aktualna nie tylko ze względu na uczucie miłości i wdzięczności, jakim wielu ludzi w naszym nieszczęśliwym kraju obdarza bolszewików, ale i z innych przyczyn. Oto jeden z Czytelników nadesłał mi list polemizujący z oceną, iż rewolucja bolszewicka stanowiła cywilizacyjnie ogromny krok wstecz, bo likwidacja własności prywatnej zatarła odkryty jeszcze w głębokiej starożytności wynalazek rozdziału między prawem publicznym i prywatnym, co stanowiło podstawę autonomii jednostki względem władzy publicznej, cofając ludzkość do etapu despotii wschodniej wedle wzorów asyryjskich. Mój Czytelnik zwraca jednak uwagę, że właśnie dzięki likwidacji własności prywatnej zarówno on sam dostąpił awansu społecznego, zostając bodajże inżynierem, podobnie jak Mieczysław F. Rakowski, który nie tylko został oficerem, ale również – intelektualistą, a nawet premierem rządu, co prawda – przy generale Jaruzelskim, ale nie ma rzeczy doskonałych. Najwyraźniej potrzeba Równości jest u wielu ludzi silniejsza, niż potrzeba Wolności. Oczywiście wszystko ma swoją cenę, toteż poeta zauważa, że „by mogła zapanować Równość, trzeba wpierw wszystkich wdeptać w gówno. By człowiek był człowieka bratem, trzeba go wpierw przećwiczyć batem”. Zresztą nie chodzi tu o cenę, tylko o wykazanie, że nie istnieje już jednolity naród polski, bo żeby mówić o takiej jednolitości, to musiałby być jakiś, uznawany przez wszystkich, ideał. Tego już, jak widać, nie ma i dlatego właśnie uważam, iż historyczny naród polski musi dzielić terytorium państwowe z polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą, która też reprodukuje się w kolejnych pokoleniach. Ta wspólnota siłą rzeczy nie ma przywiązania do narodowej tradycji, więc chętnie imituje rozmaite mody cudzoziemskie, oczywiście biorąc z nich tylko tak zwane zewnętrzne znamiona, bo i tradycji tamtych historycznych narodów ani nie zna, ani nie rozumie. Przewidywał to już w XIX wieku Juliusz Słowacki, pisząc o Polsce, że była „pawiem narodów”. Ale to był mimo wszystko komplement, bo za przyczyną owej wspólnoty rozbójniczej Polska nie jest żadnym „pawiem”, tylko „małpą narodów”. Paw bowiem ma w sobie wiele własnego piękna, podczas gdy małpa jest tylko groteskowa. Toteż kiedy na dalekim świecie panie wpadły na pomysł pobierania dwukrotnej zapłaty za swój nierząd, ta moda niezwłocznie trafiła i pod nasze strzechy. Amerykańskie celebrytki, które swój status społeczny i materialny zawdzięczają nierządowi („podniosłaś swój społeczny stan, a wszystko to przez jedną noc, och, Ziuta!” - śpiewa Ireneusz Dudek w piosence pod takim właśnie tytułem), zaczęły sobie właśnie, jedna przez drugą, przypominać, jak to kiedyś, dawno, dawno temu, molestowali je jakieś wpływowe i forsiaste knury, no i teraz grożą zaciągnięciem ich przed niezawisłe sądy, żeby za ich pośrednictwem jeszcze raz wydostać od nich szmal. „Bo z tego, kto mocny, dobywa się słodkość” - zauważa Robert Penn Warren w znakomitej powieści o władzy, pod tytułem „Gubernator” - a któż może lepiej wiedzieć o tej słodkości, jak właśnie kobiety. Mężczyźni nie mają pojęcia o bezwzględności kobiet. Szczyty, na które wspięli się Hitler ze Stalinem, wśród kobiet stanowią zaledwie przeciętność. „Nie znam żadnego wielkiego zbrodniarza – zwierzał się pewien francuski ksiądz – ale z konfesjonału znam wnętrze duchowe zwykłego człowieka; jest ono straszne!” Więc kiedy sławne hollywoodzkie celebrytki zaczęły sobie, jedna przez drugą, przypominać, jak to były molestowane, to pamięć wróciła również i naszym, nadwiślańskim imitatorkom, no i przypominają sobie, że aż miło! Ale nie tylko sobie przypominają, bo dobra pamięć nie jest jedyną formą czerpania zysków z nierządu. Oto pani Anja Rubik, która dotychczas zażywała sławy jako modelka, wpadła na pomysł niesienia naszemu mniej wartościowemu narodowi tubylczemu kaganka oświaty seksualnej. Najwidoczniej na niwie innej oświaty pani Rubik nie świeciłaby, tylko co najwyżej kopciła, ale w dziedzinie seksualnej najwyraźniej czuje się kompetentna. Domyślam się, że wśród edukowanych przeważać będą dzieci i młodzież, a w tej sytuacji jest prawie pewne, ze pani Rubik będzie próbowała podłączyć się do pieniędzy publicznych. To całkiem racjonalne, bo ze środowiska modelek dobiegają pogłoski, że modelki wychudzone są już passé, że teraz wracamy do kształtów, jeśli jeszcze nie rubensowskich, to w każdym razie – pełniejszych. Trudno się tedy dziwić, że pani Anja Rubik poczuła wokację do niesienia mniej wartościowemu narodowi tubylczemu kaganka oświaty seksualnej akurat teraz. Przeciwnie – taka zapobiegliwość i dryg do interesów przynosi jej zaszczyt, podobnie jak i rozeznanie co do własnych kompetencji edukacyjnych. Ale nie ma róży bez kolców, toteż i pani Rubik, pragnąc podciągnąć mniej wartościowy naród tubylczy na przepastne wyżyny seksualnych umiejętności, będzie musiała się jednak trochę poświęcić. Już starożytni Rzymianie bowiem, co to każde spostrzeżenie zaraz ubierali w postać pełnej mądrości sentencji. Na przykład: elucentissimum est edocendi genus exemplorum subditio – co się wykłada, że najbardziej rzucającym się w oczy sposobem nauczania jest podawanie przykładów, albo: est rerum omnium magister usus – co z kolei się wykłada, że nauczycielem wszystkiego jest doświadczenie. Toteż nie ulega wątpliwości (nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania, lepiej..., no mniejsza z tym), że pani Anja Rubik, stręcząc się z usługami edukacyjnymi, dopuszcza również możliwość molestowania jej przez uczniów – bo w sferach edukatorów bywa ono nazywane również „gra wstępną”.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną