Posłowie PiS Bartłomiej Wróblewski i Piotr Uściński, złożyli w Trybunale Konstytucyjnym, w piątek, 27 X, wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją tzw. aborcji eugenicznej (ze względu na podejrzenie choroby dziecka lub jego upośledzenie), dopuszczonej ustawą o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. - Wraz ze 100 innymi posłami z różnych klubów poselskich, także i ja podpisałam się pod tym wnioskiem – poinformowała na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych poseł Krystyna Pawłowicz (PiS). - Aborcja eugeniczna narusz...a naszym zdaniem art.30, art.32, art.38 i art. 2 konstytucji – dodała. Pawłowicz podkreślała, że „uznanie przez TK aborcji eugenicznej, tj. dokonywanej ze względu na podejrzenie choroby dziecka, za niezgodną z konstytucją, automatycznie odbierze tej podstawie ustawowej moc prawną, a jednocześnie nie będzie potrzeby, by tą sprawą zajmował się Sejm”. Pawłowicz przyznała, że „stwierdzenie niekonstytucyjności aborcji eugenicznej wyeliminuje ok. 95 procent wszystkich przypadków aborcji w Polsce, których dokonuje się u nas nieco ponad 1 tys. rocznie”. - Inicjatywa nasza jest spełnieniem kolejnej przedwyborczej obietnicy Zjednoczonej Prawicy o rozszerzeniu zakresu ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Została ona poprzedzona uchwaleniem ustaw "Za życiem", które przewidują realne wsparcie dla kobiet w trudnych ciążach i opiekę nad chorymi dziećmi – przekonywała posłanka PiS, zaznaczając, że „wniosek do TK ma poparcie ponadpartyjne posłów z różnych klubów, też opozycyjnych”. Problem jednak w tym, że zgodnie z międzynarodowymi zobowiązaniami (Agenda 2030) w ramach forsowanego przez Prawo i Sprawiedliwość zrównoważonego rozwoju, Polska do 2030 roku ma wprowadzić powszechny dostęp do aborcji. Przyciskani w tej sprawie politycy tego ugrupowania mydlą oczy koniecznością ochrony przyrody. Albo zatem Prawo i Sprawiedliwość jednocześnie gra na dwa fronty, albo z premedytacją okłamuje Polaków.