Komitet antyfaszystowski – od aborcji, przez gejów do Lenina

0
0
0
/

Według Wyborczej „studenci UW powołali komitet antyfaszystowski". Szkoda, że nie napisali o tym, że to osoby manifestujące sympatię dla komunizmu i atakujące demonstracje antyaborcyjne.
Na stronie warszawa.wyborcza.pl ukazała się informacja o tym, że „studenci UW powołali komitet antyfaszystowski" - artykuł ilustrowało zdjęcie, na którym widać, że osoby tworzące komitet antyfaszystowski to te same osoby, które zaatakowały demonstrację antyaborcyjną i deklarują swoją sympatię dla komunizmu.
Antyfaszyzm to inicjatywa Lenina rządzącego Rosją sowiecką. Kiedy dzięki Polakom nie udało się eksportować komunizmu na zachód na lufach Armii Czerwonej, komuniści liczyli, że zyskają poparcie dla komunizmu wśród proletariatu Europy zachodniej. Na nieszczęście komunistów, w 1922 roku we Włoszech, na drodze demokratycznych wyborów, władzę przejęli faszyści - centrowy ruch łączący lewicowe postulaty ochrony socjalnej z szacunkiem dla narodowej tożsamości kulturowej (którą komuniści chcieli zniszczyć). Oferta faszystów była atrakcyjniejsza dla proletariatu niż oferta komunistów i dlatego robotnicy odrzucili komunizm i poparli faszyzm. Było to zagrożeniem dla interesów sowietów więc ci w Moskwie stworzyli antyfaszyzm. Powstanie antyfaszyzmu nie miało nic wspólnego z niemieckim narodowym socjalizmem, po pierwsze dlatego, że antyfaszyzm powstał prawie 20 lat wcześniej niż naziści zaczęli holocaust, a po drugie dlatego, że uprzedzenia rasowe nazistów były obce faszystom (wśród, których było wielu włoskich Żydów).
Warszawskim „antyfaszystom”, znanym z agresji wobec przeciwników aborcji i deklaracji sympatii dla komunizmu, przeszkadza to, że ONR agituje przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego, były rzecznik MW jest studentem, a na terenie uniwersytetu można znaleźć ulotki inicjatywy „Szturm". Ich zdaniem takie przejawy aktywności narodowców zagrażają ich życiu (zapewne przez nierozwagę mogą się śmiertelnie skaleczyć ulotkami, a widok studentów narodowców może doprowadzić u lewaków do zawału i zgonu wywołanego śmiertelnym lękiem).
Celem powołanego „komitetu antyfaszystowskiego” jest „reakcja na przejawy wszelkiego rasizmu, homofobii, seksizmu, faszyzmu i innych form wykluczenia". Zdaniem komitetu „idee skrajnie narodowe, (...) nie powinny być akceptowane na żadnym uniwersytecie".
Niezrozumiałe jest odwoływanie się „komitetu antyfaszystowskiego” do rektora uniwersytetu, gdyż zdaniem komitetu „władza jest przyczyną mikrofaszyzmu jak i samym makrofaszyzmem" - rektor sprawuje władzę na uniwersytecie, więc według tego, co głoszą antyfaszyści, jest faszyzmem i źródłem faszyzmu.
W marcu tego roku odbywała się przed Ministerstwem Zdrowia demonstracja antyaborcyjna zorganizowana przez fundację Pro Prawo do Życia. Pikietę obrońców życia zakłócili działacze lewicy. Na tle antyaborcyjnego transparentu ustawiła się jedna z działeczek lewicy z napisem „dziwne hobby". Organizator pikiety poprosił funkcjonariuszy Policji o jej usunięcie. Zwolenniczka mordowania nienarodzonych dzieci nie chciała opuścić zgromadzenia, więc funkcjonariusze pomogli jej się przesunąć kilka metrów dalej.
Działaczkę lewicy wspierał kolega z przypiętym znaczkiem z wizerunkiem Włodzimierza Lenina. Kolega działaczki lewicy to ta sama osoba, którą dziś widzimy wśród inicjatorów „komitetu antyfaszystowskiego” (https://www.youtube.com/watch?v=8-Yq8RFMeSQ) . Lewicowiec stwierdził, że nosi znaczek „bo bardzo lubi pisma towarzysza Lenina". Sympatyk pism Lenina stwierdził, że jego zdaniem nienarodzone dziecko nie jest człowiekiem, bo taka jest definicja słownikowa człowieka. Zdaniem sympatyka pism Lenina płód nie jest człowiekiem, bo nie ma dowodu osobistego i nie może pracować. Rozmowę z miłośnikiem pism Lenina udało mi się nagrać. W trakcie rozmowy z lewicowcami zwróciłem im uwagę, że ludzie do 18 roku życia nie mają dowodów i nie mogą pracować, więc pewnie też zdaniem lewicy nie są ludźmi.
W trakcie gdy funkcjonariusze Policji pomagali działaczce lewicy opuścić zgromadzenie obrońców życia, jej miejsce zajął sympatyk pism Lenina i zadał fundamentalne pytanie: „Dlaczego moja koleżanka nie może stać na ulicy?".
Chciałem nawet odpowiedzieć na to pytanie, ale jednak powaga demonstracji antyaborcyjnej nie pozwoliła mi na dość barwny komentarz.
Podobnie jak działaczka lewicy, tak i sympatyk Lenina został szybko usunięty przez funkcjonariuszy poza zgromadzenie. Poza zgromadzeniem lewicowcy zaczęli skandować „wolność, równość, aborcja na żądanie". Trzeciemu lewicowcowi nie spodobała się bluza z napisem NSZ, jaką miałem na sobie. Lewicowiec szkalował NSZ twierdząc, że NSZ eksterminował Białorusinów i Żydów. Na te kłamstwa odpowiedziałem, że NSZ to byli polscy patrioci. Moja odpowiedź zbulwersowała lewicowca, który stwierdził, że jego dziadek, jak miał 5 lat, to widział jak żołnierze NSZ mordowali 15-letnich milicjantów komunistów.
Zbulwersowany kłamstwami lewicowców o NSZ zwróciłem uwagę lewicowcom, że ich kolega nosi znaczek z Leninem odpowiedzialnym za miliony zamordowanych ludzi. Jednak sympatie leninowskie nie były w oczach zwolenników aborcji czymś niestosownym.
Nasza bardziej emocjonalna wymiana opinii doprowadziła do tego, że sympatyk pism Lenina zadeklarował, że jest gejem i zapytał, czy chcę mu „dać w ryja". Stwierdziłem, że brzydzę się dotykać gejów. Gej-lewicowiec wkurzył się moją odrazą i zadeklarował, że jest chory zakaźnie i opluje mnie by mnie zakazić. Na taką deklarację nie tylko ja uciekłem, ale i stojący obok dziennikarze (w tym ci z lewicowych mediów).

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną