Minister Waszczykowski okłamywał Polaków ws. Ukrainy

0
0
0
/

Z odpowiedzi udzielonych przez szefa polskiego MSZ na pytania dziennika „Polska The Times” wynika jednoznacznie, że minister Witold Waszczykowski notorycznie okłamywał Polaków a także polskie media w sprawach relacji z naszym wschodnim sąsiadem.
Zapytany przez Agatona Kozińskiego o konflikt między Ukrainą a Polską przed ostatnim szczytem odpowiedział „Ukraińcy. Ale my nie nadstawiamy drugiego policzka. Nadstawialiśmy przez dwa lata. Ukraina zaczęła piętrzyć problemy we współpracy. Zaczęło się od zakazu wjazdu dla prezydenta Przemyśla i cofnięcia pozwoleń na ekshumacje. Później narosły jeszcze dziwne wypowiedzi o historii”. Warto w tym miejscu przypomnieć, że przez ostatnie dwa lata Polakom serwowane były - tak przez samego Waszczykowskiego, jak i jego współpracowników - brednie o świetnych relacjach z władzami w Kijowie, tymczasem teraz dowiadujemy się, że minister Waszczykowski w imieniu Polski przez cały ten czas nadstawiał drugi policzek.
Kiedy wspomniany wyżej dziennikarz przypomniał, że w październiku były prezydent Wiktor Juszczenko porównał UPA do AK, Witold Waszczykowski odpowiedział, że „to jeden z przykładów” i że „w końcu musieliśmy zareagować, przypomnieć, że to nie tylko brak realizacji porozumień sprzed roku - podczas wizyty prezydenta Poroszenki w Polsce uzgodniliśmy, że będzie budować pojednanie na wzór Yad Vashem”. „Chcieliśmy pokazywać bohaterów Polski i Ukrainy, którzy pomagali drugim w tych trudnych czasach, czy upamiętnić Niebiańską Sotnię i żołnierzy z jednostki ATO walczącej w Donbasie” tłumaczył Waszczykowski. „Niestety, minął rok, ale ze strony Kijowa nie było reakcji na tę propozycję. A jeszcze pojawiły się problem z nauczaniem Polaków mieszkających na Ukrainie i zakaz ekshumacji ofiar II wojny światowej” dodał.
Dowiadujemy się zatem, że jednak – wbrew dotychczasowej retoryce MSZ – pojawiły się problemy z nauczaniem mieszkających na Ukrainie Polaków (chodzi o ukraińską ustawę oświatową, zakazującą nauczania w językach mniejszości narodowych w ponadpostawowych szkołach tejże mniejszości). W wywiadzie Waszczykowski podkreślał, że „W pewnej chwili musieliśmy zareagować na to. I tak robimy to znacznie łagodniej niż inni. Choćby Węgrzy”.
Dziennikarz pociągnął ten wątek, a szef polskiego MSZ przyznał, że „Węgrzy protestowali przeciw ustawie oświatowej na forum instytucji międzynarodowych, m.in. zablokowali spotkanie Rada NATO - Ukraina”. „My się do tego nie przyłączyliśmy” zaznaczył.
Zapytany przez Kozińskiego, czy „nie warto było zacząć sygnalizować problemy wcześniej, by uniknąć spiętrzenia teraz? Bo Petro Poroszenko szpilki waszemu rządowi wbija od dawna” Witold Waszczykowski odpowiedział: „Problemy widzieliśmy, ale celowo ich nie nagłaśnialiśmy. Stawialiśmy na rozmowy z partnerami z Ukrainy, a oni prosili, by tych tematów nie nagłaśniać, bo oni mają wojnę, a konflikt służyłby tylko Rosjanom. Ulegaliśmy tym prośbom. Wychodzi na to, że za łatwo. W pewnym momencie miarka się przebrała”. By chwilę później przyznać, że
„Rosja zabrała Ukrainie Krym, a mimo to Kijów nie jest w stanie wojny z Moskwą”.
Za coś takiego minister każdego szanującego się państwa natychmiast zostałby zdymisjonowany. Tymczasem Witold Waszczykowski wydaje się nadal być niezatapialny. Ciekawe, co musiałby zrobić, żeby "dobra zmiana" podziękowała mu za jego pracę i powołała na to stanowisko kogoś innego?

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną