Wigilia z nielegalnym imigrantem w tle

0
0
0
/

Wczoraj minęła Wigilia Świąt Bożego Narodzenia. Czas w którym przy świątecznym stole powinno się znaleźć miejsce dla zbłąkanego wędrowca. I takie miejsce się często znajduje. Wigilia to także dzień w którym wszelkiej maści lewactwo i medialna żydokomuna (w rodzaju „GW”, czy „Polityki”, czy „Tygodnika Powszechnego”) na co dzień promujące aborcję, gendery, homomałżeństwa i inne nowoczesności staje się świętsze niż Biblia i ogłasza, że „Jezus też był uchodźcą”, albo promuje akcje w rodzaju „Wigilia bez granic”. Oczywiście część kapłanów (jak kiedyś „księża patrioci”) związanych z tym co Michalkiewicz nazywa „żywą cerkwią”, czyli często służbami specjalnymi i gorąco tej akcji przyklaskuje i ją wspiera.   Tak więc minęła Wigilia i mogę już spokojnie jak mawiający uwielbiający mnie lewacy-czytelnicy „popluć jadem nienawiści”. Co niniejszym z najwyższą radością czynię.   Po pierwsze primo – Jezus nie był żadnym uchodźcą, czy innym nielegalnym imigrantem, ponieważ jak głosi Pismo Święte „Józef udał się do z Galilei z miasta Nazaret do Judei do miasta Betlejem z poślubioną mu Maryją która była brzemienna, bo był z domu i rodu Dawida”. Udał się tam ponieważ był spis powszechny zarządzony przez cezara Augusta, który był pazernym draniem i dla celów podatkowych chciał wiedzieć ilu ma poddanych w Imperium Rzymskim. Tak więc Józef nie był żadnych „uchodźcą”. Ot ze względów na wrednego, rzymskiego fiskusa musiał wrócić do miejsca swojego urodzenia. Źle to raczej świadczy o rodzinie Józefa, że krewniaka pod dach nie przyjęli. Cóż w rodzinie jak to w rodzinie na Święta. Poza tym Józef miał dom. W końcu z zawodu był cieślą (i to bynajmniej nie cieślą okrętowym), więc sam te domy stawiał, albo przynajmniej robił do nich wieźbę dachową z drewna, ponieważ ściany domów w tym regionie były i są murowane. Kiepskim byłby fachowcem i na dodatek musiałby nieźle chlać (jak wielu budowlańców od starożytności do dzisiaj), żeby własnej chałupy nie mieć. Czyżby lewactwo uważało, że ponad 2000 lat temu Józef cieśla był kiepskim budowlańcem, alkoholikiem i jednoosobową budowlaną firmą-krzakiem, biorącą zaliczki i niewywiązującym się z roboty i że z tego powodu musiał uciekać z Galilei jako „uchodźca”.   Po drugie primo – Ciężko zintegrować kogoś, kto zintegrowany wcale być nie chce. Oczekiwania większości tak zwanych „uchodźców”, a faktycznie nielegalnych imigrantów z ponad 30 krajów (w tym z Maroka, Somalii, Nigerii, Kongo, Birmy, czy Bangladeszu) z których ponad 90 procent to dorosłe, ale młode samce są proste – chałupa, dobry socjal, żadnej roboty, czy nauki języka i możliwość używania europejskich samic. Bez granic. I bez kar. Ponieważ to się dzieje na obcej ziemi to „Allah nie widzi” i hulaj dusza piekła nie ma (więc można chlać i ćpać, a używanie innowierczyń nawet tych kilkuletnich zalecał sam Mahomet). I jak się z nimi kuźwa integrować? Niedawno Instytut Myśli Schumana i Katolicka Agencja Informacyjna zrobiły wspólnie konferencję prasową na temat akcji „Wigilia bez granic”. Cóż to takiego? Otóż akcja „Wigilia bez granic" zakłada przyjęcie obcokrajowców w polskich domach na wigilijnej wieczerzy oraz zintegrowanie w ten sposób Polaków z obcokrajowcami. Celem akcji jest rozpowszechnianie wśród cudzoziemców znajomości polskiej tradycji, kultury, zwyczajów i korzeni chrześcijańskich oraz eliminowanie zjawisk jakimi są tzw. "getta", które tworzą obcokrajowcy po przyjeździe do obcego kraju zamykając się w swojej społeczności. Cały ten cyrk był promowany... w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski, przy skwerze Kardynała Wyszyńskiego 6 w Warszawie. Pomysł i argumentacja za tą akcją jest tak głupia, że aż zęby bolą. Na kilometr wali propagandowym szajsem.   A po trzecie primo ultimo – Wigilia jest wydarzeniem dla chrześcijan. To nie Yom Kippur, czy Święto Ashura. Jak ktoś chrześcijaninem nie jest, to tego święta nie świętuje. Poproś człowieku jakiegoś Żyda, czy muzułmanina, żeby się z Tobą cieszył z Wigilii Bożego Narodzenia. W najlepszym razie każe ci sp...ć, w najgorszym wystartuje z nożem, bombą, pistoletem (muzułmanin), czy pozwem sądowym (Żyd). Na szczęście większość księży w Polsce ma takie samo zdanie na temat rzekomych „uchodźców” jak prawie 90 procent naszego społeczeństwa. I to nie tylko dlatego, że większość proboszczów na parafii jest jak „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie” i zdecydowanie woli święty spokój zamiast uchodźctwa finansowego wiernych z parafii w której znajdzie się jakaś muzułmańska rodzinka. Tego że 90 procent społeczeństwa nóż się otwiera na dźwięk słowa „uchodźca” różnym łajzom od inżynierii społecznej nie uda się nigdy zmienić. Szczególnie że wszelkie Michniki, Szumlewicze, Lisy, Pieronki, Sowy, Kramery, Kopaczowe i Tuski tego nie zmienią. Zwłaszcza, że każdy swój rozum ma i widzi, co się dzieje na zachodzie Europy. A tym bardziej, że oni chcą integrować „biednych i uciskanych” nie za swoje prywatne, tylko za nasze publiczne pieniądze z podatków, czyli z pieniędzy zabranych pani Jadzi emerytce i polskim dzieciom, którym trzeba byłoby obciąć niskie świadczenia, żeby wypłacić je Abdullowi, jego czterem żonom i trzydzieściorgu dzieciom. Ze swoich żaden z nich nie dał i raczej nigdy nie da ani złotówki. Obłudnicy klasa master. A papież Franciszek jak jest tak dobry to niech pozbędzie się Gwardii Szwajcarskiej i ma codzienny kontakt z brodatymi, salafickimi świrami rozdającymi Koran na placu Świętego Piotra bez ochrony. Tak jak większość społeczeństw po przyjęciu „uchodźców”.   Michał Miłosz

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną