Sojusz Ołtarza i Tronu w Królestwie Galicji i Lodomerii

0
0
0
/

We wsi rodzinnej mojego Dziadka (a może jakiejś innej, okolicznej? Lecz na pewno z tej samej, rzezawskiej, parafii) siedział na gospodarce bezbożnik jeden - Wojciech mu dali na chrzcie św. - co do kościoła i do spowiedzi świętej nie chodził. W Wielkim Poście, co niedzielę, proboszcz z ambony wyczytywał nazwiska tych, którzy do spowiedzi wielkanocnej jeszcze nie przystąpili, lista z tygodnia na tydzień była coraz krótsza, aż ostał się na niej tylko Wojciech, który i tym razem... na ponaglenie nie zareagował. W tej sytuacji, gdy perswazja i publiczne zawstydzenie zawiodły, proboszcz nie widział już innego wyjścia, jak wezwać na pomoc brachium saeculare Kościoła. Powiadomił o sytuacji wójta, wójt ubrał się w strój urzędowy, łańcuch na szyi zawiesił i w asyście żandarmów pojechali do upartego grzesznika. Przed domem naprzód wystąpił proboszcz i głosem wielkim zawołał: "Wojciechu, mocą daną mi od Boga nakazuję ci: wyjdź, idź po dobrej woli do kościoła i przystąp do spowiedzi świętej!". Głuche milczenie. Po chwili wystąpił wójt i głosem wielkim zawołał: "Wojciechu, mocą daną mi od Cesarza nakazuję ci: wyjdź, idź po dobrej woli do kościoła i przystąp do spowiedzi świętej!". Nadal głuche milczenie. Cóż było czynić? Wójt dał znak żandarmom, ci weszli do domostwa, szamoczącego się Wojciecha skrępowali, łańcuchami powiązali, na wóz wyścielony słomą rzucili i do kościoła pojechali. Diabeł, który był niewątpliwie wstąpił w Wojciecha, wrzeszczał wniebogłosy, że jechać nie chce, rzucał nim mimo kajdan na wszystkie strony, aż dopiero w pobliżu kościoła Wojciech się uspokoił, co było widomym znakiem, że diabła wyonacyli. Spokorniały już Wojciech, bez nijakiego przymusu wszedł do kościoła w Rzezawie, pobożnie się wodą święconą przeżegnał i poszedł do konfesjonału. Tak wyglądał sojusz Ołtarza i Tronu w Królestwie Galicji i Lodomerii.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną