Czy kochamy Jezusa na tyle, aby rzucić wszystko i biec Go szukać?

0
0
0
/

Medytacje ewangeliczne z dnia 27 grudnia 2017 roku, J 20, 2-8. Pierwszego dnia po szabacie Maria Magdalena pobiegła i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono». Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Słowa dzisiejszej Ewangelii w sposób niezmiernie wymowny opisują ograniczenia wynikające z naszej ludzkiej natury, a konkretnie z posiadania zmysłów, za pomocą których poznajemy świat. Pan Jezus wielokrotnie zapowiadał swoją mękę i zmartwychwstanie, ale uczniowie nie potrafili tych słów zrozumieć, nie umiejąc sobie zapewne tego nawet wyobrazić. Zmartwychwstanie było zwyczajnie poza zasięgiem ich ludzkiej percepcji. Nie oznacza to, że nie wierzyli Jezusowi, ale ta wiara obejmowała obszary dla nich zupełnie niezrozumiałe, a im bardziej były one nie do pojęcia, tym więcej potrzebowali wiary. Dlatego też współprzebywanie z Jezusem Chrystusem było dla nich doświadczeniem pięknym, pełnym miłości, ale na swój sposób trudnym, ponieważ wymagało od nich rzeczy, które po ludzku były dla nich nieosiągalne. Minęło już ponad 2000 lat, a ograniczenia w naszej relacji z Bogiem pozostały takie same, jakie były za czasów pierwszych chrześcijan. Ilu z nas musi się przekonać w sposób fizyczny, że Pan Bóg istnieje, kocha ludzi i troszczy się o nich? Ile razy doświadczaliśmy nawróceń dopiero dzięki ewidentnej Bożej interwencji w nasze życie? I chociaż powyższe pytania trudno traktować jako wymówki, ponieważ jesteśmy jedynie ludźmi, to zastanówmy się, czy stać nas na to, aby pokonać te ograniczenia, wznieść się ponad nie i wierzyć bezwarunkowo, z czystej miłości do Tego, który nas powołał do życia? Czy też jesteśmy jak ów uczeń – musimy zobaczyć, żeby zrozumieć i uwierzyć? Warto zastanowić się nad tym i prosić Ducha Świętego, aby napełnił nas łaską wiary bezwarunkowej. Wiara jest bowiem – o czym zapominamy – łaską a zarazem darem danym nam przez Boga i każdy niewierzący może ją sobie zwyczajnie wymodlić. Jest aktem naszej woli, która za sprawą Ducha Świętego pozwala nam budować relacje z naszym Ojcem w Niebie. Dzisiejsza Ewangelia ma jeszcze jeden wymiar, a mianowicie poszukiwanie Chrystusa, będące miarą naszej miłości do Niego. Czy w dzisiejszym świecie „wyścigu szczurów” jesteśmy w stanie ścigać się w drodze do Chrystusa, tak jak opisani przez ewangelistę uczniowie? Czy to On jest w naszym życiu najważniejszy? Czy to Jego kochamy na tyle, aby rzucić wszystko i biec, ażeby Go szukać?

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną