To skandaliczne porównanie padło z ust biskupa Bazylego Ivasjuka podczas obchodów 109 rocznicy urodzin ludobójcy Stepana Bandery w Coloma (obwód iwanofrankowski).
Prowadził on część religijną uroczystości dla uczczenia tego zbrodniarza. W imprezie uczestniczyło wielu działaczy, przedstawicieli władz lokalnych, młodzieży i organizacji patriotycznych, w tym przede wszystkim neobanderowskich.
Po złożeniu kwiatów pod pomnikiem Bandery, ksiądz biskup prowadził uroczystości religijne razem z duchowieństwem diecezji. Zwrócił się on do zgromadzonych, mówiąc, że „Stepan Bandera to biblijny Mojżesz Ukrainy”. - Mojżesz walczył o niepodległość swego ludu, starał się zabrać go z jarzma niewoli egipskiej i niewoli. Jego natura była przepojona jednym pragnieniem - dobrych ludzi, przede wszystkim dóbr ziemskich, a przede wszystkim rządów ziemskich i całej ludzkiej chwały. Bandera myślał podobnie. Złożył swoje życie na ołtarzu Boga dla narodu, narodu i państwa – przekonywał. Kontynuując analogię pomiędzy Mojżeszem i Stepanem Banderą, biskup zauważył, że obaj nie są ujmowani w trakcie swojego życia. - Biblijny Mojżesz nie wszedł do ziemi obiecanej. Dopiero jego następca Jozue przyniósł ludzi do ziemi „płynącej mlekiem i miodem”. Banderze też nie udało się „wejść” do ziemi niepodległego państwa ukraińskiego. Został zdradziecko zamordowany. Ale my, jego następcy przyszliśmy do niego, niezależny, wolny stan, aby to nadrobić i dzięki Bogu, dzięki za wielki dar niepodległości - powiedział biskup.
Może warto by, aby wreszcie polski Episkopat napomniał swoich ukraińskich braci, iż czczenie zbrodniarzy nie ma niczego wspólnego z katolicyzmem. Ciekawe, czy którykolwiek polski hierarcha zdobędzie się na tę odwagę? Czy też może nadal będą udawać, że kult Bandery nie jest kultem ludobójcy, jak to zwykli czynić dotychczas?
Źródło: catholicnews.org.ua