Drogi sztuki i wiary od dawna niestety się rozchodzą. W renesansie najwięksi artyści jak Michał Anioł służyli Kościołowi i Bogu, a sam barok był wręcz realizacją postulatu Soboru Trydenckiego, aby przez piękno pociągać ludzi do wiary. Dzisiaj wydaje się to nie do pomyślenia. Artyści czują się najczęściej zbyt niezależni, żeby traktować swoją sztukę jak służbę.
Poezja Barbary Kacperskiej, współczesnej poetki jest przykładem, że można połączyć w sobie sztukę i wiarę, poezję i modlitwę, tworząc dzieła piękne i pociągające człowieka wzwyż, ku temu co duchowe.
W dyskusji nad sztuką często dominuje przekonanie, że jest ona jedynie sferą emocji.
Te zaś mają to do siebie, że przychodzą i odchodzą, są nietrwałe i zmieniają się jak w kalejdoskopie. Pół biedy jeśli są to emocje pozytywne, jak miłość czy radość. Często jednak jest to gniew, żal czy nienawiść. Artysta współczesny nieraz uzewnętrznia to, z czym nie daje sobie rady, aby w ten sposób uprawiać swoistą autoterapię, której ofiarą padają odbiorcy jego dzieł.
Zupełnie inaczej jest z utworami Barbary Kacperskiej. Jak sama mówi o swojej twórczości: „Nasze wnętrze, serce, dusza jest jak piękny dom, którego strzegą zamknięte drzwi. Jesteśmy nierzadko tajemnicą dla siebie… ale nie dla Boga. U tych drzwi stoi blisko nasz Pan, Jezus. Cierpliwie czeka byśmy Mu pozwolili być gościem w naszym domu. Pragnie spotkania z nami w intymnym zbliżeniu, pragnie dotknąć nas Swoją Miłością. Jeśli zapragniemy takiego spotkania, poddamy się ciszy kontemplacji, otworzymy Mu nasze drzwi, doznamy wielu uniesień, pięknych myśli, a nawet pouczeń. Możemy usłyszeć w sercu słowa, które nas zadziwią. Tak właśnie powstawały moje wiersze”.
Jest to więc poezja optymistyczna, budująca, bo zrodzona ze spotkania z żywym Bogiem. Jest to zapis duchowych doświadczeń, w których można wyróżnić uniesienia, myśli i pouczenia. Stają się one udziałem tych, którzy przywiązują większą wagę do modlitwy, traktując ją nie jako mechaniczne odmawianie formułek, ale jako rozmowę ze Zbawicielem, rozmowę, podczas której przede wszystkim się słucha. To wymaga oczywiście pokory, zajęcia postawy słuchania, w której człowiek czynnie angażuje się, żeby zrozumieć to, co rodzi się w sercu.
Sztuka ta jest także wspaniałym świadectwem działania Bożego, o czym znowu zaświadczają słowa Poetki: „Kiedy Jezus staje się stałym gościem w naszym domu, zmienia się nasze życie, łagodnieje i napełnia się pokojem nasza ludzka natura. Poczucie humoru, serdeczność wobec ludzi i wyrozumiałość dziwnie wzrasta. Mamy pragnienie codziennego obcowania z Panem na Mszy świętej, oddawania Mu czci w Adoracji, pielgrzymowania do miejsc świętych. Jezus staje się żywym Przyjacielem, rozmawiamy z Nim i słyszymy Go lub zostajemy obdarzeni pięknymi obrazami.
Odpowiadamy na Jego Miłość, własną miłością, może nie doskonałą, wahającą się, ale to On, Bóg ją uszlachetni, nauczy modlitwy, jakiej dotąd nie znaliśmy”.
Aby jednak mówić o dobrej poezji potrzeba nie tylko treści, ale odpowiedniej formy, w której się ona rozwinie. Tutaj jest ona obecna. Przykładem niech będzie poniższy wiersz:
Przemijanie dla wieczności
Idę ścieżką wysłaną suchymi liśćmi
Szeleszczą
Namawiają do radości
Przecież pomarłyście, myślę
Wiatr waszym pogromcą
Służymy ci, szepczą
Doświadczeniem przemijania
Zapamiętaj je...
I raduj się istnieniem
Podnoszę z ziemi liść złoty
W dywanie zeschłych liści zanurzam stopy
Czym byłby świat bez przemijania?
Nie zapalonym zniczem?
Życiem bez pamięci?
Komu wówczas posłalibyśmy
W listopadową mgłę
W Dzień Zaduszny
Modlitwę do... wieczności
Do Tego, który nie przemija
Wieczne odpoczywanie...
Reprezentuje on wiersz biały, w których linijki różnią się ilością znaków, przez co całość wydaje się być złożona z porwanych myśli i rzuconych pojedynczych słów. Jest to sposób narracji bliski wielu współczesnym poetom jak Zbigniew Herbert. Do tego dochodzi uderzające ujęcie paradoksu, w którym wbrew obiegowym opiniom, przemijanie nie jest przeciwstawione wieczności, ale wręcz pozwala je zrozumieć. Autorka w swoim zbiorze wierszy zebranych pt. „Moje spotkania w modlitwie” uzupełniła ten wiersz o pewne wspomnienie z Włoch.
To także wyróżnia ją na tle innych twórców, że wiele jej utworów jest wzbogacona o różne rozważania, myśli, osobiste uwagi. Nadaje to książce jeszcze bardziej medytacyjny charakter i pozwala spojrzeć na pewne fundamentalne kwestie z innej perspektywy.
Obecnie, kiedy tak brakuje sztuki, która nie degraduje człowieka, ale pozwala mu wzrastać, trzeba robić wszystko, żeby karmić się dziełami, które zawierają w sobie piękno, umacniają, dają nadzieję. Do takich należą z pewnością utwory p. Barbary Kacperskiej. Poczułem się zaszczycony, kiedy dostałem możliwość, aby przyczynić się do wydania zbioru wierszy zebranych tej autorki.
Jest on sprzedawany za symboliczną opłatą. Publikację można nabyć pod numerem telefonu bezpośrednio u Autorki albo na stronie www.agencjasgk.pl.
Poniżej zamieszczam jeszcze dwa utwory p. Barbary:
Korzeń ziemi
W pewien wieczór, patrzyłam na ciemne chmury
Rozlewające się atramentowymi cieniami
Cienie zagarniały resztki dziennego światła
Ale światło broniło się dzielnie
Chowając się w gałęziach drzew, kryjąc w trawach
Ta walka ciemności z jasnością
Była dziecinną igraszką
Muzyką, przypływu i odpływu morskich fal
Modliłam się, oczarowana tym pięknem
I wówczas…
W sercu ujrzałam przedziwny obraz
Puste pole, raczej ugór, dawno porzucony przez rolników
Ciągnął się aż po horyzont
Raptem na to puste pole
Spada… ogromny krzyż
Długą belką wbija się w ziemię
Jakby chciała się stać korzeniem mocarnym
Poprzeczne belki opierały się o ziemię
I w błagalnym, żywym geście, jak ludzkie ręce
Unosiły się ku niebu
Drzewo krzyża i światło tworzyły wokół…
Czerwony, krwawy odblask
Zapragnęłam słów wytłumaczenia
Ale milczenie, te zamknięte usta ciszy
Nakazały mi trwać… w uwielbieniu.
Uczta
Czy wiesz, że jest taka uczta
Bogata w nieznane smaki, obfita
Obsypująca darami
Uczta, jak dla królewskich dzieci
Na niej miłość wypełnia złote kielichy
I wylewa się ożywczym winem, chlebem pachnącym
Stoły ozdabia biel obrusów
Haftowanych wzorami
Jakby sami aniołowie hafty te wymyślili
Uczta, na której słyszysz śmiech swej duszy
Ale i jęk bólu
Radość i płacz
Ta uczta to… Msza Święta
Kiedy komunię z rąk kapłana przyjmujesz
Bramą jest, otwierającą twe zamknięte serce
I jak gołębica delikatna, mądra i czuła
Szuka w tobie ran niezagojonych
Przez życie i nas samych uczynionych
Komunia leczy te rany, rozjaśnia ciemności duszy
Kielichem z winem miłości, oblewa je obficie
Blizny dawne, często już zapomniane
Okrywa, by nie wracały bolesne wspomnienia
To nie jest uczta, na której jedna tylko brzmi pieśń
To Uczta Wielkiego Milczenia, takiej ciszy
Byś mógł usłyszeć pieśń, tylko dla ciebie wyśpiewaną
Pieśń, rodzącej się w tobie, miłości do Boga.