Antypolska kampania Ukraińców w polskim Sejmie

0
0
0
/

Podczas środowego posiedzenia sejmowej Komisji ds. Mniejszości Narodowych i Etnicznych posłowie wysłuchali wniosków z raportu „Mniejszość ukraińska i migranci z Ukrainy w Polsce. Analiza dyskursu” będącego pracą zbiorową „ekspertów” ze Związku Ukraińców w Polsce, w tym m.in. przewodniczącego tej antypolskiej organizacji Piotra Tymę. Oficjalnie wspomniana wyżej komisja miała oficjalnie zająć się problemami mniejszości ukraińskiej w Polsce, w rzeczywistości jednak debatowała nad raportem, który wszelkie przejawy potępiania przez Polaków zbrodniczego banderyzmu traktował jako mowę nienawiści, natomiast rozbiórkę nielegalnych pomników UPA – jako atak na ukraińską tożsamość narodową. I tak podczas dyskusji nad raportem, do treści którego zaraz przejdziemy, Piotr Tyma oskarżył przedstawicieli Młodzieży Wszechpolskiej, że przynieśli banderowskie symbole na ostatnią procesję w Przemyślu, w której został zaatakowany Ukrainiec. Z kolei Danuta Kuroń przedstawiła Ukraińców jako ofiary agresji Polaków. Ubolewała ponadto, iż nowelizacja ustawa o IPN może sprawić, że każdy Ukrainiec będzie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej, a przecież – jak podkreślała – każdy ma prawo do swojej tradycji i do swojej religii [sic!]. Przechodząc do treści raportu, zauważa on, iż „dla części przedstawicieli polskiego społeczeństwa to mniejszość ukraińska jest pierwszym adresatem oczekiwań i zarzutów, jeżeli chodzi o wyjaśnienie trudnych kwestii z przeszłości”. „Wiele stereotypów i obrazów wydarzeń odnoszących się do Ukrainy jako państwa jest projektowanych na mniejszość. Z kolei przedstawiciele mniejszości emocjonalnie reagują na wszelkie przejawy działań skierowanych przeciwko Ukrainie” stwierdza raport, którego ważną częścią jest analiza Internetu pod kątem prezentowanych treści odnoszących się do Ukrainy, migrantów i mniejszości. „Jak wynika z badań, Internet staje się często jedynym źródłem informacji o świecie (zwłaszcza dla młodzieży). Jednocześnie wzrasta liczba stron, publikacji, filmów wideo, animacji, klipów muzycznych nacechowanych wrogością do „innych”. Niemała część języka nienawiści jest skierowana przeciwko Ukraińcom i Ukrainie jako państwu. Są to zarówno spontaniczne głosy (komentarze, artykuły), jak i precyzyjnie przygotowane akcje dezinformacyjne realizowane w Internecie w ramach wykorzystywania tego medium w wojnie hybrydowej Rosji przeciwko Ukrainie” stwierdzają twórcy raportu, dodając, iż „Część publikacji miała za zadanie wywołanie negatywnych skojarzeń (m.in. poprzez akcentowanie i wyolbrzymianie znaczenia obecności na Majdanie symboliki OUN i przedstawicieli ruchów politycznych i struktur nawiązujących do dziedzictwa ukraińskiego nacjonalizmu)”. Zwracają przy tym uwagę, że „Na związek pomiędzy wzmożeniem obecności w polskiej przestrzeni publicznej w działaniach różnych środowisk politycznych i opiniotwórczych oraz mediów kwestii historycznych a wojną hybrydową zainicjowaną przez Federację Rosyjską zwracało uwagę wielu analityków”. O antypolskiej wymowie neobanderowskiego kultu i antypolskich zachowań Ukraińców ani prezes Tyma, ani pozostali „eksperci” Związku Ukraińców w Polsce nawet się nie zająknęli. „Akt wandalizmu i profanacji na terenie Polski nie spotkał się z publicznym i zdecydowanym głosem potępienia. Do dnia dzisiejszego w żadnym przypadku nie doszło również do ustalenia sprawców. W części przekazów medialnych i komentarzy profanacja grobów członków UPA i cywili narodowości ukraińskiej, ofiar zbrodni sądowych została określona mianem „korekty” czy też „zamiany” tablic” grzmią twórcy raportu, odnosząc się w szczegółach m.in. do zniszczenia nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach oraz podmiany tablic na grobie bojców UPA w Przemyślu, gdzie wstawiono tablicę o treści: „W tym miejscu zostały pogrzebane szczątki banderowskich bandytów, bestialskich katów, oprawców niewinnych polskich kobiet i dzieci. Pamiętamy”. „Również atak na procesję, mimo tego, że miał miejsce w biały dzień, w kraju, którego większość społeczeństwa deklaruje się jako katolicy, nie został potępiony” ubolewali twórcy raportu, zapominając dodać, iż już od dłuższego czasu procesje ukraińskie w Przemyślu, celem których oficjalnie jest grób Symona Petlury, a w rzeczywistości groby bojców z UPA, przeradzają się w pochody, na których eksponowane są banderowskie symbole. Wskazując na zagrożenie ze strony polskich środowisk nacjonalistycznych raport stwierdza, że „Kolejnymi zdarzeniami, które ukazują narastanie zjawiska „sterowanej” i motywowanej ideologicznie nienawiści wobec Ukraińców, było spalenie ukraińskiej flagi podczas Marszu Niepodległości w Warszawie 11 listopada 2016 r. oraz Marsz Orląt Przemyskich i Lwowskich zorganizowany 10 grudnia 2016 r. w Przemyślu. Zwłaszcza przemyski marsz wskazał na zagrożenie, jakie dla relacji polsko-ukraińskich i bezpieczeństwa Ukraińców na terenie RP stwarzają swoimi działaniami polskie skrajnie nacjonalistyczne organizacje. W marszu wzięli udział m.in. członkowie Obozu Narodowo-Radykalnego, organizacji zdelegalizowanej w 1934 r. przez władze II Rzeczypospolitej, m.in. za organizację aktów terroru z użyciem broni palnej oraz pobicia. W trakcie marszu głównymi ulicami Przemyśla kolumna ONR i Młodzieży Wszechpolskiej skandowała: „Od kołyski aż po grób — polski Przemyśl, polski Lwów”; „Naszym celem Wielka Polska”.” Każdy sprzeciw wobec neobanderowskiej ideologii i jej szerzenia twórcy raportu uznają za element prowadzonej przez Rosję wojny hybrydowej. „Za przemyślaną i konsekwentnie realizowaną próbę wzbudzenia negatywnych emocji wobec Ukrainy i ogółu Ukraińców przebywających w Polsce oraz element wojny hybrydowej należy również uznać akcję niszczenia grobów i pomników ukraińskich zlokalizowanych na terenie Polski południowo-wschodniej” oświadczyli. „W przestrzeni publicznej jako próbę zmiany nastrojów społecznych wobec Ukrainy i Ukraińców można uznać podejmowaną na różnych polach akcję dezinformacyjną polegającą m.in. na nagłaśnianiu „roszczeń wobec Polski” ze strony ukraińskich nacjonalistów” dodali, zapominając najwyraźniej, że z roszczeniami terytorialnymi wobec Polski występowali nie anonimowi ukraińscy nacjonaliści, ale znani z imienia i nazwiska politycy, w tym m.in. doradca ukraińskiego rządu Ołeksij Kurinnyj. „W 2013 i 2016 r., w kolejne rocznice mordów na Polakach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, instytucje państwa polskiego: IPN, Sejm i Senat podjęły działania, których celem było nagłośnienie ww. wydarzeń historycznych. W proces aktywnie włączyli się również liderzy partii politycznych oraz tzw. środowiska kresowe. Jednym z ważniejszych elementów sprzyjających nagłośnieniu kwestii ofiar z rąk ukraińskich były debaty wokół uchwał polskiego parlamentu na temat wydarzeń z 1943 i 1944 r. Pełne emocji dyskusje wokół uchwał sejmowych (w tym polityczny spór wokół nazewnictwa) i ogólnie wydarzeń z okresu II wojny światowej spowodowały pojawienie się w mediach (zarówno głównego nurtu, jak i niszowych) dużej liczby tendencyjnych materiałów dziennikarskich odnoszących się do zagadnień historycznych relacji polsko-ukraińskich, zbrodni na Polakach itp. Zwiększenie liczby naturalistycznych opisów zbrodni, częste wręcz epatowanie zdjęciami rozczłonkowanych ofiar oraz rywalizacja różnych środowisk politycznych wokół „zagospodarowania” historii (i elektoratu) miały wpływ na pojawienie się w przestrzeni medialnej dużej liczby uproszczonych ocen i komentarzy” stwierdzają dalej twórcy raportu, usiłując odebrać Polakom prawo do uczczenia ofiar, prawdy historycznej oraz pamięci. „Nienawistna, antynaukowa retoryka obecna do niedawna wyłącznie w niszowych nacjonalistycznych mediach czy antyukraińskich publikacjach przenosiła się za sprawą selektywnie dobieranych panelistów także do polskich uczelni” grzmią dalej eksperci Związku Ukraińców w Polsce. Warto w tym miejscu zauważyć że będący pieszczochami obecnych władz ukraińscy pseudohistorycy za naukę historyczną nie uznają rzeczywistego przebiegu wydarzeń, ale spreparowaną na potrzeby ideologii wersję wydarzeń, co zresztą znalazło swój wyraz również z potępieniu filmu Wojciecha Smarzowskiego „Wołyń. „Kolejnym elementem, który kreował wśród Polaków odhumanizowany obraz Ukraińców jako narodu, była realizacja i premiera w 2016 r. filmu Wojciecha Smarzowskiego „Wołyń”. Pojawienie się filmu (obejrzanego przez ok. półtora miliona widzów) nasyconego scenami okrucieństwa i przemocy ze strony Ukraińców, stymulowało wzrost wrogich komentarzy i zachowań. Większość z nich w sposób tendencyjny i jednostronny odwoływała się do kwestii polskich ofiar na Wołyniu w 1943, w Galicji Wschodniej w 1944 r. oraz na terenach powojennej Polski w latach 1944–1947. W kilku przypadkach można dowieść, że film stał się uzasadnieniem do zaistnienia w przestrzeni publicznej, ale też w relacjach międzyludzkich, przejawów agresji. Film był mocno promowany przez skrajne środowiska antyukraińskie” stwierdzili twórcy raportu. Co więcej, mają pretensje o oficjalne mówienie o rzeczywistym charakterze akcji Wisła. „Za kolejny element budowania strategii wzmacniania obrazu negatywnych skutków przebywania w Polsce obywateli Ukrainy można też uznać manipulowanie informacjami odnośnie wypłat świadczeń emerytalnych pracownikom z tego kraju” oświadczyli, nic nie robiąc sobie z faktu, iż nowe prawo to w rzeczywistości uderzające w Polaków bezprawie. Twórcom raportu bardzo nie spodobało się wejście do parlamentu Roberta Winnickiego i stwierdzili: „Ważnym elementem, który w naszej ocenie przyczynił się do wzmocnienia w przestrzeni publicznej treści i działań antyukraińskich przekazów stał się fakt zasiedzenia w polskim parlamencie posłów wprost odwołujących się do ideologii nacjonalistycznej. Znalazło to wyraz m.in. w publicznie zgłoszonej na forum Sejmu propozycji unieważnienia uchwały Senatu RP z 1990 r. potępiającej akcję „Wisła” czy głosach, które wybrzmiały w dyskusji wokół uchwały wołyńskiej uchwalonej przez Sejm 22 lipca 2016 r. Z mównicy Sejmu wielu posłów jako argumentu za przyjęciem uchwały odwoływało się wyłącznie do emocji słuchaczy (w tym naturalistycznych opisów zbrodni)” perorowali. W ich ocenie brak jest woli instytucji państwa do kontynuowania dialogu z mniejszością ukraińską oraz stanowczego przeciwdziałania praktykom dyskryminacyjnym, o czym – w ich mniemaniu - świadczy również fakt, iż w przededniu uroczystości 70. rocznicy akcji „Wisła” 26 kwietnia 2017 r. władze dopuściły do demontażu pomnika we wsi Hruszowice (gmina Stubno, woj. podkarpackie). „Demontaż, zrealizowany przez władze samorządowe, antyukraińskie środowiska z Podkarpacia (m.in. aktywistów „Ruchu Narodowego”) przez społeczność ukraińską został uznany za prowokację. Krytycznie oceniony został też przez władze Ukrainy i stał się podstawą decyzji o wstrzymaniu polskich ekshumacji w Ukrainie i trwającego do dnia dzisiejszego impasu w dialogu na temat przezwyciężenia tragicznej przeszłości II wojny światowej oraz okresu powojennego. Demontaż pomnika w Hruszowicach uzyskał legitymizację ze strony organów władzy państwowej — IPN oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP” ubolewali, zapominając dodać, iż pomnik ten był z punktu widzenia polskiego prawa nielegalny. „Do dnia dzisiejszego nie podjęto dialogu ze społecznością ukraińską z Polski, nie wypracowano również formuły legalizacji tzw. nielegalnych grobów i pomników (ukraińskich) na terenie RP i (polskich) na terenie Ukrainy. Pomimo wagi zagadnienia zarówno dla relacji międzypaństwowych RP z Ukrainą, jak i dla procesu podmiotowego traktowania mniejszości ukraińskiej (stanowiącej na terenach pogranicza ludność autochtoniczną) brak jest też działań niwelujących negatywne skutki prowokacji” zarzucili Polsce autorzy raportu, którzy postrzegają przestrzeganie w Polsce prawa odnośnie do ukraińskich upamiętnień jako „zorganizowaną i skoordynowaną prowokację”. Jako skandaliczne i antyukraińskie raport uznał: „Rozklejanie tzw. wlepek „Wołyń pamiętamy” na przystankach tramwajowych oraz plakatów m.in. na szybach Ukraińskiego Domu przy ul. Zamenhofa 1 w Warszawie” [sic!]. Biorąc pod uwagę że treść raportu musiała być znana obecnemu na posiedzeniu sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych Pawłowi Szefernakerowi, reprezentującemu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, naprawdę dziwi, że przeszedł on nad jego zawartością do porządku dziennego. Jak długo jeszcze politycy Prawa i Sprawiedliwości będą przyzwalali na szkalowanie Polski i Polaków, dokonywane na dodatek w polskim Sejmie?

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną