"Ja, Godard" – przezabawna komedia o maju 68 i francuskich lewakach już w kinach

0
0
0
/

Warto wybrać się do kina na film „Ja, Godard” - przezabawną komedię autorstwa Michela Hazanaviciusa o francuskich lewakach i maju 68. Obraz opowiada o romansie oraz małżeństwie egocentrycznego i karykaturalnego reżysera Jeana-Luca Godarda z 20 letnią aktorka Anną, która grała studentkę maoizmu w jednym z jego propagujących lewicowe ideologie filmach. Film doskonale ukazuje groteskowość, bufonadę i karykaturalność francuskich lewicowych intelektualistów głoszących idee komunizmu, maoizmu czy trockizmu i korzystających z uroków kapitalistycznego dobrobytu (restauracji, dostępności wszelkich towarów w sklepach, amerykańskich filmów w kinach) - burżuazyjną zabawę w rewolucje. W filmie świetnie ukazany jest fanatyzm reżysera Jean-Luc Godard głoszącego irracjonalne lewicowe zabobony, tak zaślepionego rewolucją, że nie dostrzegającego uroków swojej młodej i seksownej żony. Jean-Luc Godard zaślepiony bolszewicką rewolucją nie ma czasu na miłość. Groteskowy fanatyzm reżysera podkreśla to jak jego wydumana i zideologizowana sztuka absolutnie nie przemawia ani do proletariatu francuskiego, ani do chińskich komunistów. Tłem dla bufonady, pozerstwa, fanatyzmu i zaślepienia reżysera, są wydarzenia z maja 1968, kiedy to francuskie uniwersytety przemieniły się w ośrodki komunistycznej, maoistycznej, trockistowskiej rewolucji. Ekstremizm polityczny i przemoc stosowana przez lewicowych radykałów upajała reżysera. Jedną z zabawnych scen jest ta, gdy reżyser zatrzymany przez policję po udziale w ataku lewaków na policje, jest niezwykle rozczarowany, gdy ''faszystowska'' policja zamiast go bić  - jest wobec niego uprzejma. W filmie doskonale ukazana jest nienawiść rewolucjonistów wobec francuskich patriotów nie zainteresowanych uczynieniem z Francji bolszewickiej tyranii. W filmie trafnie uwypuklona  jest tożsamość komunistycznej rewolucji z maja 1968. Absurdalność lewicowych haseł, fascynacja lewaków komunistycznym totalitaryzmem, agresja i przemoc jako język lewicowej debaty. Wykorzenienie z realiów i fanatyzm lewaków. Bełkotliwe, pełne słów pozbawionych znaczenia, przeintelektualizowane, rozmowy lewicowych ''inteligentów''. W filmie ukazana jest też i inna typowa dla lewicowych ''inteligentów'' cecha – pogarda dla normalnych ludzi. Reżyser z agresją i pogardą odnosi się do robotników spotkanych na lewicowych demonstracjach i tego, że są oni zainteresowani kinem rozrywkowym a nie wydumanymi eksperymentami filmowymi, których nikt nie chce oglądać. Trafnie ukazany jest też filosemityzm francuskiej lewicy. Reżyser jest przez nią wychwalany do momentu gdy krytykuje Żydów i Izrael za rasistowskie i nazistowskie zbrodnie na Palestyńczykach. Za krytykę Żydów reżyser natychmiast spotyka się z nienawiścią lewicy. Jest to dla niego bardzo bolesne, bo jego największym pragnieniem jest akceptacja ze strony innych lewaków. Bohaterem filmu jest rzeczywista postać: 38 letni reżyser i scenarzysta francuski Jean-Luc Godard, przedstawiciel francuskiej Nowej Fali (Nouvelle Vague), który wykorzystywał swoje filmy do szerzenia komunizmu, maoizmu, marksizmu i egzystencjalizmu. Do dziś według internetowych źródeł  wielu twórców kina: „Quentin Tarantino, Martin Scorsese, Bernardo Bertolucci, Arthur Penn, Richard Linklater, Gregg Araki, John Woo, Mike Figgis, Robert Altman, Steven Soderbergh, Richard Lester, Jim Jarmusch, Rainer Werner Fassbinder, Brian De Palma, Wim Wenders, Oliver Stone i Ken Loach odwołuje się do twórczości francuskiego reżysera. Jean-Luc Godard jest według źródeł  "kuzynem „peruwiańskiego prezydenta Pedro Pablo Kuczynskiego” potomka żydowskich emigrantów z ziem polskich. Reżyser pochodził z rodziny kalwińskiej. Nowa narracja stosowana przez Godarda polegała na lewicowym zaangażowaniu politycznym, filmowaniu z drżącej ręki, słabym naturalnym oświetleniu plany, dynamicznym montażu, wypowiedziach aktorów wprost do kamery. Film wyświetlany jest w kinach w całej Polsce -  w tym i w warszawskim kinie Kinoteka. „Ja, Godard” nie dosyć, że jest przezabawną komedią o francuskich lewakach i maju 68, to jeszcze ma niezwykle interesującą formę doskonale oddająca klimat pop kultury francuskiej lat 60. Film nie tylko wyśmiewa trafnie lewicę, ale współczesną pop kulturę – jedną z najzabawniejszych scen jest ta, w której nadzy bohaterowie filmu rozmawiają o bezsensowności scen z nagimi bohaterami filmów w filmach. Obraz niewątpliwie wzbudza ogromne zainteresowanie wydarzeniami politycznymi z lat 60 XX i francuską kulturą. Jan Bodakowski

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną