Polak - czy nie Polak?

0
0
0
/

O amerykańskich komiksowych superbohaterach było, jest i będzie głośno. Swego czasu opowiedziałem na łamach portalu prawy.pl o tym, jak przedstawiali byli oni w czasach II wojny światowej - jako walczący z III Rzeszą obrońcy wolności Stanów Zjednoczonych. Natomiast w tym "komiksowym natłoku" herosów obdarzonych nadludzkimi mocami możemy spotkać również zwykłych ludzi walczących na frontach II wojny światowej. Wśród nich wyróżnia się Blackhawk - nasz rodak. Bohater stworzony przez Willa Eisnera (jedna z legend światowego komiksu), Chucka Coidera i Boba Powella pojawił się po raz pierwszy w otwierającym serię numerze magazynu ,,Military Comics", wydanym w sierpniu 1941 roku. W czasie kampanii wrześniowej Blackhawk wsławił się zestrzeleniem kilku niemieckich samolotów. Niestety, tragiczny los spotkał jego rodzinę  - zginęła podczas wybuchu bomby. Tu warto wspomnieć o iście "polskich" imionach rodzeństwa naszego bohatera, na imię mieli Jack i Coonie... . Komiksowa rzeczywistość alternatywna odsłania kolejne wątki, towarzyszące ukazaniu wojennego bohatera o polskiej proweniencji. Wkrótce potem formuje się drużyna, której członkowie mają do dyspozycji samoloty i prowadzą z Niemcami podniebną walkę. Dowodzi nimi Blackhawk, czyli wzmiankowany tu  bohater, jednak jego imię  jeszcze na tym etapie nie zostało ujawnione. Z jednej strony czujemy się zmieszani wobec tylu niekonsekwencji, pojawiających się wokół wyimaginowanego bohatera, z drugiej - czujemy swoistą radość, że pobudzał wyobraźnię kilku pokoleń miłośników komiksów.  W  jego eskadrze znajduje się jeszcze jeden Polak, Stanislaus,  przedstawiany częstokroć jako genialny absolwent Uniwersytetu Warszawskiego (dlaczego częstokroć,  a nie  - zawsze o tym później),  aspirujący do miana prawej ręki Blackhawka, czyli Barta bowiem cała drużyna została nazwana Blackhawks. Ponieważ jednak tego typu komiksy mają dość liberalny stosunek do ciągłości historii, to wkrótce Blackhawk zaczyna przeżywać prawdziwy kryzys tożsamości. Pięćdziesiąty numer jego przygód zawiera także informację, iż  wyimaginowany heros z Polaka stał się... Amerykaninem polskiego pochodzenia, który  przed wojną nie mieszkał w naszym kraju, tylko wstąpił do polskiej armii we wrześniu 1939 roku! Podczas lektury kolejnych numerów archiwalnych komiksów, tych z lat  70-tych odkrywamy, iż   Blackhawk przestaje być Amerykaninem polskiego pochodzenia i staje się zwyczajnym Amerykaninem, w dodatku przedsiębiorcą i właścicielem linii lotniczych. W 1987 roku Blackhawk  przechodzi kolejną  metamorfozę i od tej pory znów był Polakiem, tym razem jednak o dość czeskim imieniu, Janos Prohaska. Przynajmniej jego towarzysz niedoli  ma polskie nazwisko, nazywa się bowiem Stanislaus Drozdowski. Blackhawk jest obecnie postacią raczej zapomnianą, pojawiał się jeszcze to tu, to tam, ale w najnowszych komiksach opatrzonych takim samym tytułem - tym razem przedstawiających drużynę Blackhawków jako współczesnych najemników -  pojawia się  już kolejne wcielenie Blackhawka -Andrew Lincolna, który znów nie ma z Polską nic wspólnego. Na taką niekonsekwencję nie zwróci uwagi amerykański czytelnik, polski przeżywa stan ogromnej irytacji. Swego czasu do produkcji filmu o Blackhawku przymierzał się Steven Spielberg. Blackhawk to nie wiedźmin Geralt,więc na ekranie wzbudziłby zapewne inne emocje i skojarzenia. Swoją drogą szkoda, że Will  Eisner et consortes nie wydobyli całego potencjału heroicznej polskości ze swego bohatera.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną