Bohaterowie niezłomni

0
0
0
/

„Wartość walki tkwi nie w szansach zwycięstwa sprawy, w imię której się ją podjęło, ale w wielkości tej sprawy” – powiedział filozof Henryk Ejzenberg. Słowa idealnie pasujące do Żołnierzy Wyklętych. Podjęli oni walkę o wolność, bo koniec II wojny światowej był wyzwoleniem dla innych narodów Europy, ale nie dla Polski. Po klęsce Niemiec dla nas wojna się nie skończyła. Z okupacji niemieckiej weszliśmy w okupację sowiecką. Oficjalnie AK przestało istnieć, żołnierze na rozkaz głównego dowódcy złożyli broń, ale nie wszyscy. Dla kilkudziesięciu tysięcy powstańców walka toczyła się dalej. Walka dramatyczna, bo toczona w fasadowo wolnym państwie, walka przeciwko reżimowi komunistycznemu. Żołnierze powstania tamtych lat zachowali wierność ideałom i ciągłość walki o wolność. Byli kontynuacją Polskiego Państwa Podziemnego, Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych Historycy wojnę polsko-sowiecką w latach 1945-1954 nazywają ostatnim powstaniem. Jej bohaterowie walczyli z sowietyzacją ludności cywilnej. Byli bezwzględnie tępieni przez NKWD i wasalskich polskich komunistów. Byli niszczeni fizycznie – więzieni, torturowani, skazani na śmierć, zabici strzałem w tył głowy w podziemiach katowni. A ciała ich nocą wywożono do bezimiennych grobów, które były starannie kamuflowane. Tak jak na sławetnej „Łączce”, na której zakopywano ich, a na grobach kładziono płyty chodnikowe, lub stawiano inne groby. Ekipa prof. Krzysztofa Szwagrzyka skutecznie szuka ich szczątków nie tylko na „Łączce”, ale na terenie całego kraju. Dopiero teraz mogą być pochowani z honorami, jakie się należą bohaterom. Pamięć o nich niszczono z premedytacją. W świadomości ogółu Polaków nie istnieli. Mówiło się o nich jako o zdrajcach, bandytach, mordercach, złodziejach. Skutecznie realizowano plan unicestwienia ich w myśl słów Alojzego Grabickiego naczelnika warszawskiej katowni przy ul. Rakowieckiej, który żonie jednego ze skazanych powiedział: „Po takich zbrodniarzach ziemia musi być zrównana”. Na eliminację społeczną skazane były ich rodziny, których pozbawiono perspektyw zawodowych i skazywano na życie na marginesie społecznym. Walka Żołnierzy Wyklętych nie obejmowała tylko, tych którzy byli w leśnej partyzantce i walczyli z bronią w ręku. Rację ma Tadeusz Płużański zaliczając do nich również rtm. Witolda Pileckiego, który był oficerem wywiadu i gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”. Im jak i wielu innym należy się tytuł Żołnierzy Wyklętych za ich niezłomną postawę do końca. Warto zacytować zapiski komunistycznego prokuratora Witolda Gatnera, który był przy egzekucji gen. „Nila”. „Byłem zdenerwowany, napięty. Czułem, że trzęsą mi się nogi. Skazany patrzył mi cały czas w oczy. Stał wyprostowany. Nikt go nie podtrzymywał. Po odczytaniu dokumentów zapytałem skazanego, czy ma jakieś życzenie. Na to odpowiedział – proszę powiadomić rodzinę. Oświadczyłem, że rodzina będzie powiadomiona. Zapytałem ponownie, czy jeszcze ma jakieś życzenie. Odpowiedział, że nie. Wówczas powiedziałem – zarządzam wykonanie wyroku. Kat i jeden ze strażników zbliżyli się. (…) Postawę skazanego określiłbym jako godną. Sprawiał wrażenie bardzo twardego człowieka. Można było wprost podziwiać opanowanie w obliczu tak dramatycznych wydarzeń”. Żołnierzom wyklętym zarzuca się, że byli podzieleni, że różnili się politycznie i światopoglądowo. W ich szeregach byli piłsudczycy, narodowcy, ludowcy, chadecy, niepodległościowi socjaliści. Ale łączyła ich jedna idea i dążyli do jednego celu – wywalczenie wolności dla Polski. Najpierw trzeba Ojczyznę uczynić wolną, a dopiero później spierać się o kształt jej odbudowy. Powinno się traktować WiN i Narodowe Zjednoczenie Wojskowe jako kontynuację AK i NSZ, a nie przeciwstawiać ich sobie. Wszyscy walczyli o wolną Polskę i oddawali za nią życie. Kpt. Zdzisław Broński „Uskok”, następca „Zapory” mjr. Hieronima Dekutowskiego, tak pisał: „Życie poświęcić jest warto dla jednej idei, idei wolności. Jeśli walczymy i ponosimy ofiary to dlatego że chcemy właśnie żyć, ale żyć jako ludzie wolni, w wolnej Ojczyźnie”. A kpt. Władysław Łukasiuk „Młot”, dowódca 6 Brygady Wileńskiej AK, legenda Podlasia tak mówił; „My chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski – polskiej”. Długo pamięć o żołnierzach niezłomnych musiała się przebijać do świadomości Polaków. To tylko dzięki historykom i niektórym pasjonatom od połowy lat 90-tych zaczęli powoli wkraczać na karty naszej historii. Prawdziwym przełomem dla nich była dopiero prezydentura śp. Lecha Kaczyńskiego. To on wyniósł ich do rangi bohaterów i ustanowił ich święto - Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, który przypada 1 marca. Fot. Anna Wiejak

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną