Politycy traktują wojsko jak zabawę w żołnierzyki

0
0
0
/

Polska będzie domagać się wzmocnienia wschodniej flanki NATO - zapowiedział prezydent Bronisław Komorowski, przemawiając do zgromadzonych na uroczystościach Święta Wojska Polskiego. Dodał, że Polska powinna sama umacniać własne siły zbrojne. Wymienił zatem dwa truizmy, które pojawiają się od wielu lat w publicznym dyskursie, ale nigdy nie zostały i zapewne nie zostaną zrealizowane.

 

- Będziemy dalej domagać się wzmocnienia wschodniej flanki NATO poprzez obecność żołnierzy z innych krajów i wysunięte bazowanie ich sprzętu oraz logistyki - zapowiedział Bronisław Komorowski, otwierając wojskową defiladę. Podkreślał, że Polska nadal będzie zabiegać o wyciągnięcie strategicznych wniosków w kwestii planowania kolektywnej obrony Sojuszu Północnoatlantyckiego, intensywności ćwiczeń oraz zdolności i poziomu gotowości sił reagowania.

 

Problem w tym, że Polska zabiega, a Pakt Północnoatlantycki zabiegi te ignoruje. Jedyna baza NATO "na wschodniej flance" powstanie w Świnoujściu, na granicy z Niemcami, co mówi w zasadzie wszystko na temat natowskich planów ewentualnościowych względem naszych ziem. Życzeniowa polityka tak obecnych, jak i poprzednich władz niewiele w tej materii zmieniła i zmieni. Należałoby podjąć konkretne działania i rozpocząć konkretne rozmowy, zamiast łasić się do "zachodnich partnerów" po każdym okruszku słowa dającego nadzieję na interwencję w razie ewentualnej agresji ze strony Rosji.

 

- Zadbamy także o rozbudowę infrastruktury niezbędnej do efektywnego przyjęcia sił wsparcia na wypadek zwiększonego zagrożenia naszego kraju - zaznaczył prezydent. Jak dodał, takie stanowisko będzie przedstawiał na wrześniowym szczycie NATO w Walii.

 

W tym miejscu warto by zauważyć, iż Polska, mimo członkostwa w strukturach północnoatlantyckich, powinna zawrzeć osobne traktaty z poszczególnymi państwami oddzielnie, w których te ostatnie zobowiązywałyby się do udzielenia konkretnej, doprecyzowanej w dokumencie pomocy w sytuacji zagrożenia niepodległości naszego kraju. Jestem niezmiernie ciekawa reakcji Niemiec, czy Wielkiej Brytanii, o Francji nie wspominając, na tego typu propozycję strony polskiej...

 

Prezydent Komorowski przypomniał, że 1920 roku w Bitwie Warszawskiej Polska powstrzymała pochód bolszewickiej Rosji w głąb Europy. Zwrócił uwagę, że Polska armia walczyła ramię w ramię z ukraińską armią Semena Petlury. Zapewnił przy tym o wsparciu dla Ukrainy, bo - jak mówił - wolność nie jest dana raz na zawsze. Podkreślał, iż los Ukrainy był gorszy, jako że stała się częścią ZSRS. Jego zdaniem jednak istnieje "równoległość w polskich i ukraińskich dążeniach do wolności". - Dlatego dzisiaj tak konsekwentnie wspieramy dążenie Ukrainy, dążenie odważnych Ukraińców do niepodległości, do zawiązania swoich losów ze światem zachodu - oświadczył Bronisław Komorowski.

 

Problem w tym, co zarówno prezydent, jak i zdecydowana większość polityków systematycznie ignoruje fakt, iż Ukraińcy widzą tę "wolność" w czerwono-czarnych barwach spuścizny Romana Szuchewycza, a nie w biało-czerwonych marzeniach o przywróceniu dawnej świetności Kresów. Politycy mogą oszukiwać naród, a także samych siebie, ale rzeczywistość weryfikuje ową życzeniowość na każdym niemalże kroku.

 

- Koniec zimnej wojny, upadek ZSRR, rozwiązanie Układu Warszawskiego zmieniły świat na lepsze - ocenił prezydent, zwracając się do zebranych. Nie wspomniał jednak ani słowem o tym, że na siłę narzuca się nam nowy Układ Warszawski, gdyż inaczej nie sposób określić dokonanego za jego prezydentury zacieśnienia współpracy kontrwywiadów Polski i Rosji.

 

- Stopniowo, ale konsekwentnie modernizujemy polski system narodowego bezpieczeństwa i polską armię, wzmacniając zdolności obronne i zwiększając siłę całego sojuszu - stwierdził Komorowski, zapominając dodać, iż owa "modernizacja" polega w dużej mierze na skupywaniu niesprawdzającego się w warunkach bojowych sprzętu z demobilu. W tym kontekście słowa prezydenta, iż " członkostwo Polski w UE i w NATO, nie zwalnia nas z obowiązku dbania o narodowe, polskie zdolności obronne" brzmi niczym niefortunny żart.

 

Słuchając przemówienia prezydenta Bronisława Komorowskiego, nie odbiegającego w zasadzie od poglądów ministra Tomasza Siemoniaka czy innych polityków obecnie rządzącej Polską ekipy, niejednemu zapewne nasunęła się smutna refleksja: trudno, aby nasi zachodni partnerzy traktowali poważnie naszych polityków, skoro oni sami siebie poważnie nie traktują.

 

Karolina Maria Koter

 

Fot. www.prezydent.pl

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną