Polsko-izraelskie zmagania o prawdę...

0
0
0
/

Miejmy nadzieję, że ta wielce spóźniona krucjata polskiej delegacji do Jerozolimy w celu wyzwolenia dobrego imienia Polski spod rzucanych kalumni, nie przemieni naszych krzyżowców w pokutnych biczowników. Trzeba bowiem pamiętać, że w Ziemi Świętej różne cuda już się zdarzały, a jednym z nich było powstanie państwa Izrael, do czego przyczynili się wyszkoleni w II RP jego ojcowie założyciele. Niech pamięć na chwilę nas zawlecze w tajemnicze średniowiecze. Na pierwszy rzut oka przypomina się inny słynny spór i wyprawa zimową porą ze stycznia 1077 r. kiedy to Henryk IV 3 dni stał przed zamkiem w Canossie, prosząc o wybaczenie (sprawa inwestytury) swojego zwierzchnika duchowego, papieża Grzegorza VII. Stał boso, przyozdobiony workiem pokutnym jak nie ubliżając okaz na wybiegu przeglądu najnowszej dzisiejszej mody w Paryżu. A srogi Grzegorz VII udowodnił mu, że dominuje nad Henrykiem nie tylko w sferze duchowej, ale i politycznej. Na szczęście nasi wysłannicy do Jerozolimy wyjechali w dobrze skrojonych garniturach i w nich też powrócą. Jednak nie łudźmy się, wyjechali na rozmowy o rozmowach z naszym strategicznym sojusznikiem, który grozi, że przestanie rozmawiać, jeśli Polacy nie przestaną mówić, że byli ofiarami II wojny światowej. Polska ma 70-letnie zaległości w głoszeniu prawdy o rzeczywistości w II wojnie światowej. W sumie, jak się okazało, nowelizacja ustawy o IPN była wspaniałą okazją do rozbicia skorupy obłudy, jaką obrosły stosunki polsko-żydowskie i dobrze się stało, że wreszcie mamy kontakt z realną rzeczywistością. Skończył się idiotycznie naiwny proces podgrzewania kumkającej z zadowolenia polskiej żaby i zaczęły się realne schody. W zasadzie to trudno się Żydom dziwić ich zaskoczeniu, wszystko można zamknąć jednym zdaniem: “tak dobrze żarło, ale zdechło”… Najpierw była SLD ze swoim programem “Róbta co chceta”, ale dla tych niepoprawnych chcących rozliczenia zbrodni sowieckiego PRL-u lewica wymyśliła hasło “Wybierzmy Przyszłość!”, wymyślając patriotom od cmentarnych hien. To tak jakby kierownik budowy powiedział, że nieważne są fundamenty, ważna jest nadbudowa... Już Wałęsa w 1991 r. przepraszał w Knesecie, w 2000 r. następny prezydent Kwaśniewski przepraszał za Jedwabne, 8 lat później potępił te czyny Kaczyński, a w 2011 r. Komorowski przeprosił ponownie i poprosił o wybaczenie. Próżno było czekać na podniesienie tej rękawicy przez stronę żydowską. Nie skorzystali z okazji, aby przeprosić za swoją część sprawstwa w kolaboracji od 17 września 1939 r. z sowieckim najeźdźcą i później w czasie dobijania Żołnierzy Niezłomnych w PRL-u, a dla nas Polaków to bardzo ważne. Reasumując: w pierwszej rundzie starć polsko-żydowskich na deski padły “polskie obozy śmierci”, ale od stronniczego sędziego dostaliśmy punkty karne za “nazizm”. Powstaje pytanie, czy polska taktyka nadstawiania drugiego policzka zadowoli atakujące sfory, czy też zażądają oni odsłonięcia naszych okrągłości z “niższej półki”. Obserwator izraelskiej sceny politycznej może odnieść wrażenie, że najbliższe wybory wygra ten polityk, który oskarży Polaków o więcej wymordowanych Żydów. Do ewentualnych rekompensat trzeba też doliczyć koszta leczenia kręgów szyjnych niejakiego historyka Jana Grabowskiego, który dzielnie zadziera głowę, aby odczytać z sufitu kolejne liczby Żydów pomordowanych przez Polaków. Doszedł już do 200 000, tak na oko, więc będziemy pewnie musieli doliczyć do roszczeń jeszcze też wydatki na okulistę… Stanowisko żydowskie jest jasne, cierpienie Żydów w II wojnie światowej jest wyjątkowe i nieporównywalne do cierpienia innych narodów. Zapomnij o ludobójstwie Ormian, zapomnij o Polsce, która w Europie ucierpiała najbardziej i poniosła największe materialne i procentowo ludnościowe straty. Żydzi potrafili nawet wybaczyć i zapomnieć, że drugą wojnę światową rozpoczęli Niemcy do spółki z Rosją Sowiecką wspólną agresją na Polskę. Z dzisiejszego słownika sprawców holokaustu za dziesiątki miliardów marek wyparowali Niemcy, pojawili się jacyś bezpaństwowi naziści. Co gorsze teatr zbrodni ze słynnymi obozami śmierci został zawężony do ziem polskich. Nie mówimy nic o obozach koncentracyjnych i obozach śmierci w Niemczech, Austrii, czy nawet Francji. Właśnie, dlaczego 40 000 wychowywanych w strachu i w poczuciu zagrożenia izraelskich uczniów nie jeździ do pierwszych oryginalnych obozów śmierci, np. do niemieckiego Dachau? Atak na premiera Morawieckiego przez izraelskiego publicystę i autora został przeprowadzony w obecności uśmiechającego się młodego premiera Austrii, która cwanie wyburzyła swoje obozy śmierci. To premier kraju-ofiary wojny tłumaczył się ze sprawstwa w realizacji niemieckiego programu zagłady Żydów (!). Co więcej, atakujący później komentował, że spodziewał się współczucia, ciepła, a polski premier potraktował go zimno. Później wyszło więcej informacji o autorze tej ustawki, który jest autorem wielu książek o izraelskim Mosadzie, w których nie stroni od opisywania również drastycznych i krwawych akcji. A w ustawce z Morawieckim grał niewinnego, bojaźliwego człowieka oczekującego ciepła i pocieszenia od zimnego polskiego premiera. Pewnie nie słyszał, że będąc nastolatkiem porwany przez SB Morawiecki miał nakaz wykopania sobie grobu w lesie? Ale to Polak, więc jego cierpień nie można porównać z cierpieniem Żyda... W zagorzałej dyskusji na łamach prasy w Izraelu zaskakuje bardzo niski poziom wiedzy historycznej jej uczestników. Wydaje się, że wielu z nich nie ma zielonego pojęcia o tym, co naprawdę działo się w czasie wojny. Jeden z głosów zarzucił np. Polakom, że byli tak obojętni wobec zagłady Żydów, że nawet nie chciało im się wyjść przed bramę obozu w Auschwitz i zaprotestować (!?) Pewnie nie mają pojęcia, że karą za zabicie jednego Niemca było rozstrzelanie 100 Polaków. W dyskusjach pod artykułami dużo jest potwarzy, pomówień i wulgarnych ataków na Polaków i Polskę. Jeśli do tego dodamy militaryzację ducha izraelskiej młodzieży i wychowanie jej w duchu nienawiści do Polaków jako podłych sprawców holokaustu, to przysłowiowe ręce opadają. Czegóż więcej możemy spodziewać się po takim wychowaniu w strachu, w sytuacji ofiar w oblężonej twierdzy? Na naszych oczach zmienia się i sam Izrael z ponad 8.5 mln mieszkańców wzrasta procent Żydów wywodzących się z Sowietów, który zbliża się do ilości izraelskich Arabów (ok. 20%). Tak jak u progu państwowości dominowali polscy Żydzi (teraz niespełna 3,5% populacji), tak teraz do znaczenia dochodzą Żydzi rosyjscy z których aż ponad 650 000 urodziło się w Rosji. W Knesecie paradują dziś byli sowieccy weterani pobrzękując, jak zagubione owieczki, rzędami licznych sowieckich medali. Rosyjscy Żydzi zmieniają Izrael, to dla ich komfortu buduje się w Izraelu pomniki Armii Czerwonej. To rosyjscy Żydzi dziś oprotestowują rozbieranie pomników wdzięczności Armii Czerwonej w Polsce, zmienia się izraelska polityka. Tak naprawdę to Żydom trzeba uzmysłowić, że jest coś takiego jak “pyrrusowe zwycięstwo” na pamiątkę zwycięstw króla Epiru nad Rzymianami. Jeśli zawsze będą chcieli zwyciężać i zawsze mieć rację to rzeczywiście może im się to dzięki dobrze naoliwionej machinie propagandy, nacisków i medialnego rażenia udawać przez jakiś czas. Jednak już dziś nie mają na świecie zbyt wielu przyjaciół, a swoim działaniem zasłużą wśród Polaków na pogardę i niechęć, gdyż my ponad wszystko cenimy sobie honor i prawdę. Kto wie na zachodzie o tym (tam nieznane jest niemieckie bestialstwo), że w Powstaniu Warszawskim w ciągu zaledwie kilku dni na Woli Niemcy wymordowali 40 000 Polaków, głównie bezbronnych cywili? Czy tam wiedzą, że w okupowanej przez Niemców Polsce za jakąkolwiek pomoc udzieloną Żydowi (nawet za kromkę chleba, czy szklankę wody) Polaków rozstrzeliwano, czy palono razem z całymi rodzinami? Czy tam wiedzą, że mimo takiego terroru w Polskim Państwie Podziemnym działała jedyna w swym rodzaju w Europie polska organizacja pomocy Żydom “Żegota” (Zofia Kossak-Szczucka), która dzięki polskiemu heroizmowi i z narażeniem życia tysięcy Polaków uratowała ok. 40 000 Żydów? Czy tam wiedzą, że w atmosferze powszechnego terroru Polacy stworzyli Armię Krajową (ok. 350 000) walczącą z niemieckim okupantem i ścigającą wszelkich szmalcowników, wrogów polskich ideałów? Mogą niepokoić głosy niektórych polskich historyków, którzy oceniają nowelizację ustawy jako zbyt ostrą, a nawet szkodliwą. Ich receptą jest powolna praca organiczna, a wszystko się samo ułoży, co może kojarzyć się ze starym dowcipem: “Wszystko się dobrze składa, powiedziała babcia zamykając wieko od trumny”. Oczywiście historycy wiedzą, po której stronie przysłowiowy chleb jest posmarowany, zagraniczne wizyty, konferencje, zaproszenia, przyjaźnie w Berlinie, Paryżu, Waszyngtonie, czy Tel Awiwie… Te głosy historyków stoją w sprzeczności ze skutecznością podobnej ustawy izraelskiej grożącej więzieniem za negowanie holokaustu. Koncepcja żmudnej pracy powoli przedstawiającej z polskich pozycji światu prawdę o II wojnie światowej wydaje się wielce naiwną. Film o Żabińskich ukrywających Żydów w ZOO nie został dopuszczony do rozpowszechniania we Francji. Jak widać potrzeba kompleksowego wysiłku na wielu frontach, ale również z sięgnięciem w ramach odstraszania po kary. Żydzi szukający przykładów szmalcownictwa wśród Polaków, nie chcą słyszeć o żadnych zbrodniach, nieprawościach popełnionych przez Żydów na Żydach (policja żydowska i judenraty) i na Polakach w okresie umacniania sowieckiej okupacji. Właśnie jakby nie wiedzieli, że w XX wieku istniały dwa totalitaryzmy: komunizm i faszyzm, z jego niemiecką odmianą nazizmem. Jeden z nich oparty był na rasie i na narodzie wybranym, drugi oparty na klasie (otwarty dla wszystkich narodów) przyniósł kilkukrotnie większe straty ludzkości i on znalazł sympatię również wielu Żydów. W okresie dominacji nazizmu na terenie Polski doszło do zorganizowanej i przeprowadzonej niemieckiej akcji zagłady Żydów (i Romów), z okupantem kolaborowali nieliczni Polacy i nazywamy ich szmalcownikami, ale z okupantem w unicestwieniu swoich rodaków współpracowali też Żydzi (judenraty i żydowska policja). Za drugiej okupacji, komunistycznej głównymi ofiarami byli polscy patrioci, zaś szmalcownikami obok polskich komunistów, byli też Żydzi. Dopóki w rozmowach polskiej i żydowskiej strony nie zostaną uczciwie postawione te zagadnienia w całej swojej złożoności, nie oprzemy się na prawdzie. Jak poprzednio pisałem obserwatorzy konfliktu polsko-żydowskiego zgodnie z zasadą “cui bono” wskazują na rosnące notowania w Izraelu partii Likud (choć jej lider Netanyahu traci w związku z zarzutami o korupcję) i partii PiS w Polsce. Czy więc można się spodziewać, że obydwie te partie w sytuacji zbliżających się wyborów będą pozwalały na istnienie konfliktu, nawet w mniejszej (bezpieczniejszej) skali? Tylko prezydent Trump może ustawić ich do pionu... Już rozpoczął się międzynarodowy taniec wokół 50. rocznicy Marca 68, ale przecież to w zorganizowanym przez Sowiety PRL-u o władzę walczyły dwie frakcje okupujących Naród Polski komunistów. Towarzysze z Kremla w związku z arabsko-żydowską wojną na Bliskim Wschodzie poparli frakcję “Chamów” (gen. M. Moczar), przeciwko Żydom. Czyli mówimy tu o wojnie domowej w komunistycznej partii, naród nie był wcale tu w grze. Pewno usłyszymy kolejne wariacje na temat, że te walki miały coś wspólnego z interesami Narodu Polskiego. A kysz…! Pamiętajmy tylko, że marzec w historii to niebezpieczna pora, wszak w jego połowie w roku 44 przed Chrystusem. zginął Juliusz Cezar z rąk przyjaciół swoich … Jacek K. Matysiak   Fot. wig.waw.pl

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną