Bohdan Urbankowski: Żydzi emigrowali z PRL by uniknąć odpowiedzialności za udział w zbrodniach komunistycznych

0
0
0
/

Na portalu „Światopogląd" związanym z wydawnictwem Biały Kruk ukazał się ciekawy artykuł Bohdana Urbankowskiego „Marzec 1968 – narodowa tragedia Żydów?". W swym artykule Bohdan Urbankowski przypomniał, że odmiennie od Europy zachodniej „z Polski nikt Żydów nie wyganiał, przeciwnie – gościnnie przyjmowano kolejne fale wygnańców, chroniono podczas pogromów i w czasie ostatniego, wspólnego obu narodom holocaustu. Ci Żydzi, którzy go przeżyli – przeżyli dzięki Polakom. Ci, którzy zginęli – zginęli z rąk Niemców, wspomaganych – trzeba to powiedzieć – przez żydowską policję i przez żydowską administrację (Judenraty) kolaborujące z Niemcami. Judenraty organizowały łapanki i wywózki Żydów do obozów zagłady". Jak przypomina Bohdan Urbankowski „fala zbiorowej niechęci do Żydów przepłynęła przez polskie miasteczka we wrześniu 1939 r., kiedy przedstawiciele społeczności żydowskiej witali najeźdźców bramami triumfalnymi. Zdarzało się, że obydwu najeźdźców". Zdaniem Bohdana Urbankowskiego „lęk przed rozliczeniami [za udział w komunistycznych zbrodniach] stał się przyczyną pierwszej, postalinowskiej emigracji Żydów" po 1956 roku. Jak przypomina Bohdan Urbankowski „represje 1968 r. objęły tylko część działaczy żydowskiego pochodzenia. Ograniczały się do pozbawienia ich stanowisk decydenckich i przy okazji lukratywnych. Wyjazd był możliwością, z której skorzystała znaczna ich mniejszość. Większość została w Polsce i robiła kariery – polityczne, naukowe i artystyczne". W opinii Bohdana Urbankowskiego „ludność Rzeczypospolitej, która w sierpniu 1939 r. (wg informacji przesłanej do Ligi Narodów) liczyła 35,8 mln, spadła do 23,2 mln w 1945 r. Dlatego w 1946 r. w sentencji wyroków norymberskich stwierdzono, że straty Polski wyniosły 1/3 (czyli ponad 33 proc.) ludności. Taka liczba zamordowanych i wywiezionych stawia nas na 2. miejscu po ZSRR (ok. 20 mln), a przed Niemcami (ok. 10 mln ofiar). W liczbach względnych – po Cyganach, którzy stracili około połowę z obliczanej przed wojną na 800–900 tys. populacji, na równi z Żydami, przed Niemcami. Oczywiście są to dane przybliżone. Zbrodnie niemieckie i rosyjskie na Polakach to nie tylko bezpośrednie egzekucje, także deportacje i wywózki na roboty, które również były eksterminacją, tyle że rozłożoną w czasie. Deportacje sowieckie z lat 1940–41 i 1944 objęły ponad 2 mln Polaków – większość wywiezionych zginęła. Roboty przymusowe w Niemczech pochłonęły około 2,8 mln Polaków – wliczając w to jeńców wojennych. Do strat doliczyć należy ofiary Powstania Warszawskiego, Rzezi Wołyńskiej, Zamojszczyzny". Jak przypomina Bohdan Urbankowski „marzec 1968 r. był trzecią, najniższą z trzech fal emigracji Żydów z Polski Ludowej (...). W latach 1948–50 w Izraelu zarejestrowano 106 125 Żydów z Polski, z czego część wyjechała potem do USA. Bezpośrednio z Polski do USA wyjechało w tym samym czasie 160 tys. Żydów; mniejsze grupy wybyły do Ameryki Łacińskiej (30 tys.), Australii (15 tys.), Kanady (12 tys.). Druga fala wypłynęła w czasie destalinizacji, ze strachu przed rozliczeniami. W 1956 r. objęła około 50 tys., rok później – 25 tys., potem opadła. Krajem docelowym były głównie Stany Zjednoczone; szczupła garstka wojskowych pracująca „na etatach Polaków" wybyła do ZSRR". Według Bohdana Urbanowski „ze źródeł izraelskich wiadomo, że od 1967 do 1972 r. przybyło z Polski do Izraela 3809 Żydów. Kraj opuściła jednak liczniejsza grupa. Wg danych PAP z 11 czerwca 1969 r. wyjechały 5264 osoby. Ta pierwsza grupa ściągnęła następną, którą można już nazwać emigracją ekonomiczną. Motywacją wyjazdów było, mówiąc najogólniej, obniżenie komfortu życia: utrata wysokich stanowisk, przymusowe emerytury itp. Większość trafiła do USA i krajów skandynawskich". Zdaniem Bohdana Urbankowskiego „za liczbę graniczną [emigrantów marcowych] należy uznać 11 185 osób (...) Tyle osób żydowskiego pochodzenia wyjechało z PRL do końca 1969 r. Wśród nich było 9570 dorosłych (...) 204 posiadało renty za szczególne zasługi dla PRL; byli to „utrwalacze" władzy ludowej". Jak przypomina Bohdan Urbankowski „w PRL pozostały osoby, które związały swą karierę z partyjną propagandą (wspomniany już Urban i Toeplitz) oraz „spolegliwością" wobec wiadomych służb (Passent, Stiller, Lewin)". W swym artykule Bohdan Urbankowski przybliżył, kim byli niektórzy z emigrantów marcowych. Wśród emigrujących Żydów znalazło się „18 wysokich rangą działaczy partyjnych i 729 średnich aparatczyków. Ze stanowisk państwowych (też zresztą partyjnych) dwóch wiceministrów: hutnictwa – Ignacy Borejdo i budownictwa – Fryderyk Topolski, oraz 51 dyrektorów departamentów, 50 wicedyrektorów, kilkudziesięciu naczelników wydziałów. Duże straty poniosło MSW, skąd usunięto 176 funkcjonariuszy, w tym większość rodem z dawnego MBP i UB; z MSZ wyleciało 28 dyplomatów i pracowników. Przy okazji tej wyliczanki co chwilę trafiamy na dające do myślenia ciekawostki: Kazimierz Łaski, dawny major UB, wyjechał jako prorektor SGPiS; ekspodpułkownik z MBP Antoni Gutowski – jako redaktor „Polityki"; płk Oskar Karliner, już w 1956 r. zdegradowany za zbrodnie stalinowskie, wybył jako fachowiec od energii jądrowej; jego zastępca, ppłk Maks Lityński – jako prześladowany naukowiec; ppłk Józef Krakowski, „zasłużony" ongiś wiceszef UB w Łodzi, Gdańsku i Warszawie – jako niemal artysta (szef produkcji zespołu filmowego „Kamera"). A dodać trzeba i „Semjona" (Zygmunta) Baumana – były politruk i kabewiak zasłużony w walkach z „bandami" wyjedzie jako wybitny socjolog. Z kolei Stefan Michnik, były morderca sądowy – jako „prześladowany" redaktor MON". Jak przypomina Bohdan Urbankowski w marcu 68' w ramach czystek antysemickich w komunistycznym aparacie terroru „usunięto ok. 200 dziennikarzy, w tym 15 redaktorów naczelnych pism, 61 wysokich urzędników Polskiego Radia i Telewizji, 26 ludzi związanych z kinem. Z liczących się – były propagandzista „Czołówki" i reżyser „Krzyżaków" Aleksander Ford. Wyjechało też: 9 pośledniejszych pisarzy, 91 artystów, 364 doktorów i 944 studentów wyższych uczelni. Z głośniejszych nazwisk wymienić trzeba Arnolda Słuckiego, byłego politruka w randze kapitana, i Stanisława Wygodzkiego, swego czasu propagandzistę i obercenzora w radio, który wyjechał jako całkiem liryczny poeta". Jan Bodakowski Fot. Muzeum Historii Polski

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną