Dramat Polaków, którzy najpierw padli ofiarą nazistowskich Niemców, a później, po wojnie - niemieckich sądów

0
0
0
/

W 1990 r. prof. Alfons Klafkowski, jeden z najwybitniejszych polskich prawników przygotował ekspertyzę na zamówienie Stowarzyszenia Ofiar Wojny, w której wyliczył, że poszkodowanych przez hitlerowskie Niemcy podczas II wojny światowej 13,315 mln obywateli polskich i powinni oni otrzymać odszkodowania na łączną sumę 284 mld dol., co po waloryzacji daje 543 mld dolarów. Raport ten został przypomniany podczas czwartkowego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II Wojny Światowej, członkowie którego spotkali się z ofiarami. Prof. Klafkowski, rozbijając tą liczbę na poszczególne kategorie, wyliczył, że 2,4 mln Polaków było wywiezionych na roboty przymusowe - szacunkowo wyliczono odszkodowanie dla tych osób na rok 1990 na 46,9 mld dolarów. Kolejną kategorią byli jeńcy wojenni, którzy wykonywali pracę niewolniczą - wyliczono tę liczbę osób na 400 tys. jeńców wojennych, wyliczono, że należność na osobę byłoby to 48 tys. marek, a całość odszkodowań - 10 mld dolarów. Kolejną kategorią osób są inwalidzi cywilni i wojskowi (590 tys. osób - 490 inwalidów cywilnych i 100 tys. inwalidów wojskowych) - wyliczono, że średnio to odszkodowanie powinno wynosić 75 tys. marek niemieckich na osobę, a suma odszkodowań dla tej grupy osób powinna wynosić 23 mld dolarów. Kolejna kategoria to osoby, które przetrwały obozy koncentracyjne, więzienia (863 tys.), a ich odszkodowania powinny wynosić łącznie 34,3 mld dolarów. Następna kategoria to osoby wysiedlone, wysiedleniom podlegało ponad 2,4 mln osób - ich straty wyliczył na 31 mld dolarów. Kolejna kategoria to osoby, które wskutek warunków okupacji niemieckiej zachorowały na gruźlicę - obliczono tę liczbę na 1,14 mln, a całościowe roszczenia na 24 mld dolarów. Kolejna kategoria to są wdowy i sieroty po ofiarach zniszczeń i egzekucji (3,57 mln osób) - całościowe roszczenia to 75, 8 mld dolarów. Wdowy i sieroty po ofiarach więzień i wszelkiej maści miejsc odosobnienia w liczbie 1,286 mln - należność ogółem 27 mld dolarów. Wdowy i sieroty zmarłych w następstwie okaleczeń i nadmiernej pracy (507 tys. osób) - całkowite roszczenia 11 mld dolarów. - Łączna kwota należności to 284 mld dolarów. Dzisiaj byłoby to (po waloryzacji według siły nabywczej parytetu dolara na 2017 rok) wychodzi nam kwota 1,984 bln złotych (543 mld dolarów)- to jest kwota z tytułu samych tylko roszczeń indywidualnych. Jeżeli chodzi o reparacje wojenne zawarte w raporcie Biura Odszkodowań Wojennych z 1947 roku, zwaloryzowane to 858 mld dolarów - przypomniano podczas posiedzenia. Stowarzyszenia zrzeszające osoby niepełnosprawne, które swojej niepełnosprawności nabawiły się wskutek zdarzeń wojennych wielokrotnie zwracały się do kanclerz Niemiec Angeli Merkel, niemieckiego Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwa Finansów o wypłatę należnych im odszkodowań. Za każdym razem otrzymywali wymijającą odpowiedź, że rzeczone instytucje "przyjrzą się sprawie". Na pisma kierowane do rządu Niemiec ten odpowiadał, powołując się na wcześniejsze uzgodnienia, w tym z premierem Tadeuszem Mazowieckim, iż wszelkie należności zostały wypłacone. Taką odpowiedź od niemieckiego rządu otrzymało Stowarzyszenie Niewidomych Cywilnych Ofiar Wojny. - Prowadziłem normalną korespondencję z rządem Niemiec i muszę przyznać, że na trzy pisma, po kilku miesiącach otrzymywałem odpowiedź, z której wynikało, że wtedy i wtedy były takie i takie uzgodnienia i z Bolesławem Bierutem, i ostatnie - z naszym premierem Tadeuszem Mazowieckim, i że wypłacano tyle i tyle marek, i że rząd RFN nie jest zobowiązany do jakichkolwiek świadczeń na rzecz naszej grupy. Ostatnie pismo, jakie otrzymałem od rządu Niemiec (2013-2014) zarzucało nam, że powinniśmy tę sprawę w pełni załatwić z Fundacją Polsko-Niemieckie Pojednanie. Odszukałem tą fundację, była już przygotowana do archiwizacji, długo rozmawiałem, dużo otrzymałem materiałów i jednoznacznie doszedłem do wniosku, że Fundacja nie była uprawniona do zajęcia się tą grupą poszkodowanych przez III Rzeszę. Wówczas odpowiedziałem rządowi Niemiec, że rząd świadomie wprowadza mnie w błąd, ponieważ na pewno zna statut fundacji i warunki. Od tej pory Niemcy "nabrały wody w usta" i żadne pismo, mimo naszych pism, do nas przez te trzy lata nie trafiło - relacjonował podczas posiedzenia wyżej wymienionego zespołu parlamentarnego Jan Nafalski, prezes Stowarzyszenia Niewidomych Cywilnych Ofiar Wojny. - Większość z nas to ludzie po 80 roku życia, którzy szybko odchodzą, i nie wiem, czy ktokolwiek z nas doczeka się jakiegokolwiek świadczenia ze strony Niemiec - zauważył. Teresa Florczak, która utraciła wzrok wskutek silnego uderzenia w głowę karabinem (uczynił to Niemiec), również nie otrzymała odszkodowania od państwa niemieckiego. To ostatnie stwierdziło, iż "to nie były wówczas tereny III Rzeszy". Kiedy Florczak napisała w odwołaniu, że Niemcy byli wówczas na terytorium całej Polski, odwołanie nie zostało uwzględnione, a wszelka korespondencja wygaszona. Anna Oprychal, której wioska została przez Niemców zbombardowana, wskutek czego została inwalidką, wystąpiła do niemieckiego sądu w Stuttgarcie o odszkodowanie. - Najpierw mi pokazano pismo, czy ja to pisałam i czy to jest mój podpis. Siedziało czterech panów i między sobą rozmawiali. Jeden z nich odezwał się do mnie takimi słowami: "Pani do nas przyszła o pomoc?". Odpowiedziałam, że ja jestem kaleką przez Niemcy. Kazano mi napisać do polskiego rządu, żeby polski rząd udzielił mi pomocy, "ponieważ polski rząd na dzieci kalekie wziął pieniądze" - wspominała doświadczenia z Niemcami. - Zwracałam się wielokrotnie do niemieckiego rządu, za każdym razem odpowiedź była jedna: brak podstaw prawnych - podkreślała. Oprychal jest przekonana, iż Niemcy nie wypłacają żadnych odszkodowań cywilnym ofiarom wojny - w tym też duchu brzmiało uzasadnienie niemieckiego sądu, który usiłował wmówić, iż terytorium nie znajdowało się wówczas w obszarze III Rzeszy (pani Oprychal została ranna w niemieckich nalotach 4 września 1939 roku). Jerzy Lech nie starał się w Niemczech o odszkodowanie po tym, jak jego koledzy otrzymali odpowiedzi odmowne. - Trzeba byłoby wziąć 700 złotych na tłumacza przysięgłego, a i tak człowiek został by z niczym - tłumaczył swoją rezygnację o ubieganie się w Niemczech o należne mu świadczenia. - Niemcy śmieją się z nas i nic więcej. Sprowadzili na nas wojnę, zniszczenie kraju, wymordowali pół Polski i zaśmiecili różnego rodzaju niewypałami. Oni są wielkimi panami i patrzą na nas na żebraków. A oni powinni się wstydzić. Niemcy nigdy nie liczyli się z innymi krajami i nadal się nie liczą - skonstatowała. Polskim ofiarom nazistowskich Niemiec odszkodowania się należą, podobnie zresztą, jak i Polsce przysługują reparacje. Wbrew powszechnemu przekonaniu Polska w 1953 r. nie mogła zrzec się reparacji wojennych od Niemiec, ponieważ ówczesny rząd nie był rządem polskim, ale z nadania Związku Sowieckiego. Ponadto dokumentu o zrzeczeniu się odszkodowań nie potwierdziła Organizacja Narodów Zjednoczonych.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną