Kolejna odsłona skandalicznego procesu mężczyzny, który nalepiał nalepki o treści "UPA-ukraińscy mordercy"

0
0
0
/

Oskarżyciele posiłkowi (Ukraińcy), zeznania których miały pogrążyć mężczyznę, który w Olsztynie rozlepiał nalepki o treści "UPA-ukraińscy mordercy", oskarżonego o nawoływanie do nienawiści i znieważenie na tle narodowościowym nie wiedzieli, co oznacza "UPA", ani kim jest Stepan Bandera - dowiedział się portal Prawy.pl. Kolejna odsłona procesu Roberta D. okazała się delikatnie mówiąc zaskakująca. - Dzisiaj byli przesłuchiwani świadkowie. To byli pokrzywdzeni, oskarżyciele posiłkowi: dwóch Ukraińców, mąż i żona, oraz policjant, który dokonał zatrzymania. Był przesłuchiwany i wyjaśnienia złożył oskarżony - relacjonowała mec. Monika Brzozowska, adwokat oskarżonego. - Te zeznania składane przez oskarżycieli posiłkowych były bardzo ciekawe w zasadzie z każdego punktu widzenia. Oskarżyciele posiłkowi, czyli Ukraińcy, twierdzili, że niespecjalnie wiedzą, co oznacza "UPA", czyli Ukraińska Powstańcza Armia, że nie obraża ich przekreślony wizerunek Stepana Bandery, bo oni w ogóle nie wiedzieli, kogo ten wizerunek przedstawia, natomiast poczuli się dyskomfortowo, poczuli się obrażeni tym, że nalepki były na ich samochodzie - mówiła w rozmowie z nami mec. Brzozowska. - Jest to bardzo ciekawe z punktu widzenia całości aktu oskarżenia (nawoływanie do nienawiści i znieważenie na tle narodowościowym) - zauważyła, dodając, iż "sam sąd zwrócił uwagę, że najprawdopodobniej zmieni kwalifikację prawną czynu i z tego czynu wyeliminuje m.in. nawoływanie do nienawiści". Wyrok w tej sprawie ma zostać wydany 11 kwietnia. - Z punktu widzenia prawa, ja tu nie widzę innej możliwości jak uniewinnienie, ja tu nie widzę warunkowego umorzenia postępowania, tylko uniewinnienie, bo gdy byśmy uznali, że "UPA - ukraińscy mordercy", że taki slogan nawołuje do nienawiści, to za chwilę naukowcy, redaktorzy, w tym redaktorzy Wikipedii musieliby zostać postawieni w stan oskarżenia, ponieważ to jest zdanie, które pojawia się w różnych opracowaniach, w tym opracowaniach naukowych. Natomiast co do znieważenia, to prawda nie może znieważać, w związku z tym trudno tu mówić o jakimkolwiek znieważeniu. Ukraińska Powstańcza Armia wymordowała 60 tys. osób, Polaków, tylko dlatego, że byli Polakami, i to wymordowała w sposób bestialski, w sposób barbarzyński. Prawda nigdy nie znieważa - tłumaczyła. Robert D. nabył wspomniane wyżej naklejki przez internet. Kilka z nich przedstawiało podobiznę Stepana Bandery przekreśloną czerwoną kreską, inne natomiast - płonący dom z napisem "UPA-ukraińscy mordercy". W połowie października zeszłego roku nakleił ok. 4 sztuki na samochód Ukraińców mieszkających na jego ulicy. - Akurat byłem wtedy świeżo po obejrzeniu filmu Wołyń i mam już dosyć serdecznie zakłamywania i fałszowania historii przez Ukraińców - tłumaczył swoje motywy. - Kilka dni później w dzień przechodząc koło ich samochodu nakleiłem 1 naklejkę z podobizną Bandery. Na kilku latarniach nad jeziorem też umieściłem te naklejki. Moje intencje były takie, że może ktoś przeczyta i sprawdzi temat w internecie - dodał. Mężczyzna został zatrzymany. Jego mieszkanie przeszukano bez nakazu prokuratora - znaleziono 4 nalepki. Cztery miesiące później prokurator postawił mu zarzuty z kodeksu karnego o nawoływanie do nienawiści, publiczne znieważenie na tle narodowościowym i propagowanie symboli totalitarnych. Oklejenie latarni nad jeziorem prokurator zinterpretował jako publiczne znieważenie tej dwójki Ukraińców. - Wobec takich zarzutów nie przyznałem się do winy, odmówiłem składania wyjaśnień - wspominał oskarżony. Pomoc prawną oskarżonemu zapewniła Reduta Dobrego Imienia.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną