Rafał Ziemkiewicz: „Państwo polskie wobec bezczelnej samowoli internetowych korporacji skapitulowało"

0
0
0
/

W opublikowanym na portalu Interia tekście „Wirtualny Gupek" Rafał Ziemkiewicz trafnie opisał destruktywny dla debaty społecznej monopol zagranicznych koncernów w internecie - sytuacje w której kasowane są konta, a cenzorzy pozostają anonimowi. A także to, że władze Polski zamiast chronić interesy Polaków skapitulowały przed zagranicznymi korporacjami. Zdaniem Rafała Ziemkiewicza „jeśli zamieścisz, zalinkujesz lub polajkujesz coś patriotycznego, coś o Polsce, zdjęcia z Marszu Niepodległości - cenzura reaguje natychmiast. Równie czujnie wypatruje wirtualny cenzor jakichkolwiek przejawów niechęci wobec "uchodźców", islamu oraz tzw. mniejszości seksualnych". Równocześnie gdy zagraniczne koncerny prześladują polskich patriotów, to „profil obrzucający błotem Jana Pawła II i religię, Polskę jako taką czy osoby nienawidzone przez lewicę - mogą go sobie internauci do ukakanej śmierci "zgłaszać". Administratorom mediów społecznościowych nie będzie się chciało nawet uruchomić automatycznej odpowiedzi, że "nie stwierdzają naruszenia standardów społeczności"". W opinii Rafała Ziemkiewicza „Facebook, youtube, w mniejszym stopniu Twitter wzięły na siebie, jako kolejne ogniwo w rewolucyjnej sztafecie, wyznaczone przez Marksa zadanie, którego nie udało się wykonać Makarence i Żdanowowi, ani nawet Gramsciemu: przeorać i wygładzić mózgi oraz wychować "nowego człowieka", lewicowego, wyzwolonego z "przesądów", wyznającego teorie jedynie słuszne. A przynajmniej - plan minimum - cenzurować i usuwać z przestrzeni publicznej "myślozbrodnie". Lewica powoli zdycha, użyźniając swym rozkładem glebę na której wyrasta nieuchronna przyszłość Zachodu, islamofaszyzm - ale na tyle jeszcze ma siły, żeby cenzurować. Cenzura, uniemożliwianie nielewomyślnych spotkań i wykładów, rozbijanie "faszystowskich" wieców czy spotkań autorskich - to jej ostatnia aktywność i pasja. I do tych "ultimos podrigos" opanowanie anonimowych działów cenzorskich społecznościówek okazało się idealnym narzędziem. Wystarczy kilku usadzonych gdzieś pod Dublinem wychowanków Michnika i Sierakowskiego, żeby banowaniem, blokowaniem i ewaporowaniem kont panować nad tym, co wolno mówić i czytać milionom Polaków. A przynajmniej, żeby mieć takie poczucie, że się panuje. A jeśli jeszcze uda się, przy wrzaskliwym poparciu lewicowych polityków i mediów oraz niestety części prawicowych "pożytecznych idiotów" dać im do ręki prawo samodzielnego i nieodwołalnego decydowania, co jest "fejkniusem", to będzie doprawdy cenzorskie eldorado, jakiego nawet Orwell nie umiałby wymyślić". Według  Ziemkiewicza prywatne korporacje mające monopol nie mogą narzucać społeczeństwo swojej woli i dyskryminować polskich patriotów. W opinii publicysty klasyczny liberalizm „nie polega na tym, że ten, co ma majątek, może robić co chce z tym, co go nie ma. To jest feudalizm. Liberalizm to wolność i równość szans, a państwo ma w nim do odegrania ogromną rolę dopilnowania, aby szanowano zasady, prawa i nikt nie korzystał z chwilowej przewagi, by kogoś innego stłamsić". Niestety, według  Ziemkiewicza „państwo polskie wobec bezczelnej samowoli internetowych korporacji skapitulowało. Polskojęzyczne facebook czy youtube to wirtualne latyfundia pod władzą obcych krajów, obcych systemów prawnych - a tak naprawdę, chrzaniących jakiekolwiek prawo, także krajów macierzystych - nad którymi Polska nawet nie próbuje objąć jurysdykcji. To, co wyrabiają, to najczystszy kolonializm. Jakby w jakimś afrykańskim kraju najechało się białych ochroniarzy, ustalających samowolnie, komu wolno we własnym kraju gdzie wchodzić i co mówić, i bijących po mordzie, jeśli ich jakiś "czarnuch" nie posłucha. A gdyby "czarnuch" miał wątpliwości, odsyłających go z kpiarskim rechotem do sądu w swojej, białej stolicy. Komentując refleksje Rafała Ziemkiewicza warto przypomnieć, że nie tylko „w wyszukiwarce Youtuba nie sposób znaleźć żadnego z" nagrań publicysty w których wypowiada „się krytycznie o Unii Europejskiej", ale Facebook kazał mu usunąć z profilu zdjęcia okładek własnych książek grożąc zablokowaniem konta. Zdjęcia stosów książek autorstwa pisarza miały naruszać standardy społeczności. Inną ofiarą facebookowej cenury stał się wiceprezes partii Wolność Konrad Berkowicz, który po „zamieszczeniu filmu z krytyką Róży Thun" został zbanowany. Facebook zablokował mnie za zalinkowanie 1 maja 2017 (czyli ponad 7 miesięcy temu) artykułu "ONR przyjął nową deklarację ideową" (zresztą mojego własnego autorstwa). Ciekawe, czy Facebook zrobił to dlatego, że skrytykowałem rzeczoną deklaracje, czy dla tego, że tekst był o ONR? Zapewne cenzorzy z portalu społecznościowego zablokowali mnie za samo wspomnienie o ONR nie będąc zainteresowanym w jakim kontekście o Obozie Narodowo Radykalnym pisałem (deklaracje ONR krytykowałem z pozycji narodowo-demokratycznych odmiennych od narodowego radykalizmu). Niemniej jest to przykład, że  facebookowa cenzura staje się coraz bardzie groteskowa.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną