Kaja Godek odpowiada na atak proaborcyjnej „Gazety Wyborczej"

0
0
0
/

Praca osób publicznych w spółkach skarbu państwa od lat budzi kontrowersje. Wolnościowcy - choć słusznie proponują prywatyzację większości takich spółek stanowią jednak margines i folklor na polskiej scenie politycznej. Partie lewicy (rządzące lewicy patriotycznej czy znajdujące się w opozycji lewicy antypolskiej) nie postulują prywatyzacji spółek skarbu państwa. Hipokryzja lewicowej antypolskiej opozycji przejawia się w tym, że wypomina ona PiS umieszczenie w spółkach skarbu państwa osób związanych ze środowiskami patriotycznymi, choć od momentu przejęcia przez PiS spółki te zaczęły przynosić zyski. Za czasów PO kiedy spółki państwowe przynosiły straty, a PO umieszczało w nich często swoich niekompetentnych sojuszników, wszystko dla mediów lewicy antypolskiej było OK. Bohaterką kolejnego ataku lewicy antypolskiej na PiS stała się Kaja Godek, której „Gazeta Wyborcza" wypomniała zatrudnienie w jednej ze spółek skarbu państwa. Na atak „Wyborczej" działaczka antyaborcyjna odpowiedziała w liście otwartym opublikowanym na stronie swojej fundacji. Jak informuje Kaja Godek „Moje stanowisko pracy jest jawne. Żeby sprawdzić, gdzie pracuję, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „krs kaja godek". Ataki na mnie to próba zniechęcenia wszystkich którzy chcą walczyć o prawo do życia dla niepełnosprawnych i chorych dzieci. To klarowny komunikat: zobaczcie, co was spotka, jeśli będziecie bronić życia nienarodzonych". W swoim liście działaczka antyaborcyjna deklaruje „Chcę powiedzieć wszystkim, którzy liczą, że uciszą mnie, albo ludzi z którymi razem walczę o zakaz aborcji: nie pozwolimy się zastraszyć i nie cofniemy się ani o krok". Jak informuje Kaja Godek „O mojej pracy mówię otwarcie. Podjęłam ją spełniając wszelkie wymogi formalne dotyczące wykształcenia i doświadczenia zawodowego, powołana zgodnie z prawem przez Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Aby być aktywna zawodowo, zrezygnowałam z zasiłku na dzieci w łącznej kwocie 2000 zł (1500 zł świadczenia pielęgnacyjnego oraz „500 plus" na pierwsze dziecko). Skoro mogę pracować, to po prostu to robię. Moja pensja w kwocie 3416 zł na rękę pochodzi z zysku wypracowanego przez firmę, w której pracuję, a nie z kieszeni podatników. W zamian za nią wnoszę kompetencję, doświadczenie i pracę. Cieszę się, że są one częścią wysiłku całego zespołu pracującego na sukces naszej firmy". Jak informuje działaczka antyaborcyjna „W radzie nadzorczej, w której pracuję, jest jedna osoba z wykształceniem technicznym, a reszta, to osoby posiadające kompetencje w innych dziedzinach, pozwalające na nadzorowanie pracy zarządu – zgodnie z zadaniami rady nadzorczej. Technicy pracują w naszej firmie na innych stanowiskach. Jeśli iść tokiem rozumowania atakujących mnie ludzi, to trzeba by do zarządów i rady nadzorczej LOT zatrudniać stewardessy i pilotów, a do zarządu Orlenu – osoby mające doświadczenie w serwisowaniu pistoletów do nalewania benzyny". Zdaniem działaczki antyaborcyjnej „Moja praca zawodowa nie ma nic wspólnego z działalnością społeczną. Walką o prawo do życia zajmuję się od 2012. Obecnie prowadzę Fundację Życie i Rodzina. Udało nam się do tej pory uruchomić projekty z obszaru antyaborcyjnego i antygenderowego". Odpowiadając na zarzuty Kaja Godek stwierdziła, że „Wbrew kłamliwym sugestiom aborterów Fundacja Życie i Rodzina powstała zanim zaczęłam pracę w Wuzetem – powołana aktem notarialnym na początku listopada 2015 r., a zarejestrowana w KRS w styczniu kolejnego roku. Moja aktywność społeczna nie jest na rękę wrogom życia. Podejmując ją liczyłam się z konsekwencjami, choć przyznam, że nie spodziewałam się czegoś tak podłego, jak próba niczym nieusprawiedliwionego zwolnienia z pracy matki trójki dzieci, w tym jednego niepełnosprawnego". W swoim liście otwartym Kaja Godek stwierdziła, że „Choć nie są to przyjemne doświadczenia, to chciałam za nie gorąco podziękować ich autorom. Te przeciwności upewniają, mnie, że jesteśmy na właściwej drodze i że do celu mamy już blisko. Dziękuję także za to, że po raz kolejny zobaczyłam, jak wiele jest w Polsce ludzi, którzy widząc perfidny hejt i hipokryzję wpływowych środowisk proaborcyjnych niezachwianie wspierają naszą walkę o życie niepełnosprawnych i chorych dzieci. Dziękuję wszystkim, którzy włączają się w nasze działania dzwoniąc i pisząc do posłów. Dziękuję ludziom, którzy się za nas modlą. Dziękuję za każdą darowiznę przekazaną na Fundację Życie i Rodzina. To dzięki Państwu inicjatywa może się rozwijać, a działania aborcjonistów pozostają bezskuteczne". Jak deklaruje Kaja Godek „Atak skierowany na nas i sprawę, o którą walczymy, okazuje się daremny, bo trwamy przy wyznawanych zasadach i wartościach. Dlatego już tak niewiele dzieli nas od zakazu zabijania dzieci, których jedyną „winą" jest podejrzenie o chorobę". Kaja Godek podpadła antypolskiej lewicy tym, że jest inicjatorką społecznego projektu o zakazie mordowania dzieci z pobudek eugenicznych. Swoje stanowisko w kwestii niedopuszczalności mordowania nienarodzonych dzieci zaprezentowała między innymi apelując do Pawła Kukiza w liście otwartym o poparcie walki z mordowaniem nienarodzonych dzieci. List do lidera klubu Kukiz należy potraktować jako apel do wszystkich polityków w Polsce. W swoim liście do lidera klubu Kukiz Kaja Godek komentując wypowiedź Pawła Kukiza, który stwierdził, że jest zwolennikiem kompromisu aborcyjnego, napisała, że „tak zwany „kompromis aborcyjny" (...), przynosi w Polsce ponad tysiąc ofiar rocznie. Każdego dnia w polskich szpitalach ginie troje dzieci, tylko dlatego, że podejrzewa się je o chorobę lub niepełnosprawność. W 2016 roku w majestacie prawa zabito 388 dzieci z zespołem Downa, przy czym w 221 przypadkach zespół ten był jedyną przesłanką do ich eliminacji. U tych dzieci nie wykryto żadnych innych powikłań zdrowotnych. Trzeba mówić to wprost – prawo, które zezwala na tak rażącą dyskryminację jest prawem nieludzkim, a jego popieranie nie daje się uzasadnić". Zdaniem Kai Godek sens wypowiedzi Pawła Kukiza „można streścić w ten sposób, że nie można zabraniać zabijania chorych dzieci, dopóki nie zapewni się ich rodzicom wsparcia w ich utrzymaniu i wychowaniu. Moje osobiste doświadczenie, ale również doświadczenie wielu matek dzieci niepełnosprawnych jest zupełnie inne. Wiemy, że dopóki państwo nie zacznie traktować ich jako pełnowartościowych ludzi na etapie prenatalnym, nigdy nie będzie ich tak traktować po urodzeniu. Źródeł dyskryminacji naszych dzieci i nas samych upatrujemy właśnie w przepisie, który chce Pan utrzymać w polskim prawie". Kaja Godek przypomniała Pawłowi Kukizowi, że „za ustawą #ZatrzymajAborcję stoi przeszło 830 tysięcy Polek i Polaków. Wszyscy oni przejęli się losem zabijanych w majestacie prawa dzieci i pospieszyli im na pomoc. Każdy z nich liczy, że politycy wysłuchają obywateli i uchwalą wniesioną ustawę. Ich głos jest tym silniejszy, że przeciwne życiu środowiska także uruchomiły swój projekt, ale pomimo, że zebrały pod nim minimalną wymaganą liczbę podpisów, to ostatecznie wykazały pięciokrotnie niższe poparcie niż pod projektem pro-life. Chcę wierzyć, że nie zapomniał Pan o swoich korzeniach i nadal chce Pan być blisko ludzi i słuchać ich głosu". W opinii Kai Godek to, że Paweł Kukiz broni kompromisu aborcyjnego oznacza, że broni też aborcji eugenicznej. W swym liści Kaja Godek apeluje do Pawła Kukiza  - jednak głosował on za likwidacją aborcji eugenicznej.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną