Aborcja - droga donikąd

0
0
0
/

Z dr. nauk ekonomicznych Danielem Alainem Koroną, Prezesem Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE rozmawia Alicja Dołowska. Irene van der Wende, obrończyni życia z Holandii, powiedziała na konferencji „Życie ze skutkami aborcji: stan obecny i perspektywy”, zorganizowanej przez Fundację SOS Obrony Poczętego Życia, Fundację Edukacja Przez Media oraz Fundację Ordo Caritatis pod patronatem eurodeputowanego Marka Jurka, że zwolennicy aborcji chcą popełnić ekonomiczne samobójstwo. Aborcja może mieć wpływ na funkcjonowanie ekonomii? - Jak najbardziej, i to w każdym wymiarze, zarówno mikro czyli wpływa np. na ekonomię rodzinną, jak i makro - czyli na całą gospodarkę narodową. W skali mikro np. decydując się na aborcję, jest pewien koszt bieżący zabiegu lub pigułki wczesnoporonnej. Zabicie dziecka oznacza brak wydatków na dziecko. Wychowanie dziecka do osiągnięcia przez nie pełnoletności to ok. 190 tys. zł według raportu Centrum im. Adama Smitha. A zatem na pierwszy rzut wydaje się, że zabicie dziecka to są wymierne oszczędności. W rzeczywistości tak nie jest. Dlaczego? - Bo dziecko, to nie tylko wydatek, to także oszczędności. Przykładowo: dokonując zakupów, jako single, czy zwykłe małżeństwo bez dzieci, kupimy produkty w mniejszych opakowaniach, a te z reguły są droższe w przeliczeniu np. na kilogram, aniżeli, gdy kupujemy w większych. Także promocje związane są z większymi zakupami, które mają sens przy większej liczbie osób w rodzinie. Zatem dodatkowe osoby (dzieci) oznaczają, iż będziemy kupować w przeliczeniu na masę czy wagę taniej. Ponadto, dziecko oznacza inny styl życia, a tym samym konsumpcji. Np raczej będziemy jeść w domu, aniżeli w restauracji, a to przekłada się na konkretne pieniądze. Rodzice będą bardziej oszczędzać, by coś pozostawić dzieciom po sobie. Z kolei dzieci, gdy dorosną, mogą wspomóc rodziców nie tyle finansowo, co opieką, czy choćby pomocą w sprawach urzędowych, a to ma także swój wymiar finansowy. Dodatkowo warto zauważyć, iż posiadanie dzieci ma obecnie także wymiar podatkowy (np. ulga na dzieci) i pieniężny np. w związku z programem 500+ (ponad 100 tys. złotych do pełnoletności). Zatem aborcja, czyli zabicie dzieci, także pozbawia określonych dochodów czy oszczędności. A w skali makro? - Wymiar ekonomiczny jest jeszcze bardziej oczywisty. Aborcja to biznes, zarabiają na niej ośrodki medyczne, które jej dokonują (obojętnie czy płaci klient czy państwo), różne organizacje (otrzymujące pieniądze na promocję zabijania itd.). Z drugiej strony - te same wydatki i oszczędności w skali mikro, pomnożone przez tysiące przełożą się w skali makro na całą gospodarkę. Brak wydatku w związku z aborcją będzie skutkować na wymiar podatku (VAT), a tym samym na wielkość aktywności gospodarczej. Zatem tysiące, setki tysięcy czy nawet miliony mniej dzieci oznacza mniej wydatków, mniej wpływów z podatków, a także w przyszłości mniej osób w wieku produkcyjnym. Irene krytykuje europejskie przyzwolenie na aborcję, podkreślając, że zawdzięcza swoje życie tylko temu, że wówczas w jej kraju było prawo, które ją ochroniło. Europa przyzwalając na aborcje popełnia demograficzne harakiri? - Im większy zakres dopuszczalności aborcji, tym większy będzie problem demograficzny i problem zastępstwa pokoleniowego. Przypomnijmy, że by nastąpiła prosta zastępowalność pokoleń, potrzebny jest współczynnik dzietności na poziomie 2,1-2,15 na kobietę. Na skutek zmian cywilizacyjnych, współczynnik ten w Europie był już niski, ale wraz z aborcją spotęgowaliśmy problem. Efektem będzie spadająca liczba mieszkańców w Europie, gdy na innych kontynentach będzie wciąż wzrastała. Irene mówiąc o kosztach aborcji, odnosi się nie tylko do natury etycznej, ale też przelicza jej skutki na konkretne pieniądze. „W moim kraju podliczyłam liczbę wszystkich dzieci, które straciliśmy w wyniku aborcji w ciągu ostatnich 40 lat, dodałam do tego liczbę dzieci, których te dzieci nie miały, ponieważ kiedy dokonujemy aborcji na jednym dziecku, dokonujemy aborcji na przyszłych pokoleniach. W ciągu 40 lat mój kraj, Holandia stracił wskutek tego 0,5 biliona euro w oparciu o PKB z tego roku. Jeżeli wpadnie wam do głowy zalegalizować aborcję, policzcie sobie, ile to będzie kosztować w przyszłości.” Da się przeliczyć skutki aborcji na PKB? - Skutki będą wymierne. Aborcja oznacza mniej osób w gospodarce aktywnych zawodowo, czyli tworzących produkt krajowy. Ale efekt jest mnożnikowy, albowiem w wyniku aborcji, zabijamy nie tylko dane dziecko, ale także i te potencjalne z następnych pokoleń. Co do wyliczonej sumy trudno się wypowiedzieć, wszak wyliczenie wszelkich skutków ekonomicznych związanych z aborcją jest niezwykle trudne, wymaga bowiem uwzględnienia bardzo wielu czynników. Tym niemniej, jeżeli uwzględnić liczbę osób, które abortowano oraz te które przez ten fakt się nie narodziły, produkt krajowy jaki mogły one wytworzyć, to przez 40 lat byłaby wielka suma. W przypadku niektórych krajów gigantyczna. Aborcje stają się poważnym problemem społecznym. W starzejącej się Europie brakuje już rąk do pracy, gospodarka sięga po imigrantów. Fala imigracyjna na Zachód z byłych krajów bloku sowieckiego jest coraz słabsza, tam też jest demograficzna zapaść. Nie chcemy imigrantów z Afryki i Azji, bo agresywny islam to wroga dla chrześcijan religia, a islamscy imigranci się nie integrują. Ale czy lewicowa ideologia, przyzwalająca na aborcję nie zgotowało nam tego losu ? - Aborcja i inne środki mające regulować liczbę urodzeń, które forsuje się w ramach europejsko-lewicowej ideologii, przyczyniają się do spadku współczynnika zastępowalności pokoleń i mniejszej liczby mieszkańców. Europa próbuje ratować sytuację imigrantami islamskimi, ale efekt będzie tragiczny, i nie mówię o aktach terrorystycznych. Skutki islamskiej imigracji już są odczuwalne na Zachodzie w szkołach (spadek poziomu nauczania, inne menu obiadowe w stołówkach szkolnych), na pływalniach, w szpitalach, czy np. w formie wzrastającej drobnej przestępczości, a to wszystko ma swój wymiar ekonomiczny. Świat zachodni oraz islam nie są kompatybilne, powstały na innych fundamentach i wartościach, zatem konflikt będzie narastać. Demograficznie wzrasta udział muzułmanów, a spada udział chrześcijan a szerzej - białych Europejczyków. Jak takie sytuacje się kończą pokazuje casus Libanu, aż do lat 70. ubiegłego stulecia uważanego za Szwajcarię Bliskiego Wschodu. Zmiana proporcji demograficznej pomiędzy muzułmanami a chrześcijanami zakończyła się wojną domową i upadkiem tego kraju. Zatem należy skończyć z wszechdopuszczalnością aborcji, która dotyczy zresztą głównie białych kobiet (a nie muzułmanek), jeżeli chcemy odwrócić, a przynajmniej przyhamować, negatywny trend demograficzny. Z doświadczeń Irene z kobietami, które zdecydowały się urodzić mimo zdiagnozowania choroby wynika, iż wiele z tych diagnoz się nie sprawdza i dzieci rodzą się zdrowe. A i medycyna w pomocy człowiekowi idzie naprzód. Czy nie czas się obudzić? Brak zastępowalności pokoleń rujnuje przecież od dawna także opiekę zdrowotną i system emerytalny. Dzieci muszą się rodzić, bo wyginiemy jako naród. Bez dzieci nie ma przyszłości. - W sprawie aborcji liczy się każda jednostka, każdy człowiek, albowiem to co dzisiaj wydaje się niewyleczalne (abstrahując, iż np. zespół Downa wcale nie uniemożliwia normalnego życia) jutro może już nim nie być. Natomiast w skali makro - brak zastępowalności pokoleń oznacza w przyszłości mniejszą liczbę osób pracujących, czyli mniejszy poziom aktywności ekonomicznej, mniejsze wpływy daninowe do skarbu państwa i instytucji społecznych. Równocześnie, jako że udział emerytów i rencistów w społeczeństwie będzie większy, nastąpią stosunkowo większe wydatki na system emerytalny i zdrowotny. W takich sytuacjach możemy się spodziewać ostatecznej regulacji poprzez niższy poziom dochodów netto emerytów i pracujących. Ponadto, mniej liczebny naród, oznacza słabsze państwo z wynikającymi z tego konsekwencjami. Zatem aborcja to ekonomicznie i społecznie droga donikąd. Dziękuję za rozmowę.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną