Rafał Ziemkiewicz: Irytacja Polaka dotyczy nie tego, że politycy "biorą" pieniądze, tylko tego, że za te pieniądze marnie pracują

0
0
0
/

W najnowszym felietonie „Polityczne dziadowanie' opublikowanym na Interii, Rafał Ziemkiewicz stwierdził, że politycy w III RP zamiast zajmować się ważnymi wyzwaniami stojącymi przed Polską i Polakami zajmują się kwestiami mało istotnymi (takimi jak nagrody dla ministrów). W opinii publicysty taka debata publiczna przypomina to, czym media brukowe ogłupiają swoich konsumentów. W swym artykule Rafał Ziemkiewicz zauważył, że dotychczasowe tematy, jakie poruszała opozycja nie wzbudzały zainteresowania wyborców, dopiero sukcesem okazało się to, gdy opozycja poruszyła temat nagród. W opinii Rafała Ziemkiewicza hucpa opozycji zmusiła Jarosława Kaczyńskiego do przelicytowania opozycji w populizmie, i zadeklarowania, że „nie tylko politycy PiS mają zwrócić nagrody albo won z polityki, ale jeszcze, że obetnie zarobki posłom i samorządowcom". Taka populistyczna licytacja została w artykule wykpiona przez publicystę. Jak słusznie zauważył w swoim artykule Rafał Ziemkiewicz, „irytacja Polaka dotyczy nie tego, że politycy "biorą" pieniądze, tylko tego, że za te pieniądze marnie pracują". Według publicysty politycy „marnie pracują, bo jest ich za wielu. Za dużo ministerstw, za dużo w każdym z nich wiceministrów, za dużo urzędników, którzy nic nie robią, bo robią "gabinety polityczne", których w ogóle być nie powinno. Posłów też za dużo". W swoim artykule Rafał Ziemkiewicz stwierdził, że Polska nie potrzebuje „460 posłów i 100 senatorów, kiedy tyle samo mają dziesięć razy od nas ludniejsze Stany Zjednoczone, (...) 120 ministrów i wiceministrów, kiedy w cywilizowanych krajach jest pięć, sześć razy mniej". W swoim artykule publicysta za pozbawioną uzasadnienia uznał liczbę radnych w Polsce. Komentując troskę Rafała Ziemkiewicza o mierny stan debaty publicznej w Polsce, należy stwierdzić, że może i lepiej, że politycy w Polsce zajmują się mało istotnymi kwestiami, strach sobie wyrazić, co by było gdyby ci sami, znani z braku intelektualnych aspiracji, politycy zajęli się kwestiami istotnymi, choćby budowali elektrownie atomową. Znając ich lekceważący stosunek do logiki i faktów, strach sobie wyobrażać, do czego byli by zdolni. Wystarczy przypomnieć, w 2007 roku tylko 29 drzew w Puszczy Białowieskiej było zainfekowanych kornikiem drukarzem, niestety politycy posłuchali się pseudo ekologów, zainfekowanych drzew nie wycięto, i po 10 latach martwe jest ponad 834.000 świerków, czyli ponad 8% drzewostanu Puszczy Białowieskiej. Nie traktując jednak żartobliwie opinii Rafała Ziemkiewicza należy stwierdzić, że niewątpliwie lepiej by było dla Polski i Polaków, gdyby politycy z Polski zajmowali się poważnie poważnymi kwestiami. Jest jednak moim zdaniem ku temu kilka przeszkód. Pierwsza jest taka, że wyborcy nie wykazują zainteresowania poważną polityką, podobnie jak wielu internautów - wolą prostacką rozrywkę i zamiast poważnych polityków głosują na polityków, którzy wywołują w nich silne emocje – na tej samej zasadzie niektórzy internauci bardziej ekscytują się bredniami o turbo Słowianach niż rzeczywistą historią, wolą ekscytować się apokryfami niż poznać fascynujące fakty o Nowym Testamencie. Tu na wszelki wypadek dodam, że stan taki wcale nie wskazuje, że jedynowładztwo (monarchia, czy dyktatura) jest lepsza od demokracji, z historii wiemy, że władcom absolutnym zdarzało się podejmować głupsze decyzje od tych, które są wynikiem demokratycznego konsensusu. Warto też zwrócić uwagę Rafałowi Ziemkiewiczowi, że w polityce mamy polityków ograniczonych intelektualnie, bo ludzie wykonujący wysiłek intelektualny (jak sam Rafał Ziemkiewicz) nie podejmują się działalności politycznej, tylko ograniczają się do narzekania. W konsekwencji tego Polacy nie mają na kogo głosować. Nie mogę się zgodzić z obroną wysokich zarobków polityków przez Rafała Ziemkiewicza. To w dzikich krajach praca w polityce zapewnia sukces ekonomiczny. W normalnych krajach drogą do sukcesu ekonomicznego jest działalność gospodarcza. Państwo nigdy nie będzie wstanie zapewnić tak dobrych zarobków jak sektor prywatny, wystarczy wspomnieć przykład Mateusza Morawieckiego (który zarabiał jako pracownik sektora rynkowego miliony, wobec których jego dzisiejsze przychody z polityki to niskie kwoty). Do polityki powinno się iść nie dla pieniędzy ale z pobudek ideowych, z powodu patriotyzmu. Gdy polityka oferuje sukces ekonomiczny do polityki pchają się ludzie bezideowi. Wielu krajach Europy przez dekady politycy żyli skromnie, ministrowie do pracy jeździli komunikacją miejską – wystarczy wspomnieć, że (jak donosiły media) niejedno ministerstwo w Polsce ma więcej samochodów służbowych niż cały rząd Wielkiej Brytanii. Doświadczenie naszego kraju pokazuje zresztą, że zbyt hojne opłacanie polityków absolutnie nie przekłada się na jakość ich pracy.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną