11 września przed jedną z warszawskich klinik sztucznego zapładniania protestowali działacze Kongresu Nowej Prawicy, wspierani przez przeciwników aborcji i nacjonalistów. Uczestnicy pikiety domagali się zakazu in vitro.

Zdaniem organizatorek protestu za wady rozwojowe sztucznie poczętych dzieci związane z procedurą in vitro, prywatne kliniki nie ponoszą żadnych konsekwencji. Koszty leczenia dzieci chorych w wyniku in vitro przerzucają na całe społeczeństwo utrzymujące podatkami Narodowy Fundusz Zdrowia. Realnie więc podatnicy płacą za błędy klinik in vitro, które na procedurze sztucznego zapładniania świetnie zarabiają.

Procedura in vitro powinna być zakazana z kilku powodów. Po pierwsze w trakcie jej przeprowadzania zabijane są poczęte dzieci. Rośnie liczba poczętych dzieci, które są hibernowane. Dzieci sztucznie spłodzone częściej niż dzieci naturalnie poczęte mają choroby genetyczne i w dorosłym życiu są niepłodne. Procedura in vitro jest niezwykle szkodliwa dla zdrowia kobiet poddających się tej metodzie, i nie jest procedurą leczenia niepłodności tylko sztucznego zapładniania. In vitro jest bardzo kosztowną i nieefektywną procedurą, o wiele taniej i z większymi sukcesami można wyleczyć niepłodność dzięki procedurze naprotechnologii. Handel komórkami jajowymi i nasieniem, mający miejsce przy sztucznym zapłodnieniu, może doprowadzić do tego, osoby sztucznie poczęte po osiągnięciu dojrzałości będą zagrożone związkiem kazirodczym z osobami o których nie wiedzą, że są ich biologicznymi bliskimi krewnymi.

Procedura in vitro jest na siłę wprowadzana z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego że taki interes finansowy mają firmy sztucznie zapładniające. I po drugie, bo taki jest kolejny chory postulat lewicy, mającej na celu niszczenie każdego naturalnego zjawiska.

Warto pamiętać, że dziecko z wadami genetycznymi, którego nie chciał zabić profesor Chazan, za co został ukarany utratą pracy, zostało spłodzone techniką in vitro.

Jan Bodakowski

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.