Jan Chudzik – sekretarz Romana Dmowskiego i ofiara rządów sanacji

0
0
0
/

12 maja obchodzona była kolejna rocznica śmierci Józefa Piłsudskiego. Dziś jednak mało kto pamięta, że rządy Marszałka i sanacji wiązały się z bezwzględnym tępieniem opozycji, przede wszystkim tej katolicko-narodowej. Przedstawiamy tragiczną historię śmierci Jana Chudzika – osobistego sekretarza Romana Dmowskiego. Jan Chudzik urodził się 11 października 1904 r. w rodzinie chłopskiej we wsi Wołoszyny w powiecie niżańskim. Po zdaniu matury w gimnazjum w Nisku rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, kończąc je Uniwersytecie Warszawskim. W trakcie studiów związał się z ruchem narodowym - wstąpił do Młodzieży Wszechpolskiej oraz Straży Narodowej. Po zamachu majowym w 1926 r. został członkiem Obozu Wielkiej Polski. Dzięki poparciu Tadeusza Bieleckiego, w 1929 r. po przeprowadzce do Chludowa pod Poznaniem, został sekretarzem Romana Dmowskiego. Służbę wojskową odbył w szkole lotniczej w Dęblinie, wojsko opuścił w stopniu porucznika lotnictwa. Rozpoczął aplikacje notarialną w Brzozowie, równocześnie stanął na czele lokalnej Sekcji Młodych Stronnictwa Narodowego. Wraz z powiatowymi władzami SN był zaangażowany w działalność na rzecz tutejszej społeczności, m.in. poprzez udzielanie bezpłatnych porad prawnych, co przyniosło lokalnej endecji sporą popularność i zaowocowało rozbudową jej struktur terenowych. Rosnące poparcie dla ruchu narodowego nie uszło uwadze lokalnych władz sanacyjnych. W nocy 14 maja 1933 r. doszło do zamachu na prezesa powiatowego SN, majora Władysława Owoca. W jego wyniku towarzyszący mu Chudzik został śmiertelnie postrzelony. Pochowano go na cmentarzu w Brzozowie w manifestacyjnym pogrzebie, który zgromadził kilkutysięczny tłum. Żoną Jana Chudzika była Janina, z zawodu nauczycielka, z którą miał córkę i syna urodzonego w dniu pogrzebu ojca. Po śmierci męża stwierdzono u niej ciężką depresję, która ostatecznie doprowadziła do jej śmierci w czerwcu 1938 r. w wieku 33 lat. Wykonawcą zamachu okazał się pracownik Komunalnej Kasy Oszczędności w Brzozowie, Roman Jajko. W toku śledztwa okazało się, że został on do swojego czynu przymuszony przez przełożonych. W sprawę zamieszani byli dodatkowo posterunkowy służby śledczej Stefan Stankiewicz oraz powiatowy komisarz Policji Państwowej w Brzozowie Bolesław Drewiński. Zbrodnia wstrząsnęła opinią publiczną, sala sądowa podczas sanockiego procesu była wypełniona po brzegi. We wrześniu 1933 r. wszyscy zamieszani w mord zostali skazani na niskie wyroki: Roman Jajko na 2 lata więzienia, Stefan Stankiewicz na 2,5 roku, a komisarz Bolesław Drewiński na 5 lat. W 1936 r. w więzieniu w Łomży zmarł jeden ze skazanych, Bolesław Drewiński. Z zachowanych listów wynika, że mógł zostać zamordowany na polecenie władz sanacyjnych. Podobny los miał spotkać lwowskiego adwokata, dr Głuszkiewicza, który był obrońcą Drewińskiego w procesie sanockim... Źródło: owp.org.pl, fot. pbc.rzeszow.pl

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną