"W jakim celu zamierza Pan podbić świat?". Adresatka otrzymała jednak odpowiedź.

0
0
0
/

Dawne to dzieje. Zimna wojna między Stanami Zjednoczonymi a ZSRR wywoływała obawy przed wojną nuklearną wśród obywateli krajów z obu stron barykady. Bomb atomowych bali się zarówno Amerykanie jak i Polacy. Strach dotykał też dzieci. O Samancie Smith nikt nigdy by nie pamiętał gdyby nie to, że dziewczynka napisała list do przywódcy Związku Radzieckiego - Jurija Andropowa. Mniejsza o niespójności oraz niekonsekwencje. Cała sprawa miała głębszy wymiar. Urodzona w 1972 roku Samanta Smith już wcześniej pisała do możnych tego świata. W wieku pięciu lat napisała do królowej Elżbiety. Otrzymała odpowiedź od sekretarza monarchini. Była przeszczęśliwa. Kilka lat później, gdy do władzy doszedł Andropow, dziesięcioletnia Samantha usłyszała od swojej mamy, Jane Smith, że ta ma nadzieję, że Andropow będzie dążył do pokoju. Ponieważ w tym czasie napięcie między USA a ZSRR niebezpiecznie rosło przejęta Samantha napisała list do I sekretarza, w którym pytała, czy ten pragnie wojny nuklearnej i podboju świata. List kierowany do ,,Pana Andropowa" został wysłany, a Samanta pisała w nim także: "(...)W jakim celu  zamierza Pan podbić świat, albo przynajmniej mój kraj? Bóg stworzył świat dla nas, abyśmy go wspólnie dzielili i dbali o niego. Nie po to, byśmy o niego walczyli lub by jedna grupa ludzi nim władała. Proszę zrobić to, czego On chciał i pozwolić być też szczęśliwym innym. P.S. Proszę o odpowiedź". Przez niemal pół roku dziewczynka nie dostawała odpowiedzi, pomimo tego, że jej list ukazał się w ,,Prawdzie". Jednak pod koniec kwietnia 1983 roku Samantha otrzymała odpowiedź. W szarmanckim (!) liście Jurij Andropow zapewniał małą obywatelkę Stanów Zjednoczonych, że Związek Radziecki jak i jego obywatele nie dążą do wojny, mało tego, zależy im na przyjaźni z jej krajem. Odwoływał się do amerykańsko-radzieckiego sojuszu podczas II wojny światowej i... ,,Przygód Tomka Sawyera". W dodatku zaprosił dziewczynkę do odwiedzenia Związku Radzieckiego. Samantha skorzystała z zaproszenia i jeszcze w lipcu tego samego roku odwiedziła kraj Andropowa. Choć nie mogła poruszać się po kraju swobodnie (była pilnowana przez służby) to między innymi przybyła do obozu pionierskiego ,,Artek" i odbyła rozmowę telefoniczną z Andropowem. Radziecki przywódca nie spotkał się z nią z powodu złego stanu zdrowia. Samantha stała się sławna, wielu ludzi widziało w niej ambasadorkę pokoju obdarzona misją pogodzenia zwaśnionych państw. Inni uważali, że głupiutka dziewczynka (podkręcania przez naiwną rodzinę) jest nieświadomym pionkiem w ręku Andropowa, który agituje na jego korzyść. Schorowany Andropow zmarł w 1984 roku, pół roku po odwiedzinach Samanthy w ZSRR. Ona sama rok później zginęła w katastrofie lotniczej wraz ze swoim ojcem, Arthurem. Podejrzewano zamach, jednak późniejsze ustalenia wskazały na to, że katastrofa była wynikiem sumy deszczu, niedoświadczenia pilota i awarii. Sama matka Samanthy nie uważała by doszło do zamachu. Pamięć o dziewczynce przetrwała do dziś. List Samanthy do Andropowa uczynił z nią sławę - zarówno w Stanach Zjednoczonych jak i w Związku Radzieckim. A swoją drogą - historycy bezpieki uznali Andropowa za drugiego (po Dzierżyńskim) ekonomicznego geniusza systemu, odnotowując jego liczne, starannie zaplanowane "posunięcia medialne". Czternaście lat temu, gdy obchodzono 90-lecie urodzin  Andropowa,  hen, hen, w Kraju Stawropolskim nadano jego imię wiejskiej szkole w miejscowości Nagutskaja i  postawiono mu trzymetrowy pomnik, a w szkołach ustanowiono specjalne stypendium jego imienia. Z tej też okazji ukazało się kilka książek stawiających Andropowa na najwyższym piedestale: „nieznany Andropow”, „Jurij Andropow: nieznane o znanym”. Piewcy peanów o Samancie zapomnieli.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną