Czy posoborowa koncepcja „odpowiedzialnego rodzicielstwa” jest niebezpieczna?

0
0
0
/

Wraz ze zmniejszoną zachętą do wielodzietności zaczęto upowszechniać koncepcję „odpowiedzialnego rodzicielstwa”. Nacisk na to położył Paweł VI w encyklice „Humane Vitae”:
Z tych to powodów miłość małżonków domaga się od nich, aby poznali należycie swoje zadanie w dziedzinie odpowiedzialnego rodzicielstwa. Ponieważ dziś słusznie kładzie się na nie tak wielki nacisk, dlatego musi ono być należycie rozumiane. Rozpatrzyć je przeto należy pod różnymi, ściśle ze sobą powiązanymi i słusznymi aspektami. Biorąc najpierw pod uwagę procesy biologiczne, odpowiedzialne rodzicielstwo oznacza znajomość i poszanowanie właściwych im funkcji, rozum człowieka odkrywa w zdolności dawania życia prawa biologiczne, które są częścią osoby ludzkiej. Następnie, gdy chodzi o wrodzone popędy i namiętności, to odpowiedzialne rodzicielstwo oznacza konieczność opanowania ich przez rozum i wolę. Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka. Co więcej, odpowiedzialne rodzicielstwo, o którym teraz mówimy, w szczególniejszy sposób wiąże się z inną, i to bardzo głęboką ideą należącą do obiektywnego porządku moralnego, ustanowionego przez Boga, którego to porządku prawdziwym tłumaczem jest prawe sumienie. Dlatego do zadań odpowiedzialnego rodzicielstwa należy, aby małżonkowie uznali swe obowiązki wobec Boga, wobec siebie samych, rodziny i społeczeństwa, przy należytym zachowaniu porządku rzeczy i hierarchii wartości. Konsekwentnie, w pełnieniu obowiązku przekazywania życia nie mogą oni postępować dowolnie, tak jak gdyby wolno im było na własną rękę i w sposób niezależny określać poprawne moralnie metody postępowania; przeciwnie, są oni zobowiązani dostosować swoje postępowanie do planu Boga-Stwórcy, wyrażonego z jednej strony w samej naturze małżeństwa oraz w jego aktach, a z drugiej - określonego w stałym nauczaniu Kościoła.
W głoszeniu odpowiedzialności nie ma niczego złego. Refleksja Papieża jest zresztą wyważona. Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy ktoś zaczyna się posługiwać argumentem „odpowiedzialnego rodzicielstwa” aby unikać potomstwa. Dzisiaj wielu katolików mówi, że ze względu na warunki ekonomiczne nie mogą mieć dzieci lub więcej dzieci. Tym tłumaczy się dramatycznie niską dzietność w Polsce. Historia pokazuje jednak, że najwięcej dzieci rodziło się w okresach, kiedy wszystkim brakowało pieniędzy, jak np. po II wojnie światowej. Podchodząc do problemu dzieci czysto praktycznie można zresztą zauważyć, że z dziećmi wiąże się tyle wydatków, iż stać na nie tylko najbogatszych. Zawsze jednak tak było, że to właśnie ludzie ubożsi mieli więcej potomstwa. Nie chodzi zresztą jedynie o indywidualne postawy katolików. W XX w. różne masońskie organizacje głosiły doktrynę neomaltuzjanizmu, która głosi, że światu grozi przeludnienie, a wraz z nim klęska głodu i inne nieszczęścia. Koncepcja ta, oparta na ideologicznych przesłankach, służyła do wdrażania różnych programów kontroli urodzin. Margaret Sanger utworzyła Międzynarodową Federację Planowanego Rodzicielstwa. Hasło „planowanego rodzicielstwa” tak podobne werbalnie do „odpowiedzialnego rodzicielstwa” służyło do promowania antykoncepcji i stworzenia na całym świecie sieci klinik aborcyjnych. W tej sytuacji najważniejsze staje się przypominanie o powołaniu ludzi do bycia ojcem i matką, a nie to, żeby ograniczać liczbę posiadanego potomstwa. Niestety takie neomaltuzjańskie myślenie wdarło się także do Kościoła. Najbardziej szokującym jego przejawem była wypowiedź papieża Franciszka, który na konferencji prasowej porównał wielodzietność do „bycia jak króliki” i uznał, że trójka to optymalna liczba dzieci. Wyznanie to jest tym bardziej uderzające, że Papież wypowiedział je, wracając z Filipin, gdzie jeszcze praktykuje się tradycyjny model rodziny. Papież wypowiedział to zdanie, nawiązując do matki ośmiorga dzieci, którą upomniał, zarzucając jej właśnie brak odpowiedzialnego. Słowa Papieża wywołały burzę, rozmaite komentarze i interpretacje. Próbowano w wielu katolickich mediach interpretować te słowa inaczej, osłabiać ich wymowę, wskazywać na drugie dno. Faktem jest jednak, że wypowiedź ta została powszechnie odebrana jako krytyka wielodzietności.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną