Macron w roli petenta

0
0
0
/

Prezydent Francji Emmanuel Macron pojechał do Petersburga na spotkanie z Putinem wioząc nad Newę konkretną prośbę. Chodziło o to, żeby Rosja wpłynęła na Iran w kwestii zgody na zaostrzenie warunków porozumienia nuklearnego, które wynegocjowały z Iranem w 2015 roku USA, Rosja, Niemcy, Chiny, Francja i Wielka Brytania. Na tym zależy Donaldowi Trumpowi, który już wypowiedział tę umowę, żądając aby Iran, który 3 lata temu zapewnił w porozumieniu, że nie wejdzie w posiadanie broni nuklearnej, zaprzestał jakichkolwiek eksperymentów przy atomie, nawet służących celom naukowym czy leczniczym i skończył z wojskowym wspomaganiem „reżimu” prezydenta Syrii Assada. Trump bowiem dostał od Netanjahu zdobyte przez wywiad izraelski „dowody”, że Iran jednak przy atomie niebezpiecznie majstruje, co może uniemożliwić budowaną mozolnie „stabilizację” na Bliskim Wschodzie. Z tego powodu Netanjahu wszczął alarm, wywołując ostrą reakcję Trumpa, który zagroził Iranowi sankcjami gospodarczymi. Sęk w tym, że USA i Izrael pod pojęciem stabilizacji rozumieją inne warunki wpływów na ten atrakcyjny i strategiczny obszar roponośny niż Syria i Iran, który wspiera Assada w umacnianiu infrastruktury wojskowej. To właśnie tej pomocy Iranu dla Syrii nie chce Izrael i z tego powodu atakami z powietrza niszczy irańskie instalacje wojskowe na terenie Syrii, zabijając podczas tych operacji irańskich ekspertów. Czy rzeczywiście Iran majstruje przy atomie w sposób naruszający porozumienie, tego oprócz Netanjahu i Trumpa nikt nie wie, bo żadnych dowodów nie widział. Mało tego, państwa będące sygnatariuszami porozumienia, nie mając w ręku dowodów, nie chcą umowy z Iranem zrywać i przypominają numer, jaki wywinęła Ameryka George`a W. Busha z fałszywymi „dowodami” na posiadanie broni chemicznej przez Hussajna, które posłużyły jako pretekst do inwazji na Irak. Po obaleniu Hussajna i doszczętnym zniszczeniu Iraku po próbach zaprowadzenia tam „demokracji”, sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld w końcu przyznał, że dowodów na chemiczne zagrożenie ze strony Iraku nie było. Jedynym politykiem, który zachował się po tej irackiej awanturze fair, był ówczesny premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, który przeprosił swoich rodaków za danie wiary w „dowody” Amerykanów, wepchnięcie z tego powodu swego kraju w wojnę w Iraku, wziął na siebie winę i podał się do dymisji. Teraz już w amerykańskie i izraelskie „dowody” Europa tak łatwo nie uwierzy, zwłaszcza, że w grę wchodzą wielkie interesy, zwłaszcza francuskie, niemieckie i brytyjskie oraz lukratywne kontrakty podpisane z Iranem na grube miliardy. Jednak wycofanie się Stanów Zjednoczonych z porozumienia nuklearnego z Iranem obejmuje również sankcje dla firm, które nadal handlują z tym krajem. Jeśli więc Trump zdecyduje się, tak jak zagroził, na szeroką gamę sankcji gospodarczych wobec Iranu po przejściowych okresach 90-180 dni, firmy francuskie, niemieckie i brytyjskie, które również operują na rynku amerykańskim, mogą pójść z torbami, a całe irańskie zamieszanie przyczyni się do poważnego kryzysu gospodarczego w Europie. Czy europejskie firmy będą postępować zgodnie z amerykańskimi instrukcjami? Będą musiały szybko zdecydować, bo ryzyko kontynuowania działalności jest duże. Odmawiać Stanom Zjednoczonym, bliskiemu sojusznikowi, oznacza płacenie ceny za niesubordynację. Po utrzymaniu działalności komercyjnej w Sudanie, na Kubie i w Iranie mimo amerykańskiego embarga, Paribas Bank został ukrany w 2014 roku przez Amerykanów grzywną 8,9 mld USD. Od podpisania umowy nuklearnej z Iranem, Francja ma tam zleconych ponad 130 inwestycji. Duży biznes robi przemysł motoryzacyjny, w tym Peugeot i Citroën, uzyskując 30 proc. udziału w rynku, sprzedał tam w zeszłym roku 444.600. Według firmy Business France sprzedaż samochodów może się trzykrotnie zwiększyć w perspektywie 2030 r. do trzech milionów sztuk rocznie. Blady strach padł również na innych. Airbus ma zamówienia od irańskich linii lotniczych na 100 samolotów, w tym A320neo, o wartości prawie 10 miliardów dolarów. Europejski producent samolotów ma problem, ponieważ posiada także fabryki w Stanach Zjednoczonych, a duża liczba części zainstalowanych w jego urządzeniach jest produkowana na amerykańskiej ziemi, która automatycznie podlega sankcjom USA. Ogólnie rzecz biorąc, jest to ciosem dla przemysłu lotniczego, ponieważ Iran będzie potrzebował od 400 do 500 samolotów w następnej dekadzie. Problem ma „Total”, związany z chińską grupą CNPC, który podpisał umowę o zainwestowaniu 5 miliardów dolarów w eksploatację złoża South Pars, ale ostrzegł, że kontynuacja umowy zależy od stanowiska Waszyngtonu w sprawie irańskiej energii jądrowej. Kłopoty czekają na Bouygues, Vinci i Orange, firmy które wskoczyły z dużym impetem po otwarciu irańskiego rynku. W ciągu dwóch lat Francja potroiła nadwyżkę handlową z Iranem. Macron pojechał więc do Putina z gorącym kartoflem, by Rosja przekonała Iran do „poszerzenia” warunków tego porozumienia w sposób, jaki oczekuje Trump. Tydzień przed Macronem do Putina przyjechała Angela Merkel w podobnej sprawie. Firmy niemieckie robią przecież kokosy w Iranie. Zagrożony jest Siemens, ale i inne koncerny. Arabia ​​Saudyjska, stojąca murem po stronie USA już zerwała kontrakty z niemieckimi firmami, wściekła na politykę niemiecką wobec Iranu. Saudyjczycy powiedzieli „stop” dużym korporacjom takim jak Siemens, ale i Bayer oraz Boehringer, które od lat ściśle współpracują z Ministerstwem Zdrowia w Rijadzie. Ale również Grupie Daimler, która miała dostarczyć setki autobusów Mercedes dla komunikacji miejskiej w Rijadzie i Jeddah. Łącznie według "Spiegla", w Królestwie działa 800 niemieckich firm. Tylko w 2017 r. niemiecki eksport do Arabii Saudyjskiej wyniósł 6,6 mld euro. Merkel też więc pojechała do Putina po prośbie. Nadchodzący kryzys może mieć bowiem szersze reperkusje ekonomiczne i uderzyć nie tylko w przedsiębiorstwa już zainstalowane w Iranie: może na przykład podnieść ceny ropy (5 do 10% światowej produkcji ma pochodzenie irańskie), i zdestabilizować wiele rynków zagranicznych. Okazuje się, że dla równowagi politycznej ten straszny Putin, który zagarnął Krym i nęka Ukrainę w Donbasie, jest potrzebny. To co robi na Ukrainie się oczywiście europejskim przywódcom nie podoba. Ale cóż …petunia non olet.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną