Małżeństwo jako „remedium concupisciantiae”
/
Można przeto powiedzieć, że o ile Apostoł w swej charakterystyce małżeństwa od strony „ludzkiej” (a bardziej jeszcze może od strony lokalnej sytuacji panującej w Koryncie) bardzo mocno uwydatnia w motywacji małżeństwa wzgląd na pożądliwość ciała, to równocześnie z nie mniejszą siłą przekonania uwydatnia też jego charakter sakramentalny i „charyzmatyczny”. Tak samo wyraziście, jak widzi sytuację człowieka w związku z pożądliwością ciała, widzi też działanie łaski w każdym człowieku[2].Jan Paweł II słusznie zauważył, że dla św. Pawła małżeństwo nie sprowadza się do „remedium concupisciantiae”. Jednocześnie próbował przy tym osłabić znaczenie tej nauki, podkreślając, że jest to charakterystyka od strony „ludzkiej” i została podana w znacznej mierze ze względu na lokalną sytuację w Koryncie. Tym samym Papież, wbrew Tradycji, uznał, że słowa te nie są tak istotne dla rozumienia celów małżeństwa, jak poprzednio sądzono. Nie są opisem jakiejś obiektywnej sytuacji człowieka, ale raczej wiążą się ściśle z konkretnymi problemami Koryntian. W katechezie z 1 grudnia 1982 r. Papież poszedł jeszcze dalej, uznając, że błędem było pojmowanie małżeństwa w kontekście „remedium concupisciantiae”:
Utworzyło się wokół tych Pawłowych wypowiedzi przekonanie, że małżeństwo stanowi swoiste remedium concupiscentiae. Jednakże autor Listu do Koryntian, który — jak widzieliśmy — uczy wyraźnie, że małżeństwu odpowiada szczególny „dar”: że w tajemnicy odkupienia jest ono dane mężczyźnie i kobiecie jako łaska, wyraża w swych słowach zarazem sugestywnych i paradoksalnych tę po prostu myśl, że jest ono im zadane jako etos[3].Jan Paweł II uznał, że dla Apostoła Narodów małżeństwo oznaczało po prostu ład etyczny. Jego słowa o pożądliwości należy więc traktować jako stwierdzenie faktu, że małżeństwo wprowadza ład w tę dziedzinę. Małżeństwo jest sakramentem biorącym moc z Odkupienia, także z odkupienia ciała. To odkupienie daje małżonkom nadzieję, że mogą „żyć według Ducha”. Dzięki temu małżonkowie nie muszą już myśleć o zaspokajaniu pożądliwości:
Na gruncie takiej to właśnie nadziei zostaje przezwyciężona pożądliwość ciała jako źródło dążenia do egoistycznego zaspokojenia, a samo „ciało” w sakramentalnym przymierzu męskości i kobiecości staje się swoistym „tworzywem” trwałego i nierozerwalnego zjednoczenia osób (communio personarum) w sposób godny osób[4].Papież w ten sposób doszedł do wniosku, że tradycyjna nauka o małżeństwie była błędna, bo wynikała z niewłaściwej interpretacji Pisma Świętego. Jan Paweł II odrzucił ją ze względu na to, że pochwala ona „egoistyczne zaspokojenie”, co jest niegodne osób. Taka interpretacja nauki o „remedium concupisciantiae” jest za wąska i przez to niesprawiedliwa. Jej celem nie było danie przyzwolenia na „egoistyczne zaspokajanie”, chociaż z pewnością niektórzy mogli ją tak odczytywać. Chodziło jednak o uwzględnienie sytuacji człowieka po grzechu pierworodnym. Pomimo, że dokonało się Odkupienie skutki grzechu pozostały. Pożądliwość stała się tak „rozbuchana”, że stała się powodem tego, że człowiek nieustannie „płonie”. Małżonkowie muszą sobie to uświadamiać i przychodzić sobie nawzajem z pomocą w celu uśmierzania pożądliwości. Jest to czynność wzajemna, wynika z miłości i ze zrozumienia dla ludzkiej seksualności. Jest to tym bardziej interesujące, że w książce „Miłość i odpowiedzialność” K. Wojtyły kwestie te były postawione inaczej. Była tam akceptacja tradycyjnej hierarchii celów małżeństwa łącznie z „uśmierzaniem pożądliwości”. K. Wojtyła ostrzegał tylko przed tym, by prokreacji jako pierwszorzędnego celu małżeństwa nie traktować w sposób typowy dla wypaczenia rygorystycznego, tak jakby każdy akt małżeński musiał prowadzić do zrodzenia potomstwa. Ostrzegał także przed wypaczeniem „libidystycznym”, jakie może pojawić się przy interpretacji „remedium concupisciantiae” jako przyzwoleniu na rozpustę. Bronił jednak zasadniczo tej nauki krytykując tych, którzy tłumaczyli wyrażenie „mutuum adiutorum” jako „miłość i wzajemną pomoc”. Słusznie K. Wojtyła zwracał uwagę, że należy tłumaczyć je po prostu jako wzajemną pomoc. Wszystkie cele małżeńskie mają u swoich podstaw miłość, w tym także „uśmierzanie pożądliwości”.
Poradnia Zdrowego Rodzicielstwa im. Św. Jana Pawła II zaprasza >>
[1]J.-C. Larchet, Terapia chorób duchowych, tł. m. N. Aleksiejuk, Hajnówka 2013 r., 502. [2]Jan Paweł II, Audiencja środowa, 7 lipca 1982 r. [3]Jan Paweł II, Audiencja środowa, 1 grudnia 1982 r. [4]Tamże.Źródło: prawy.pl