Hiszpańskie kłopoty

0
0
0
/

Hiszpania, jeden z dużych krajów Unii Europejskiej powinna już od dawna dostarczać Brukseli wielu kłopotów. Unia w wypadku Polski tak uczulona na nacjonalizm, faszyzm, homofobię, którą jak senną marę bezskutecznie u nas tropi, w wypadku Hiszpanii pozostaje na wszystkie przejawy dyskryminacji rasowej głucha i ślepa. Polska wyjątkowo wyczulona na sprawy wolności, patrzy na wypadki katalońskie także przez niewłaściwe okulary. Hiszpania już od czasów romańskich była wspólnotą autonomicznych regionów, które od reszty świata były odgrodzone Pirenejami, a wszystkie regiony łączyła wspólna wiara, osoba króla. Nikt nigdy Katalonii nie podbijał i nie narzucał jej siłą swojej supremacji. I właśnie tu, gdzie od roku 1978 obowiązuje liberalna, Konstytucja, dająca wyjątkową autonomię wszystkim regionom, nasiliły się silne ruchy separatystyczne Katalonii. Rejony Hiszpanii mogą się cieszyć swobodą zarządzania, nauczania, kultywowania i wzmacniania odrębności kulturowej i językowej. Wydawało by się, że ta swoboda przyniesie trwałe współistnienie pokojowe wszystkich regionów. W wypadku Katalonii tak nie jest. Już w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia ruchy separatystyczne nasiliły się, a wraz z nimi pojawiły się rasistowskie hasła, uplasowujące rdzennych Hiszpanów w grupie niższej, jako podludzi. Aż trudno uwierzyć, że w dzisiejszych czasach, w Europie, która doświadczyła boleśnie skutków rasizmu podobne hasła mogą mieć miejsce. Już ojciec separatyzmu katalońskiego Jordi Pujol w swoich artykułach dowodził, o niższości duchowej, psychicznej Andaluzyjczyków przybywających z biednego południa. Uważał ich za osobniki bezwartościowe, a co zatem idzie, zbędne dla kraju. Takie teorie wygłaszał nie on jeden. Profesor uniwersytecki, stojący na czele ekstremistycznej lewicowej partii ERC i pierwszy przewodniczący Parlamentu Katalońskiego Heribert Barrera znany był z wyjątkowo obrzydliwych rasistowskich tekstów. Podobnymi ksenofobicznymi wypowiedziami wsławił się również obecny premier Quim Torra. Gdy patrzy się na to ciągle podkreślanie wyższej białej katalońskiej rasy nad ciemniejszymi mieszkańcami innych regionów, dowodzenie wyższości IQ Katalończyków nad pozostałymi, na rozważania o zepsutym kodzie genetycznym Hiszpanów, będących wynikiem mieszanki ras afrykańskich i semickich, o kącie wewnętrznym szczęki rodowitego Hiszpana, odnosi się wrażenie, ze czas się zatrzymał na rasistowskich teoriach niemieckiego narodowego socjalizmu. Rasistowskie katalońskie teorie doprowadziły do zerwania wielowiekowej więzi, jaka łączyła regiony Hiszpanii. Widać teraz wyraźnie, jak państwo zaczyna pękać w szwach i grozi to jego rozbiciem. Przyczynił się do tego lewicowy premier Zapatero, który wygłaszał teorie, mające świadczyć, że „ci, którzy bronią jedności ojczyzny, to fundamentaliści.” Na tym sprzyjającym podłożu doszło w końcu w ubiegłym roku do nielegalnego referendum, mającego określić katalońską niepodległość. Przeprowadzenie tego referendum to jednostronne wypowiedzenie posłuszeństwa konstytucji i rządowi madryckiemu. Co ciekawe, że zwolennicy secesji jak i jej przeciwnicy stanowili niemal taką sama liczbę, z tendencją do wzrostu liczby tych, którzy są przeciwni rozpadowi Hiszpanii. Referendum przebiegało niemal w atmosferze histerii medialnej, mającej dać przekaz światu, jak gwałcone są prawa niepodległościowe na półwyspie Iberyjskim. Policja katalońska ochraniała oskarżonego o zamach stanu prezydenta Carlesa Pulgdemonta i eskortowała go podczas jego ucieczki za granicę. A jeden z liderów Lewicy Republikańskiej, profesor prawa konstytucyjnego Antoni Abat Ninet nawoływał do męczeństwa w imię niepodległości Katalonii. Uważał, że liczba dziesięciu męczenników wystarczy, aby Europa opowiedziała się za niepodległą Katalonią. Hiszpania ciągle jest bardzo podatna na wpływy lewicowe, choć długo musiała się lizać po kryzysie z lat 2008-2014, który zafundowały jej lewicowe rządy. Maksymalne zliberalizowanie aborcji, masowość „pigułki po”, małżeństwa homoseksualne doprowadziły do najgorszego przyrostu naturalnego w Europie. W Hiszpanii są miasta, w których liczba zgonów trzykrotnie przewyższa liczbę urodzin. Taki jest wynik liberalno-lewicowych rządów Hiszpanii. Teraz ponownie na czele rządu stanął socjalista Pedro Sanchez, który pierwszy raz w historii Hiszpanii składał przysięgę, mając rozłożoną przed sobą konstytucję. Zabrakło natomiast krzyża i Biblii, które do tej pory zawsze towarzyszyły zaprzysiężeniu nowego premiera. Sanchez objął fotel premiera po prawicowym Mariano Rajoy, który utracił stanowisko na skutek afery korupcyjnej, w jaką była zamieszania jego partia. Sancheza poparła populistyczna lewicowa partia Podemos i regionalni nacjonaliści. Nie wróży to dobrze polityce jedności Hiszpanii. Jaka będzie polityka obecnego premiera, czas pokaże. Warto, aby UE przyglądała jej się uważnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną