Rwandyjskie ludobójstwo cz. 2

0
0
0
/

W poprzednim artykule przedstawiłem historię ludobójstwa w Rwandzie. http://prawy.pl/72940-opowiesc-o-ludobojstwie-rwandzie/ W tym przedstawię to co się stało już po tej obrzydliwej zbrodni przeciwko ludzkości. Zaraz po ucieczce zbrodniarzy wraz z ciężkim sprzętem do Zairu (pod osłoną sił międzynarodowych, a konkretnie francuskiej Legii Cudzoziemskiej) rozpoczęło się międzynarodowe śledztwo w sprawie tego odrażającego ludobójstwa. Wielu badaczy tematu, między innymi Adrew Wallis i Daniela Kroslak twierdzi, że Francuzi zrobili to celowo po to, by zabezpieczyć odwrót Hutu do Zairu, zwłaszcza wysoko postawionych członków rządowej Armii Rwandyjskiej i bojówek. W przypadku złapania przez rebeliantów mogliby oni powiedzieć światu nieco za dużo o roli rządu Mitteranda w przygotowaniu rzezi. To samo zdanie utrzymuje ocalała z ludobójstwa Annick Kayetesi. W każdym razie Francuzi nie są bez winy w rwandyjskiej zbrodni. „W związku z poważnymi naruszeniami prawa humanitarnego w Rwandzie Rada Bezpieczeństwa na mocy rezolucji nr 955 utworzyła 8 listopada 1994 roku Międzynarodowy Trybunał Karny dla Rwandy z siedzibą w Aruszy w Tanzanii. Biuro Prokuratora oraz Rejestr. Izby i Rejestr zlokalizowano w Arushy, w Zjednoczonej Republice Tanzanii. Natomiast Biuro Prokuratora mieści się w Hadze, zaś jego Zastępca urzęduje w Kigali w Rwandzie. Trybunał jest organem sądowniczym powołanym do osądzenia osób odpowiedzialnych za ludobójstwo i inne poważne naruszenia prawa międzynarodowego na terytorium Rwandy oraz dla ukarania obywateli Rwandy odpowiedzialnych za takie zbrodnie na terytoriach państw ościennych w okresie pomiędzy 1 stycznia 1994 a 31 grudnia 1994”. Adwokaci z najróżniejszych krajów świata, rzucili się jak sępy, żeby na koszt ONZ bronić kilkudziesięciu morderców Hutu, winnych śmierci setek tysięcy ludzi. Procesy utknęły w dyskusjach proceduralnych, a ludobójcy obrastają tłuszczem w tanzańskim więzieniu pod międzynarodową strażą. Adwokaci nazywają ludobójstwo – „skierowanym przeciwko Tutsi ruchem ludowym”. Oskarżeni nie wykazują żadnej skruchy. Wszystko co im grozi, to dożywotnie więzienie, ponieważ jurysdykcja ONZ nie przewiduje kary śmierci. I obecnie odsiadują wyroki w Europie. Holenderskie więzienia to dla nich prawdziwe kurorty, podczas gdy w Rwandzie więźniowie mają wysoką śmiertelność, a od czasu do czasu któryś ze zbrodniarzy zostaje rozstrzelany. W dodatku osadzeni wierzą, że kiedyś Hutu w Rwandzie wrócą do władzy i rozpoczną ponowne mordowanie Tutsi, aż do kompletnego wybicia plemienia. Dla przyszłości Rwandy nie jest to raczej dobra wiadomość. Może po tylu mordach powinno się osadzonych skazać na karę śmierci i bez żadnych ceregieli powiesić, ale na to ONZ po swojej bezczynności w trakcie ludobójstwa nie może sobie pozwolić, więc dlatego zorganizował ten cały medialny show. Nie mający oczywiście zbyt wiele wspólnego z rzeczywistą sprawiedliwością. W Norymberdze zostaliby powieszeni, a jedyne co im grozi ze strony międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości to śmierć z otłuszczenia w więzieniu w Arushy. W 2002 r. amerykański Kongres wyraził zgodę na wyznaczenie nagród pieniężnych za ujęcie winnych zbrodni ludobójstwa popełnionej w 1994. W 2002 roku Departament Stanu upublicznił listę zbrodniarzy, którym oprócz organizowania czystek etnicznych postawiono również zarzut zamordowania grupy zachodnich turystów w 1999. Znajdują się na niej głównie nazwiska przywódców rebelianckiej Armii Wyzwolenia Ruandy, która prowadzi działalność na terenie Konga. Władze Ruandy zadecydowały, że 104 tys. osób, które przetrzymywane są w więzieniach pod zarzutem odpowiedzialności za wydarzenia podczas wojny domowej zostaną postawieni przed tradycyjnymi sądami wioskowymi w miejscowościach gdzie popełnili zbrodnie. Ciekawe tylko, że przez cały okres ludobójstwa w Rwandzie amerykański resort spraw zagranicznych, czyli Departament Stanu z przyczyn politycznych wstrzymywał akcję zaprowadzania z powrotem pokoju w Rwandzie i powstrzymania ludobójstwa. Amerykanie, tuż po porażce związanej z interwencją humanitarną w Somalii, ignorowali temat Rwandy. Zniechęcali do interwencji także ONZ, wiedząc, że jako jedyne światowe mocarstwo prędzej czy później sami też zostaną w nią wplątani. Bill Clinton w specjalnym ogłoszeniu zabronił urzędnikom używać publicznie słowa „ludobójstwo” na określenie tego, co działo się w Ruandzie!  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną