Lęk nie jest podstawą religii, ale bojaźń Boża pochodzi od Boga

0
0
0
/

Bolesław Prus w "Faraonie" przedstawił obraz chciwych egipskich kapłanów, którzy sprawują władzę nad ludem wykorzystując jego strach przed zaćmieniem słońca. Niektórzy uważają, że Prus pisząc o tym chciał tak naprawdę w ten sposób skrytykować Kościół katolicki za to, że posługuje się strachem i gromadzi skarby na Jasnej Górze zamiast oddać je ludziom. Mit o tym, że strach jest podstawą wszelkiej religii i religijności powtarzają nawet naukowcy. Z pewnością w naturalnych religiach pierwotnych strach odgrywa ważną rolę. Sam napisałem zreszta artykuł, w którym twierdziłem, że pogaństwo zawsze jest przesiąknięte strachem. Nie oznacza to jednak, że strach jest ściśle powiązany z religijnością jako taką. Chrześcijaństwo jest religią miłości i zaufania. Św. Tomasz z Akwinu nieprzypadkowo podejmował temat strachu przed Bogiem w kontekście rozważań o nadziei. Rozpatrywał je w zagadnieniu poświęconym darze bojaźni, który jest jednym z siedmiu darów Ducha Świętego. Uważał, że można bać się Boga, ale dokładnie wyjaśniał na czym ten strach polega. Wyliczał przy tym różne rodzaje bojaźni: bojaźń przyziemną, niewolniczą, dziecięcą i początkową. Aby odpowiedzieć na pytanie, czy bojaźń jest dobra należy odnieść ją do Boga i zobaczyć, czy do Niego prowadzi czy nie. Nie można uznać wszelkiej bojaźni przed Bogiem za dobrą, bądź złą, ale trzeba dokonać ich właściwej oceny. Nie można z pewnością bać się Boga w ten sposób, jakby był On sam w sobie zły. Nie można też mieć takiego lęku, który powodowałby, żebyśmy od Boga odchodzili. To jest bojaźń przyziemna, nazywana też bezbożną. Człowiek, który kieruje się nią uważa, że Bóg mógłby odebrać mu jakieś dobra zewnętrzne i ze względu na przywiązanie do nich zrywa z Nim wszelką relację. Bojaźń ta ma także swoją odmianę jaką jest bojaźń czysto ludzka. Polega ona na strachu przed tym, że Bóg może wyrządzić krzywdę naszemu ciału. Strach ten także odwodzi nas od Boga. Jeśli jednak bojaźń nawraca nas do Boga to jest dobra. Jeśli jest to lęk przed karą ze strony Boga, który powoduje, że nie łamiemy przykazań Bożych to jest to tzw. bojaźń niewolnicza. Jest to taki lęk, jaki cechuje niewolnika przed swoim panem. Jeśli zaś jest to obawa przed tym, że obrazimy Boga, że zrobimy Mu przykrość to jest to tzw. bojaźń dziecięca. Jest to taki lęk, jaki ma dziecko przed swoim ojcem. Jego odmianą jest bojaźń czysta. Jest to także lęk, w którym nie robimy czegoś, aby nie wyrządzić przykrości Bogu. Odwołuje się on do lęku typowego dla relacji małżeńskiej. Niezwykły realizm tomaszowej duchowości widać w tym, że nie odrzucił on bojaźni niewolniczej. Doktor Anielski zdawał sobie sprawę, że samo słowo "niewolnicza" sugeruje, że nie mamy tu do czynienia z wolnością i w związku z tym z miłością. Łatwo jest więc potępić ten rodzaj lęku. Nie można w nim jednak koncentrować się tylko na tym, co niewolnicze. Dochodzimy bowiem wtedy do jego odmiany jaką jest bojaźń "niewolniczo niewolnicza", która jest zła i niepotrzebna. Polega ona na tym, że człowiek tak boi się kary, że odchodzi od złego postępowania. Robi to jednak pod wpływem przymusu. Nie wyrzeka się natomiast grzechu. Aby to zrozumieć warto odwołać się do przykładu. Jeśli np. ktoś lubi pić dużo alkoholu, ale nie pije go tylko dlatego, że boi się zostać ukarany przez Boga i gdyby wiedział, że żadna kara go nie spotka, to by pił, to posiada złą bojaźń "niewolniczo niewolniczą". Św. Tomasz czyniąc takie rozróżnienie podkreślał, że niewolniczość jest pewnym elementem tej bojaźni, ale nie jest jego zasadniczą treścią. Zasadza się ona bowiem na strachu przede wszystkim przed Bogiem, jako Sędzią. Wierzący, który posiada ten lęk nie czyni zła, bo boi się że Bóg go ukarze odrzuceniem i piekłem. Najważniejsze nie jest jednak to, że będzie ciepiał, ale to, że zostanie odłączony od Boga. W lęku tym jest więc zawarta miłość. Sam ten lęk jest jednak niedoskonały, bo człowiek dojrzały nie myśli o piekle, ani o innych karach, ale tylko o tym, żeby podobać się Bogu. Sama możliwość zasmucenia Boga jest dla niego tak straszna, że wolałby umrzeć niż popełnić grzech, zwłaszcza grzech ciężki. Na tym właśnie polega bojaźń dziecięca, która jest jednym z darów Ducha Świętego. To, że św. Tomasz realistycznie oceniał ludzką naturę pokazuje także wyróżnienie przez niego bojaźni początkowej. Bojaźń niewolnicza jest dla nas czymś naturalnym. Wywodzi się z dobrze pojętej miłości własnej, która karze nam unikać zagrożeń. Może się ona wynaturzyć i stać się przesadna. Wówczas staje się bojaźnią przyziemną. Jeśli jednak zostaje w określonych granicach to ma prawo nawet współegzystować z bojaźnią dziecięcą, która powinna być celem naszych dążeń. Kiedy te dwie motywacje występują razem mamy do czynienia właśnie z bojaźnią początkową. Swoją nazwę bierze ona od tego, że jest czymś typowym dla tych, którzy są na początku drogi rozwoju duchowego. Nikt od razu bowiem nie osiąga bojaźni dziecięcej. Jest to proces długi i trudny. Ci, którzy wstępują na drogę doskonałości i zaczynają rozwijać swoje życie duchowe pragną kierować się jedynie tym, żeby Boga nie obrazić. Okazują się jednak zbyt słabi w walce z pokusami. Pomocą służy im wtedy bojaźń niewolnicza, która niezwykle silnie i dobitnie potrafi przemawiać do człowieka. Dla św. Tomasza bojaźń początkowa była bowiem tak naprawdę słabo rozwiniętą bojaźnią dziecięcą. Kiedy pojawia się w nas bojaźń dziecięca to bojaźń niewolnicza zmienia się. Znika w niej omawiana niewolniczość, a pozostaje jedynie lęk przed karą. W człowieku, w którym wzrasta miłość do Boga, a więc w którym wzrasta bojaźń dziecięca także i lęk przed karą coraz badziej się zmniejsza, aż w końcu może całkowicie zaniknąć. Na podstawie tej nauki można powiedzieć, że bojaźń Boża jest uczuciem rodzącym się pod wpływem sądu intelektu, który oświecony wiarą stwierdza, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który karze za złe uczynki. Jest także czymś więcej, bo jest postawą szacunku i uległości wobec Boga. W swojej najdojrzalszej formie jest wrażliwością miłości, która karze unikać wszystkiego, co mogłoby urazić ukochanego. Bojaźń ta jest więc wpisana w logikę życia duchowego i nie ma nic wspólnego ze strachem typowym dla systemów totalitarnych, który jest narzędziem zniewalania ludzi.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną