Brześć i Bereza Kartuska. Zobacz, jak sanacja Piłsudskiego sadystycznie prześladowała polskich patriotów!

0
0
0
/

By uczynić z Polaków bezwolną masę pokornie dającą się pomiatać biurokratom, lewica i inni masoni, nominowali Józefa Piłsudskiego na bohatera dla polskich patriotów. Ten zakorzeniony w marksizmie i okultyzmie polityk cieszy się  szacunkiem nawet wśród  niektórych katolików. Warto przypomnieć jak wyglądały realia sanacyjnej dyktatury i jak siepacze Piłsudskiego prześladowali polskich patriotów. W 1930 roku sanacja rozwiązała parlament oraz ogłosiła nowe wybory. By przebiegły one po myśli Piłsudskiego, po rozwiązaniu parlamentu sanacja liderów opozycji uwięziła w Twierdzy Brzeskiej. Każdy polski patriota musi być świadomy, że do Berezy Kartuskiej sanacyjna dyktatura Piłsudskiego zsyłała narodowców za organizacje bojkotu sklepów żydowskich i akcji wspierania polskiego kupiectwa. Więcej o zbrodniach sanacji można przeczytać w wydanej nakładem wydawnictwa Prohibita pracy „Czarna księga sanacji" autorstwa publicysty tygodnika „Najwyższy Czas" Sławomira Suchodolskiego. Uwięzienie przez sanacje w Twierdzy Brzeskiej wybitni polscy patrioci byli przez ludzi Piłsudskiego bici, między innymi żelaznymi prętami do utraty świadomości. W drodze do więzienia kazano im na odludziu kopać własne groby. W więzieniu nieustannie grożono im śmiercią, pozorowano ich egzekucje i trzymano ich w zimnych wilgotnych celach. Uwięzionych obrzucano nieustannie wulgaryzmami oraz zmuszano do upokarzających czynności. Bicie i warunki bytowe skutecznie niszczyły zdrowie opozycjonistów. Sadyzm sanacji był szokujący dla tych z polskich patriotów, którzy byli przed odzyskaniem niepodległości więzieni byli za działalność patriotyczna przez zaborców. W 1930 roku sanacja uwięziła 5.000 osób, w tym 84 parlamentarzystów. W powołanym do życia przez sanacje w 1934 roku obozie koncentracyjnym w Berezie Kartuskiej sanacyjna dyktatura umieszczała osoby podejrzane o naruszenia porządku publicznego. Miedzy innymi polscy patrioci byli więzieni na podstawie decyzji administracyjnej. Wzorem dla sanacji były nowo powstałe w Niemczech nazistowskie obozy koncentracyjne. Obóz w Berezie Kartuskiej powstał całkowicie sprzecznie z przepisami II RP. Sanacyjna cenzura zakazała o nim pisać.  Wokół niego znajdowały się bagna i lasy. Podlegał wojewodzie poleskiemu płk Wacławowi Kostce-Biernackiemu (miał on już doświadczenie w sadystycznych torturach wobec opozycji, był komendantem więzienia wojskowego w Brześciu w 1930 roku). Pierwszym komendantem obozu był Bolesław Greffner, który w 1931 roku zasłużył się sanacji polecając katować opozycjonistów w poznańskich komisariatach policji. W Berezie więźniowie byli bici. Zwalniano tylko tych, którzy podpisali deklaracje lojalności wobec sanacyjnej dyktatury i zobowiązali się do zaniechania działalności politycznej. Strażnicy mieli zakaz ujawniania co się dziele w obozie, by zachować tajemnice, jako strażników zatrudniano tylko funkcjonariuszy nie mających żon i stałych partnerek. Regulamin obozu wymuszał na strażnikach znęcanie się nad więźniami, strażników karano za wszelkie normalne zachowania wobec więźniów. Obóz funkcjonował pięć lat  - do wybuchu II wojny światowej. Przez pierwsze lata więziono w nim 1000 osób. Więźniowie kryminalni byli o wiele lepiej traktowani od więźniów politycznych, mieli lżejszą prace, dostawali więcej jedzenia, mogli między sobą rozmawiać. W 1938 roku przez obóz przeszło 10.000 Niemców i Ukraińców. Umierający więźniowie byli zwalniani, by nie podwyższać statystyk śmiertelności w obozie. Do Berezy trafiano na wniosek starosty do wojewody, czyli urzędnika nominowanego przez sanacyjne władze. Sanacyjny wojewoda kierował wniosek do sanacyjnego Ministra Spraw Wewnętrznych. Minister zlecał wykonie decyzji sanacyjnemu sędziemu śledczemu. Pobyt w obozie trwał zwykle 3 miesiące, choć niektórym z więźniów pobyt przedłużano nawet powyżej 12 miesięcy. Więźniowie pozbawieni byli prawa apelacji i do obrony, więcej praw mieli kryminaliści sądzeni w zwykłych sądach. Zakazano więźniom palenia, modlitwy, noszenia symboli religijnych, czytania gazet, widzeń z rodzinami, otrzymywania paczek z żywnością. Osadzeni byli karani karcerem, trwającym od 5 do 7 dni, polegającym na zamknięciu w małej wilgotnej celi, głodzeniu. Przez pierwsze 3 dni przetrzymywani byli w izbie przejściowej, spali na gołej podłodze, a za dnia cały dzień musieli stać twarzą do ściany. W nocy byli budzeni non stop co 30 minut i zmuszani do ćwiczeń. Wszelkie uchybienia od regulaminu były karane biciem pałką. Wiszniowie nosili brudne uniformy z naszytymi numerami. Byli non stop bici i poniżani. Latem osadzeni byli budzeni o 3.30. Rankiem przez kilka sekund mogli załatwiać potrzeby fizjologiczne. Resztę doby cierpieli nie mogąc oddać kału ani moczu. O 4.30 dostawali śniadanie kawę zbożową bez cukru i 400 gramów chleba na cały dzień. O 12.00 był obiad składający się z ziemniaków oraz ciepłej lury. O 17.00 kolacja składająca się tylko z kawy zbożowej bez cukru. W niedziele nie pracowali, dla wszystkich (w tym i innowierców) obowiązkowa była msza katolicka i czytanie propagandy sanacyjnej. Codziennie część osadzonych szła do pracy (czyli bezsensownego kopania i zasypywania rowów) albo musiała przez 7 godzin non stop się gimnastykować. Karano więźniów np. poprzez zmuszanie ich do czołgania się w moczu wylewającym się z przepełnionych ustępów (nie było kanalizacji) albo w pomieszczeniu, gdzie była 5 centymetrowa warstwa sypkiego cementu. Tylko raz w tygodniu osadzeni mogli skorzystać z łaźni. Non stop chodzili w brudnych, lepiących się od moczu i kału łachach. „Po czyszczeniu gołymi rekami ustępów nie pozwalano osadzonym przed posiłkiem umyć ubrudzonych kałem rąk". Brak higieny sprawiał, że skóra osadzonych pokryta była wrzodami i innymi ropiejącymi ranami. Osadzeni pozbawieni byli pomocy medycznej.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną