Przeżyła eugenikę

0
0
0
/

Amerykanka Melissa Ohdeon jest ofiarą późnej aborcji, prawdopodobnie dokonanej w 30 tygodniu życia dziecka. W dokumentach medycznych zapisano, że aborcja miała miejsce w 20 tygodniu, ale waga noworodka 1,3 kg, świadczy, że lekarze chcieli zabić starsze o 10 tygodni dziecko. Żyje dzięki pielęgniarce, która znalazła noworodka w pojemniku na odpady medyczne i nie mogła patrzeć, jak mała każdym oddechem walczy o życie, pobiegła z nim na intensywną terapię. Dziecko dostało dwa punkty w skali Apgar, miało kłopoty z oddychaniem, wątrobą, wstrząsane było drgawkami, a lekarze uważali, że cierpi na poważną wadę serca. Dziś Melissa jest zdrową kobietą. Założyła rodzinę i ma dwójkę dzieci. To prawdziwy cud, że po tamtych wydarzeniach nie został żaden ślad w zdrowiu kobiety. W 2012 roku Melissa Ohdeon założyła organizację The Abortion Survivors Network, aby wspierać psychicznie ludzi, którzy żyją z taką eugeniczną traumą. O swojej historii opowiada publicznie już dziesięć lat. Działalność organizacji na ogół nie jest publiczna, bo dotyczy niezwykle delikatnej sfery życia ludzi, którzy w 70 proc. żyją ze swymi biologicznymi rodzicami. Większość ludzi uważa, że osoby uratowane z aborcji zostały skierowane do adopcji., ale w rzeczywistości to tylko ok. 30proc takich wypadków znalazło nowy dom. Melissa przyszła na świat w 1977 roku w Sioux City w Iowa. Jej biologiczną matką była 19-letnia studentka, którą do aborcji zmusiła matka, pielęgniarka mająca znajomości w szpitalu. W tamtych czasach zabiegi przeprowadzano za pomocą roztworu soli. Do płynu owodniowego wstrzykiwano toksyczny roztwór soli i w ten sposób zatruwano dziecko, a potem wywoływano sztuczny poród. Taka procedura zazwyczaj trwała 72 godziny. Ale w wypadku Melissy było to pięć dni. Lekarz miał problemy z wywołaniem sztucznego porodu i musiał ciągle szprycować dziecko nową dawką trucizny. Babka swoją córkę utrzymywała w przekonaniu, że dziecko urodziło się martwe. Melissa została skierowana do adopcji. Trafiła na wspaniałych rodziców, którzy już mieli jedną adoptowaną córkę i choć lekarze ostrzegali, że dziecko może być niepełnosprawne, od razu, jeszcze w szpitalu, zakochali się w nim. Melissa mówi, że to cud miłości rodzicielskiej sprawił, iż teraz potrafi wybaczyć swojej matce, nieżyjącej już babce, za którą się modli każdego dnia. Na pytanie ludzi, „ jak się wybacza coś takiego?”, odpowiada: „ A jak można tego nie wybaczyć? Bez przebaczenia nie da się wyleczyć ran.” Melissa ponad dziesięć lat szukała biologicznych rodziców. W 2007 roku wpadła na trop swojego ojca, który mieszkał w tym samym mieście co ona. Napisała do niego list, ale jej ojciec już nie żył. Nawiązała także kontakty z jego rodziną. Do matki dotarła dopiero w 2013 roku. Aż trzy lata poznawały się listownie. Potem doszło do spotkania. Melissa dowiedziała się od swoich sióstr, że podejrzewały jakąś straszną tajemnicę, którą skrywała przed nimi matka. Do dzisiaj kobieta nie może pogodzić się z traumą sprzed lat. Melissa mówi, że w wyniku metod aborcyjnych stosowanych w latach siedemdziesiątych dużo dzieci wyżyło. Teraz metody udoskonalono tak, że tylko nieliczni mają szansę na przeżycie. Przykładowo strzykawką wkuwają się w serce dziecka, aby zatrzymać jego pracę i potem wywołują poród. Ostatnio władze Florydy przyznały, że w ciągu ostatnich pięciu lat w wyniku aborcji przeżyło jedynie 16 dzieci. Melissa zna człowieka którego matka brała trzy razy środki poronne. A on przeżył. Musiał przeżyć także 23 operacje. Inny ma zdeformowaną rękę na skutek eugeniki. Nikt przeważnie nie wie, że w niektórych stanach w USA nie ma limitów czasowych do przeprowadzania aborcji. Prym w tym wiedzie Nowy Meksyk nazywany „stolicą późnych aborcji”. Działa tam klinika, która przeprowadza zabiegi uśmiercania dzieci aż do czasu porodu. W świetle prawa – mówi Melissa – pozwala się, by uśmiercano dzieci, które są tuż przed granicą zdolności do przeżycia poza organizmem matki, albo już ją przekroczyły”. Teraz coraz więcej stanów wprowadza limity do 20 tygodnia ciąży, do czasu, gdy z całą pewnością wiadomo, że wtedy dziecko odczuwa ból. Ale lobby aborcyjnie walczy o zniesienie wszelkich limitów czasowych. A ludzie mają małą wiedzę, jak to wygląda w rzeczywistości. Mało kto wie, że już w czwartym tygodniu ciąży bije serce dziecka. Te sprawy trzeba ciągle nagłaśniać, aby kobiety decydujące się na ten morderczy proceder wiedziały z czym się on wiąże. Żeby wiedziały, że decydując się na aborcję, mordują własne dziecko, skazując je na ból i przerażenie. Fot.Pixabay

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną