Łabędzi śpiew nadzwyczajnej kasty

0
0
0
/

Opozycja zawsze dotrzymuje słowa w zwoływaniu demonstracji ulicznych. Zapowiadała, że nie odpuści ustawie o Sądzie Najwyższym i tego dotrzymała. Z dniem 3 lipca weszła w życie ustawa o SN, której nie akceptuje część środowiska sędziowskiego, opozycja i nagabywana przez nią Bruksela. Wejście w życie ustawy oznacza, że z dniem 4 lipca sędziowie, którzy ukończyli 65 rok życia, przechodzą w stan spoczynku. Jest wśród nich pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf. I to w obronie tych ludzi toczy się ta awantura. Aby dalej mogli pełnić swoje funkcje, powinni złożyć odpowiedni wniosek do prezydenta i udokumentować go zaświadczeniem lekarskim. Wnioski te będzie rozpatrywać Krajowa Rada Sądownicza , a decyzję podejmie prezydent. Większość sędziów zastosowała się do tej procedury. 11 sędziów z Sądu Najwyższego, w tym prof. Gersdorf, nie złożyło wniosku, 7 na znak protestu nie przysłało zaświadczeń lekarskich, 9 złożyło wniosek. Lepiej wygląda ta statystyka w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Tam 33 osoby z grona 41 mających przejść na emeryturę, w tym prezes NSA, złożyło wniosek. Widać wyraźnie, że środowisko sędziowskie jest podzielone. Awantura toczy się wokół byłej już prezes Gersdorf, która nadal czuje się prezesem SN i nie zamierza przejść w stan spoczynku. Uważa, że zgodnie z konstytucją została na to stanowisko wybrana na 6 lat i jej kadencja upływa za dwa lata. Dowodzi, że nie będzie łamała konstytucji. Jednak art. 180 konstytucji mówi wyraźnie, że granice wieku, po osiągnięciu której sędziowie przechodzą w stan spoczynku, określa ustawa. Malo tego, w art.180 ust.5 czytamy: „w razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziego przenieść do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia”. Prof. Gersdorf konstytucje traktuje wybiórczo, stosując się do niej tylko wówczas, gdy służy jej interesom. Podobnie jest z ustawą, którą ignoruje, ale w niektórych wypadkach do niej się stosuje. Nie złożyła wniosku do prezydenta, aby móc dalej pełnić swoją funkcję, ale złożyła prośbę o możliwość wykładania na uniwersytecie. Stosuje się tylko do tego, co jej pasuje. Teraz chce iść na urlop i wyznaczyła swego następcę sędziego Józefa Iwulskiego. To wyznaczenie nie ma żadnej mocy prawnej, bo zostało wydane już po przejściu profesor na emeryturę. Małgorzata Gersdorf sprytnie stosuje rozmaite zagrania, aby podgrzać odpowiednio atmosferę wokół ustawy. Zamiast pustych gestów mogła, tak jak cała grupa sędziów, która ukończyła 65 rok życia, przesłać wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, aby wydał wyrok o konstytucyjności ustawy, albo jej braku. Mogła, ale tego nie zrobiła, bo nadal bojkotuje Trybunał Konstytucyjny w obecnym składzie. No cóż, nadzwyczajna kasta znów postawiła siebie ponad prawem. Zamiast zgodnie z prawem określić zasadę konstytucyjności ustawy, postawiła na wariant uliczny i zagranicę. W obronie uciemiężonych sędziów z prof. Gersdorf na czele KE wciąż nęka władze polskie, a Frans Timmermans prowadzi z premierem niekończące się spotkania. Liczą, że KE wysmaży wniosek w tej sprawie do Trybunału Sprawiedliwości. Ale to czas przyszłości, bo jeżeli zdecydują się na ten krok, to sprawy w Trybunale ciągną się miesiącami. Dlatego ile się da, trzeba podgrzewać atmosferę ulicy. I tak się stało. 4 lipca pod gmachem Sądu Najwyższego odbyły się demonstracje. Kogo tam nie było. Przemawiał Lech Wałęsa, ubolewając, że nie ma na placu potrzebnych mu 100tys. osób. „Ktokolwiek dziś występuje przeciwko konstytucji – grzmiał – ten jest przestępcą. Oni są przestępcami. Musimy rozliczyć tych ludzi w swoim czasie, bo to zamach na interesy Polski”. Wołał, że „znajdzie się pała na tego generała” i podobne brednie. Oprócz komicznego Wałęsy w tłumie byli politycy, przedstawiciele Amnesty International i… sędziowie z przemawiającym, znanym z kuriozalnych wystąpień, sędzią Tuleyą na czele. Zapomnieli, że sędzia nie może angażować się w spory polityczne i znów dowiedli, że są nadzwyczajną kastą. Przemawiał także lider Obywateli RP, dowodząc: „Jesteśmy tutaj po to, aby wymusić praworządność”. Zabrzmiało groźnie. Glos zabrał także sekretarz AI . Padały kuriozalne słowa z ust jednego z profesorów: „Ci którzy osłabiają naszą rolę w UE, którzy nie chcą praworządności, ciągną nas ku Rosji i to oni są targowicą, wy jesteście patriotami”. Czasami było zabawnie, gdy jedna z uczestniczek domagała się praw dla mniejszości seksualnych, a inna ateistka grzmiała z trybuny: „Kto nas obroni przed chrześcijańskimi wartościami, które są używane jak młot na czarownice”. Widać było wyraźnie, że demonstracja w obronie sądów stała się zwykłą pikietą polityczną. To wszystko to już łabędzi śpiew zbuntowanych sędziów. Jeszcze trochę i atmosfera się wyciszy. Polacy nie chcą umierać za sądy, które nie jednemu złamało życie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną