Dlaczego wolę papieża kobieciarza od papieża heretyka

0
0
0
/

Wyobraźmy sobie sytuację, w której możemy wybrać jednego z dwóch papieży.

Pierwszy potępia cudzołóstwo, ale sam cudzołoży; potępia bezbożność, ale sam jest bezbożny; potępia w końcu profanację, ale sam profanuje Eucharystię, niegodnie odprawiając Mszę świętą w stanie grzechu ciężkiego. Drugi natomiast jest wyrozumiały dla cudzołożników do tego stopnia, że ich usprawiedliwia, choć sam żyje w czystości; nie zwraca uwagi na bezbożność, a nawet jest w niej w stanie zauważyć pozytywne elementy, ale sam jest pobożny; w końcu nie przeszkadzają mu profanacje, które nawet jakoś sankcjonuje pod pozorem innowacji liturgicznych, ale sam odprawia liturgię właściwie.

Teoria i praktyka powinna iść zawsze ze sobą w parze. Którego z tych dwóch papieży wybralibyśmy, gdybyśmy jednak musieli dokonać takiego wyboru? Świat i zapewne większość współczesnych wiernych odpowiedziałoby, że oczywiście drugiego, bo ten pierwszy jest hipokrytą, sieje zgorszenie i sam siebie potępia.

Ja wybrałbym pierwszego, bo pomimo tego, że zmierza prostą drogą do piekła i może pociągnąć za sobą wielu naśladowców, to jednak nie zmienia doktryny i zasad moralnych, które błyszczą swoim nadprzyrodzonym blaskiem i są drogowskazem dla wszystkich, którzy chcą podążać właściwą drogą do Boga. Drugi natomiast błyszczy blaskiem własnych cnót czystości, skromności i ubóstwa, ale zniekształcając doktrynę i zasady moralne, przyczynia się do zafałszowania wiary, a nikt nie jest zbawiony przez fałszywą wiarę. Prezentując Boga takiego, jakim On nie jest, ten „dobry papież” nie pozwala w rzeczywistości na spotkanie Boga, poznanie Jego woli i wykonanie jej. Fakt zaś, że w oczach ludzi jest świętym prorokiem, jeszcze to wszystko tylko utrudnia, bo wszelkie wątpliwości rozwiewa jego charyzma.

Obraz dwóch papieży, choć jak każda analogia mocno uproszczony, jest przydatny, bo pokazuje, że zmiany w teorii są bardziej niebezpieczne niż w praktyce (bo głębsze i bardziej trwałe). Przedstawia on też współczesną dyskusję o relacji między teorią a praktyką, doktryną a duszpasterstwem. Mówi się wręcz o „rewolucji duszpasterskiej”, w ramach której, choć werbalnie nie obala się doktryny i absolutnych zasad moralnych, to po prostu się je pomija, znajduje wyjątki, tworzy przypadki szczególne i to nie na poziomie osobistych wyborów (papieża, księży czy wiernych), ale w sposób oficjalny, instytucjonalny podparty odpowiednimi dokumentami i rozporządzeniami. Prowadzi to do sytuacji, w której, jak to wyraził wybitny włoski historyk Kościoła prof. Roberto de Mattei, „moralność katolicka doznaje upokorzenia”.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną