Wiara chrześcijańska pociąga za sobą, niezależnie od tego, czy jesteśmy świadomi tego czy nie, przyjęcie całego dziedzictwa intelektualnego, duchowego i moralnego.
Chrześcijanin to ktoś, dla kogo Bóg jest podstawą istnienia rzeczywistości, prawodawcą i gwarantem właściwych stosunków między ludźmi. Wyznawanie tej wiary to wyznawanie wiary w Dekalog, Bożą opatrzność (a więc sens wszystkiego co nas spotyka łącznie z cierpieniem, chorobami i śmiercią) i w życie wieczne. To przekonanie, że istnieje coś więcej niż materia, rzeczywistość duchowa i nadprzyrodzona, a człowiek ma duszę nieśmiertelną. To także przyjęcie określonej wizji życia, człowieczeństwa, rzeczywistości.
Jest tak niezależnie od tego, że wielu chrześcijan nie robi sobie nic z konsekwencji przyjętej wiary, bo jest to zupełnie inna sprawa.
Ateizm to nie tylko odrzucenie istnienie Boga. To także, mniej lub bardziej świadome, odrzucenie całego dziedzictwa duchowego, intelektualnego i moralnego.
Ateizm jako postawa heroiczna charakteryzuje się tym, że człowiek rozpaczliwie szuka odpowiedzi na najważniejsze pytania i zdaje sobie sprawę, że jeśli Boga nie ma, to mówiąc w skrócie, jest ciężko. Taki heroiczne ateizm prezentował Roman Ingarden, polski filozof w "Książeczce o człowieku".
Napisał w niej, że człowiek to jedynie zwierzę, narażone na działanie okrutnej natury, ale przynajmniej zwierzę z "warstewską świadomości", które walczy o to, by być kimś więcej. Tworzy więc kulturę i stara się zapomnieć, że w gruncie rzeczy jest tylko bydlęciem. Walczy o coś więcej, nawet jeśli jest to walka beznadzieja.
Godzi się na to, że odrzucenie Boga to stanięcie samemu wobec kosmosu, to spojrzenie na przyrodę jako miejsce walki o byt, gdzie człowiek jest narażony na mnóstwo niebezpieczeństw. To wizja smutna, ale nie uciekająca w idealizm, stawiająca na walkę z własnymi ograniczeniami.
Taki ateizm jest przynajmniej godny szacunku
Istnieje jednak inny ateizm, znacznie częstszy, nie wymagający wysiłku.
To ateizm polegający na zbydlęceniu, kiedy człowiek stwierdza, że istnieje tylko życie tu i teraz, skupione na posiadania i przyjemnościach. Ateizm nie robiący sobie nic z pytań o sens życia, rzeczywistość i człowieka. Szlachetny poganin, jakim był Arystoteles słusznie powiedział natomiast, że jeśli przyjemność zmysłowa daje szczęście, to człowiek nie różni się niczym od bydlęcia przy żłobie.