[caption id="attachment_75121" align="alignleft" width="300"]
Siedziba Amazona w Seattle w USA - By Vladimir Menkov - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1583981[/caption]
Jeffrey Preston Bezo to według rankingów najbogatszy człowiek świata.
Swoją fortunę zbił na Amazonie, firmie która zaczynała od bycia księgarnią internetową, a obecnie jest największym sklepem internetowym na świecie z wielkim asortymentem.
Przykład Amazona pokazuje, na czym polega szkodliwość korporacji. Kiedy w Polsce powstawały dwa pierwsze centra dystrybucyjne Amazon 28 i 29 października 2014 roku w Bielanach Wrocławskich oraz w Sadach pod Poznaniem ówczesny rząd PO-PSL mówił o wielkim sukcesie.
Przemilczał to, że centra te miały powstać w Niemczech, ale tamtejsze związki zawodowe skutecznie to oprotestowały. Amazon zasłynął bowiem z bardzo złych warunków pracy. Kiedy rozpoczął działalność w Polsce inspekcja pracy zainteresowała się tym, że wyjątkowo często w zakładach Amazona dochodzi do omdleń. Okazało się, że w tych zakładach wszystko było skomputeryzowane do tego stopnia, że każdy pracownik miał odliczony czas na zapakowanie przesyłki i inne czynności. Wymuszało to olbrzymi pośpiech, który prowadził pracowników do opłakanych skutków zdrowotnych.
Teraz BusinessInsider informuje, że trwają protesty w Amazonie związane z tym, że kierownictwo wyśrubowało dodatkowo i tak wyśrubowane normy z powodu wyprzedaży określanej jako Prime Day. Postanowiono z tej okazji, jak twierdzi Inicjatywa Pracownicza, że będzie jeszcze więcej pracy, zakaz brania urlopów i 50-godzinny tydzień pracy dla niektórych zmian. Przypomina to wszystko obozy pracy.
Oczywiście teoretycznie nie ma przymusu pracować w tej firmie, ale w praktyce dla wielu osób z okolicy może to być jedyny pracodawca. Powstaje pytanie dlaczego tak jest?
Rząd PO-PSL ogłaszał wejście Amazona do Polski jako wielki sukces, bo mówił, że zatrudni on kilka tysięcy ludzi. Jest to prawda, chociaż abstrahując nawet od warunków i jakości tej pracy, problem jest inny. Nikt nie zadał pytania: ile osób straci pracę z powodu wejścia Amazona do Polski.
W USA obserwowano, że tam gdzie pojawiał się Amazon, owszem zatrudniał kilka tysięcy ludzi, ale zwykle trzy razy tyle traciło pracę - upadały małe i średnie firmy: księgarnie, sklepy, producenci różnych towarów, hurtownicy itd. Można przypuszczać, że ci sami, którzy pracowali we własnych firmach bądź firmach rodzinnych, nagle stawali się pracownikami najemnymi, pracującymi za najniższą możliwą stawkę, zmuszeni ekonomicznie do tego typu zatrudnienia.
Św. Tomasz z Akwinu, kiedy definiował, kim jest niewolnik, napisał: "To człowiek, który pracuje dla drugiego, bo musi". Powstaje pytanie, czy w tej sytuacji nie mamy właśnie do czynienia ze współczesnymi obozami pracy i nowoczesnym niewolnictwem, które jest źródłem bogactwa dla nowoczesnych kapitalistów.