Hiszpania otwiera ramiona

0
0
0
/

Po ostatnim szczycie UE w sprawie imigracji wydawało się, że europejscy politycy wreszcie coś zrozumieli i wyciągnęli wnioski z przyczyn twardego stanowiska Włoch „ani jednego imigranta więcej”.   Chociaż uzgodniono - przyjmując stanowisko krajów Wyszehradu i Austrii – że nie będzie przymusowej relokacji ani kwotowo wyznaczanych przydziałów imigrantów, kraje UE nadal snują się w chocholim tańcu, nie potrafiąc rozwiązać problemów, które nie tylko się nie skończyły, ale już stały udręka dla mieszkańców wielu krajów. W Niemczech bez względu na to z kim się rozmawia, kiedykolwiek i gdziekolwiek, słychać opinie, że wszyscy czują się w jakiś sposób dotknięci masową imigracją i nikt nie jest zadowolony! Wręcz przeciwnie. Niemcy chcą, żeby to się w końcu skończyło. Marzą o rządach silnej ręki. Widzą, że imigracja przyczynia się w ich kraju do rozszerzania strefy ubóstwa, bo już ponad 50 proc. beneficjentów pomocy społecznej nie jest Niemcami. Obciąża to fundusze socjalne państwa i źle rokuje na przyszłość, bo większość imigrantów nie integruje się ze społeczeństwem, do którego przybyli jako goście. Oczywiście ich równe szanse edukacyjne okazały się utopią, ponieważ nie tylko nauka języka, ale wszelkie zdobywanie wiedzy i umiejętności zawodowych nie interesuje większość przybyszy, tylko socjal. To, że są analfabetami kompletnie im nie przeszkadza. Skoro są pieniądze i jakiś dach nad głową- da się żyć wydziobując innym z talerza. Trudno się dziwić, że Niemcy krytykują system polityczny i obecne władze. Z ostatnich informacji instytutu badań publicznych Allensbach wynika, że 80 proc. Niemców jest zdania, że proces podejmowania decyzji trwa zbyt długo i żaden z problemów kraju nie został rozwiązany. Mają dość obecnej polityki imigracyjnej, wciąż czekają na konkrety Ponad połowa Niemców nie wierzy w skuteczne dziś kontrolowanie granic, a 80 proc. chce bardziej radykalnej kontroli migracji. Zdecydowanie negują zdolność obecnego rządu do rozwiązywania problemów. 77 proc. chce większej konsekwencji w deportowaniu osób, którym odmówiono azylu, bo jak dotąd policji nie udało się odnaleźć aż połowy zakwalifikowanych do repatriacji. 76 proc. Niemców chce poprawy bezpieczeństwa w kraju, a 71 proc. domaga się surowszych kar dla migrantów dopuszczających się przestępstw. Tymczasem w Niemczech mamy uwiąd władzy. Wypalona Merkel, zdominowana lewacką ideologią i poprawnością polityczną, wykonuje niezdecydowane ruchy. Rozwiązywanie problemu z imigrantami hamują nie tylko ideologiczne przepychanki między partiami rządzącej koalicji, ale dokłada problemów również nowy, socjalistyczny rząd premiera Pedro Sancheza, który już na wstępie zapowiedział otwarcie na imigrantów. To, że Hiszpania przyjmie prawie 20 tysięcy uchodźców- liczbę ustaloną jeszcze w 2015 roku z Komisją Europejską w ramach obowiązujących kwot ich rozdziału - wynika też z orzeczenia Sądu Najwyższego Hiszpanii, który nakazał Madrytowi wykonanie ustalonych z KE postanowień w sprawie rozdziału migrantów z obozów dla uchodźców w Grecji i Włoszech. Ale jakby tego było mało, najnowsze dane agencji migracyjnej ONZ pokazują, że Hiszpania stała się najbardziej aktywną trasą przerzutu afrykańskich imigrantów oraz osób, które przybyły do Afryki tylko po to, żeby z jej obszaru skorzystać jako z trampoliny do Europy. Według szacunków służb Maroka i Hiszpanii tylko w maju br. próbę dostania się drogą morska na Półwysep Iberyjski podjęło 3400 afrykańskich migrantów. Odkąd Włochy powiedziały „STOP” , a niedawno Hiszpania przyjęła ponad 600 imigrantów z „Wodnika”, był to dla chcących opuścić Afrykę czytelny sygnał, że  będzie ich przyjmować. I płyną!   100 proc. tych migrantów dostaje się nielegalnie, a 95 proc nie otrzyma statusu uchodźcy. Otwarcie się Hiszpanii na imigrantów przeraża Francuzów, którzy sądzą, że ci przez „dziurawe” Pireneje przedrą się do Francji i powiększą skalę francuskich problemów. Granica w dzikich Pirenejach jest znacznie trudniejsza do kontrolowania niż granica w Alpach  z Włochami. Obserwatorzy ruchów migracyjnych nie mają złudzeń : miejsce docelowe to Francja i Niemcy. Francuscy komentatorzy twierdza, że polityka imigracyjna Brukseli przypomina łódkę na oceanie nabierającą wodę, którą politycy usiłują wylewać słoikiem. Nie ma co uparcie bronić strefy Schengen, gdy europejski okręt tonie. Jeszcze orkiestra gra jak na „Titanicu”, ale skutek katastrofy jest coraz bardziej widoczny. Nawet na Niemców po rauszu wywołanym willkommenspolitik przyszło otrzeźwienie. Konieczne jest skonsolidowane działanie, a nie socjalistyczne hiszpańskie powitania gości, których Sanchez chce obowiązkowo rozdzielać na poszczególne kraje UE, a którzy i tak powędrują do Merkel i Macrona. Nawet straż ochrony granic UE Frontex w dalszym ciągu nie jest skuteczna, ponieważ ustalenia szczytu w Brukseli o zwiększeniu liczby ludzi i środków pozostają jak dotąd na papierze. Po co komu taka UE?  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną