Liczne media uczciły setną rocznicę urodzin Nelsona Mandeli, przy okazji przypominając tą postać. Oczywiście przedstawiając ją w samych superlatywach i brązowiąc ponad wszelką miarę. Przykładowo Facebook zamieścił informację „Nelson Mandela in memoriam.
W setną rocznicę urodzin Nelsona Mandeli wspominamy byłego prezydenta Republiki Południowej Afryki jako orędownika praw człowieka, godności i wolności. Wyobraźmy sobie, jak mógłby wyglądać świat, gdyby każdy brał z niego przykład i starał się pomagać innym ludziom”. Już odpowiadam Facebookowi – wyglądałby jak dzisiejsza Południowa Afryka z brudem, syfem, bezrobociem, narastającą biedą i skrajną przemocą w tym ludobójstwem białych.
„Oddaję hołd niezłomnemu zaangażowaniu Nelsona Mandeli w promowanie ludzkiej godności wszystkich obywateli narodu i wykuwanie nowej Republiki Południowej Afryki zbudowanej na solidnych fundamentach braku przemocy, pojednania i prawdy. Modlę się o to, by przykład byłego prezydenta zainspirował pokolenia Afrykańczyków do postawienia kwestii sprawiedliwości i wspólnego dobra na czele ich politycznych aspiracji” – napisał z kolei papież Franciszek.
Tymczasem Nelson Mandela wcale nie był „wielkim działaczem praw człowieka”, który „doprowadził do zniesienia apartheidu w RPA” tylko obrzydliwym komunistą, pospolitym bandziorem, mordercą i terrorystą. Jest to jedna z postaci, które są tak skrajnie zakłamane, że większość ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy, kim ów „laureat pokojowej nagrody Nobla” naprawdę był.
Pochodzący z królewskiego klanu plemienia Xhosa student prawa w 1944 r. wstąpił do Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC). Już w 1949 roku został wybrany do władz najwyższych ANC. Po 1950 r. został członkiem Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej (SACP) – wydał wówczas broszurze „Jak być dobrym komunistą”. Od późnych lat 50-tych ANC było wspierane także przez Moskwę i Pekin. Światowe media pomijają, że głosił „ideały ANC i SACP można osiągnąć wyłącznie przy użyciu przemocy”. Mandela sugerował odcinanie swoim białym i czarnym przeciwnikom nosów, a jego krwiożercza żona Winnie – proponowała „necklacing”, czyli spalenie żywcem przy pomocy zarzucania płonącego koła samochodowego na szyję skazańca.
Mandela wspólnie z komunistą, litewskim Żydem Joe Slovo utworzył oddziały paramilitarne zwane Włócznią Narodu (Umkhonto weSizwe). Byli oni w Angoli szkoleni przez agentów Stasi w zakresie budowy bomb, zamachów i torturowania ludzi. Broń kupowali od libijskiego dyktatora Muammara Kaddafiego i szkolili się również w obozach znajdujących się w Libii. Mandela miał także wsparcie Fidela Castro. „Kuba to mój drugi dom. Niech żyje rewolucja kubańska, niech żyje Fidel Castro” - mówił w 1991 roku, kiedy z Winnie pojechali świętowac rocznicę rewolucji kubańskiej.
W styczniu 1962 roku Mandela opuścił RPA i odwiedził kilka krajów afrykańskich, w tym Etiopię, Ghanę, Egipt i Algierię. W Etiopii został on przeszkolony przez agentów Mossadu w zakresie korzystania z broni i sabotażu. Agenci Mossadu mieli także „wzniecać w Mandeli syjonistyczne sympatie”. W 1964 roku został aresztowany i skazany na dożywocie.
W więzieniu spędził 27 lat. Mandela został skazany w oficjalnym procesie, którego bezstronność nigdy nie była podważana. Zarzuty obejmowały działalność mającą na celu obalenie rządu oraz wspieranie polityki terroryzmu. Jego działalność zorientowana była na naruszenie obowiązującego prawa i porządku publicznego, oraz akty terroru prowadzące do okaleczeń i śmierci tysięcy niewinnych ludzi, wliczając w to czarnych. Nawet słynna Komisja Prawdy i Pojednania przyznała potem, że „aktywność ANC w sposób rażący gwałciła prawa człowieka”.
Sam w swojej słynnej autobiografii „Droga do wolności” wspomina jak to w latach 80-tych wydał rozkaz podłożenia bomby na ruchliwej Church Street w Pretorii. Eksplozja zabiła 19 osób, a raniła ponad 200, głównie jego czarnych. Także w więzieniu, planował napady na sklepy i banki, szkoły i konwoje wiozące utargi, był uwikłany w rozmaite ciemne interesy i wyszedł z więzienia jako milioner.
Statystyka jedynie pięciu lat działalności Mandeli i jego partii, od 1984 do 1989 roku: zniszczono 1770 szkół, 7187 domów ludzi podejrzanych o nie sprzyjanie ANC, 10318 autobusów, 152 pociągów, 1256 fabryk i sklepów, 60 urzędów pocztowych, 47 kościołów, 30 szpitali, nie wspominając o tysiącach ofiar mordów, gwałtów i grabieży – najczęściej czarnych.
Tak jak i inni zbrodniarze dożył sędziwego wieku – zmarł mając 95 lat. Ciekawe, że był na oficjalnej liście terrorystów w USA, skreślony z niej w 2008 roku. A pięć lat później na jego pogrzebie Barack Obama porównywał go do George'a Washingtona! I taką szumowinę dzisiaj demoliberalne media każą nam czcić.