Czy temat Żydów powstających jako zombie na terenie Warszawy i grasujących po centrum handlowym jest symbolem współczesnego upadku kultury?
Igor Stachowiak, były doradca Donalda Tuska od wizerunku, napisał książkę pt. "Noc żywych Żydów", która została przyjęta w kręgach liberalnych i lewackich z zachwytem, o czym świadczy fakt, że dokonano jej adaptacji na jednej z warszawskich scen teatralnych.
Powieść opowiada o tym, że w pewnej piwnicy na warszawskim Muranowie powstają Żydzi-zombie, którzy następnie odnajdują swoje miejsce w stołecznej galerii handlowej "Arkadia".
Recenzenci wskazują na to, że Żydzi ci są symbolem tego, że Polacy wyparli pamięć o Holokauście. Mają oni za zadanie wraz ze współczesnymi Żydami pochylić się nad wielkim nieszczęściem Żydów, obnażając polskie zakłamanie, nacjonalizm i robią to wszystko w sposób wielce inteligentny, bawiąc się motywami pop kultury.
Kiedy czyta się te wynurzenia, a następnie weźmie się do ręki książkę (a wziąłem, a jakże!), to uderza prymitywność formy i treści. Kiepska fabuła jest naszpikowana antypolskimi mitami i próbuje po raz tysięczny narzucić nam gębę antysemitów.
Tacy autorzy, jak Igor Stachowiak, a jeszcze bardziej Dorota Masłowska, utytułowana analfabetka, autorka "Wojny polsko-ruskiej" złożonej głównie z przekleństw, świadczą o tym, jak bardzo stoczyła się polska kultura.