[caption id="attachment_50410" align="alignleft" width="300"]
fot. CC EaW[/caption]
Bycie kapłanem dzisiaj napotyka tak wiele trudności, że można zadać pytanie, czy warto?
Jest to oczywiście pytanie prowokacyjne, bo kapłaństwo to nie zawód – to powołanie. Piotr i inni Apostołowie nie pytali o korzyści, kiedy Chrystus ich powoływał.
Faktem jest jednak, że pójście do seminarium wiąże się z wieloma ziemskimi sprawami, o których zawsze mniej lub bardziej myślano.
Dawniej bycie kapłanem oznaczało wielki prestiż. Dzisiaj, kiedy kapłani są na celowniku i próbuje się z nich robić pedofilów, chodzenie w dużym mieście w sutannie to oznaka odwagi (którą de facto kapłan powinien mieć). Kleryk powinien mieć świadomość, co go czeka po seminarium i z jaką agresją będzie się stykał.
Dawniej oznaczało to też często zdobycie pewnej pozycji ekonomicznej, stabilność finansową. Dzisiaj ta motywacja upada, o czym świadczy fakt, że powołania w Polsce są obecnie głównie z dużych miast, a nie ze wsi. Gdzie indziej zarobi się bowiem dużo więcej i mniejszym kosztem.
Kapłaństwo natomiast bardzo dużo wymaga. Przede wszystkim celibat. Ale też ksiądz z prawdziwego zdarzenia nie pracuje od 8 do 16, ale musi być gotowy przyjść z pomocą o każdej porze dnia i nocy. Wiele obowiązków, zła opinia w społeczeństwie, roszczeniowa postawa wiernych, naciski ze strony przełożonych...
W tej sytuacji nie dziwią nagłaśniane przypadki alkoholizmu wśród kapłanów, a nawet samobójstw (kilka w samej diecezji tarnowskiej).
To wszystko sprawia, że dzisiaj kapłan potrzebuje wsparcia i modlitwy bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.