Po tym, jak w Grecji wybuchła fala pożarów, pojawiają się pytania, czy ktoś się do tego przyczynił. Pożary w Grecji trawią już całe lasy i wioski. Zginęło kilkadziesiąt osób, w tym dwoje Polaków, a kilkaset jest rannych. Wielu straciło domy i samochody. Trwa susza i upały są rekordowe, więc nie dziwi występowanie pożarów. Do mediów przebija się jednak coraz więcej informacji, że ogień wygląda, przynajmniej w niektórych wypadkach, na podłożony przez człowieka. Świadczy o tym choćby istnienie kilku ognisk pożaru, jakie odkryto blisko siebie. Pojawiają się też mniej lub bardziej prawdopodobne hipotezy. Jedna z nich mówi, że stoją za tym pospolici złodzieje, którzy wpierw czekają na ewakuację ludzi, a potem okradają ich domy. Druga z nich, sformułowana przez Ryszarda Żółtanieckiego, byłego ambasadora RP w Atenach, dla PAP zakłada, że to deweloperzy pozbyli się w końcu niewygodnych lasów i teraz będą mogli budować. Równie prawdopodobne wydaje się jednak coś innego, a mianowicie, że sytuację wykorzystali islamiści, którzy mają motyw (wzbudzanie strachu i mnożenie ofiar), a także brak oporów, żeby to zrobić. Przeciwko tej hipotezie świadczy fakt, że nie słychać, żeby się do tego przyznali. Islamiści natomiast lubią się chwalić swoimi atakami. Możliwe jednak, że jest to część szerszej strategii. Wiele pożarów wybuchło także np. w Szwecji, gdzie żyje już ponad milion imigrantów i nastroje są bardzo bojowe. Może na razie testują ten rodzaj broni, a ich zbyt szybkie przyznanie się, pomogłoby się przed nimi bronić?