Oskar Kolberg - od Ziemi Opoczyńskiej po Wołyń

0
0
0
/

Ojciec Oskara Kolberga, Juliusz z Prus się wywodził, zaś matka – Karolina de domo Mercoeur miała francuskie korzenie i subtelność francuskiej damy. Gdy w roku 1820 Juliusz Kolberg otrzymał posadę profesora Katedry Geodezji, Miernictwa i Topografii Uniwersytetu Warszawskiego, Ziemia Opoczyńska zaczęła blednąć we wspomnieniach. W warszawskim Pałacu Kazimierzowskim, gdzie zamieszkali P.P. Kolbergowie bywał Mikołaj Chopin i Samuel Linde, a język francuski znów stał się językiem konwersacji codziennej. Starszy brat Oskara – Wilhelm przyjaźnił się z Fryderykiem, a połączył ich ten sam typ rozedrganej nadwrażliwości romantycznej. Oskar pobierał naukę gry na fortepianie u Franciszka Vettera po przymusowym zamknięciu Liceum Warszawskiego i podjął pracę… w kantorze bankowym Samuela Frankla, co nie przeszkadzało mu w kontynuowaniu studiów muzycznych pod kierunkiem Józefa Elsnera w latach, u Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego, a następnie u Karla Friedricha Rungenhagena w Berlinie. Miał być kompozytorem, a został zamiłowanym folklorystą, do czego zachęcał go i Cyprian Kamil Norwid, i Teofil Lenartowicz. Któż wiedział wówczas, że będzie i kompozytorem, i folklorystą o znamienitym dorobku, wszak utrwalił w wydanych za życia trzydziestu trzech tomach monografii muzykę, nastroje, słowa, tęsknoty, historię. Oskar Kolberg był tytanem pracy, notował skrupulatnie melodie i pieśni ludowe. W połowie lat osiemdziesiątych XIX wieku wydał w pięciu zeszytach swój pierwszy zbiór - "Pieśni ludu polskiego” oraz opublikował 90 kolejnych również w układzie na głos i fortepian. Krytykowano go bezlitośnie choćby za naruszenie prostoty melodii… za niewłaściwe opracowanie harmoniczne… za nie mający wówczas swego ekwiwalentu językowego pracoholizm. Nie poddawał się. Trwał w gorączkowej pracy dla dobra idei. Nadal opracowywał melodie ludowe na głos i fortepian oraz publikował systematycznie artykuły, m.in. na łamach „Dzwonu Literackiego" czy „Biblioteki Warszawskiej". Z biegiem lat swoje zainteresowania rozszerzył na grupy etniczne zamieszkujące Czechy, Łużyce oraz Prusy Wschodnie czy Słowację. Wzorem pasjonatów dziedzin nietypowych musiał jednak zarabiać na życie i przez ponad dziesięć lat czynił to jako urzędnik w kolei żelaznej warszawsko-wiedeńskiej. Im więcej pól aktywności, typ większa skuteczność. Pierwszy wielki sukces popularyzatorsko-naukowy Kolberga datowany jest dopiero na przełom lat 1856/77. Od 1865 roku realizował koncepcje cyklu monografii regionalnych. Niewielu pamięta, że pasjonowały go nie tylko utwory ludowe, lecz również pieśni szlacheckie i mieszczańskie, również zapomniane –choćby na Podolu: „E, pójdę-ż ja do mazura podajcie-ż mi ręce która, podajcie-ż mi obie ręce, niech się z wami raz obkręcę. Jego zainteresowania tym obszarem zaowocowały kolekcją materiałów geograficznych i historycznych z drugiej ręki, a na dodatek nie uściślił obszaru badanego terenu. W materiałach zebranych przez Kolberga niewiele jest wzmianek o Żydach podolskich. Niezwykle interesujący na tle jego działalności popularyzatorskiej wydawać się może tom poświęcony Wołyniowi, którego powstanie okupił szczególnymi zmaganiami: trudnościami w znalezieniu języka z tamtejszymi chłopami, nieufności żandarmów i perturbacji w karczmach. Podróż po tak dalekich zakątkach Ukrainy odbył  w roku 1862. Zebrał tam ponad kilkuset pieśni i melodii. Rodzimą kulturę ludową zawarł w monumentalnym dziele "Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce". Za życia udało mu się opublikować 33 tomy tej monografii. Czynił skrupulatne notatki z wołyńskich obrzędów, szkice strojów, a także systematyzował baśnie i bajki. Jako człek wschodni podkreślam tu zamiłowanie Kolberga do wnikliwej analizy wszelkich odmian „kresowości” właśnie, a w przypadku wspomnianego tu Podola i Wołynia mamy do czynienia z istną skarbnicą wiedzy – również literackiej! Z okazji jubileuszu 50-lecia pracy otrzymał w 1889 członkostwo honorowe Cesarskiego Towarzystwa Miłośników Przyrody, Antropologii i Etnografii w Moskwie oraz członkostwo Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego i Warszawskiego Towarzystwa Śpiewaczego "Lutnia". Tytuły i wyróżnienia przyjął z godnością. Wydawał swe prace w języku polskim dokumentując kulturę i sztukę ludową kraju, który przez wiele lat nie istniał na mapie, lecz w umysłach i sercach. Doceniony - co za smutna prawidłowość! – dopiero wiele lat po śmierci i to w sposób nietypowo: 22 lutego 2014 roku, w siedzibie Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina w Warszawie odbyło się uruchomienie aplikacji na urządzenia mobilne „Przewodnik śladami Oskara Kolberga”, która umożliwi wirtualną podróż po miejscach, w których wielki folklorysta przebywał oraz prowadził badania.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną