Przed wyborami samorządowymi wielu kandydatów boi się...

0
0
0
/

Przed każdymi wyborami samorządowymi kandydaci „zdają egzamin” z deklarowanych systemów wartości, wypełniania tak łatwo składanych obietnic i stopnia dojrzałości obywatelskiej. Wielu kandydatów jak ognia boi się tej tematyki lub też okazuje zakamuflowaną obojętność wobec tego, co niezbędne i dobre vs zbędne i złe. Wybory samorządowe chcą bowiem wykorzystać jako łatwą, a zarazem lawinową w danym środowisku formę autopromocji. Obserwujemy ich uważnie kontekście przekonań, kierunku działań, motywacji oraz decyzji. Bilbordy, lakoniczne wypowiedzi lub też kwieciste pustosłowia nie wskażą, w jakim stopniu kandydaci wyznają dane wartości i jakich obietnic wyborczych zamierzają dotrzymać w dalszej perspektywie. Wielu ludzi znikąd staje twarzą w twarz z postaciami znanymi, pewnymi siebie, umocowanymi w poglądach albo kameleonowymi. Wartości bronią człowieka przed iluzją łatwej pozy. Niestety, poza staje się również jednym z elementów walki wyborczej – również w wyborach samorządowych. Startującym w wyborach samorządowych kandydatom trzeba postawić wysoką poprzeczkę. Nikt nie nabierze się na gładko brzmiące wypowiedzi i pompatycznie wypowiadane deklaracje. Odwaga, uczciwość, poczucie sprawiedliwości, wierność hasłom Bóg-Honor-Ojczyzna, patriotyzm wielowymiarowy i lojalny, prawdomówność, słowność, postawa honorowa – to tylko „inauguracja” listy oczekiwań głosujących po właściwej. Zgenderyzowany świat nie daje ani dzieciom, młodym ludziom żadnego poczucia bezpieczeństwa i odbiera nadzieję na trwałość. Jesteśmy od dzieciństwa formowani przez rodziców, nauczycieli, bezpośrednie autorytety, wyidealizowane figury przywódców, ale to sami dokonujemy wyborów czerpiąc z różnorakich źródeł myśli, działań, uczuć. Posługując się niedookreślonym ciągle terminem wartości, próbujemy je usystematyzować dzieląc na teoretyczne, estetyczne, społeczne, polityczne, religijne,rodzinne (jeśli czerpiemy z różnych systematyk). Żadna jednak systematyka ani próba opisu urzeczywistniania nie oddaje ich dogłębnej natury. Rozróżnianie tego „co właściwe” i „niewłaściwe” przez dzieci wymaga konsekwentnej postawy wychowawczej dorosłych, szczególnie w epoce trywialnej gendenderyzacji, która obok zaniedbań, przemocy emocjonalnej i fizycznej, nadużyć seksualnych staje się nową formą maltretowania bezbronnych istot. Dyskurs poświęcony wartościom jest samoskazaniem na piętrzące się (interdyscyplinarne) trudności. Należałoby rozpocząć od ukłonu w stronę ekonomii, muskając jej pierwsze wymiary filozoficzne. Władysław Tatarkiewicz nie skory był do ich pełnego definiowania, psychologia toczy bój u uznanie wartości w kontekście tego, co niezbędne i dobre vs zbędne i złe. Uwypukla ich znaczenie w kontekście przekonań, kierunku działań, motywacji oraz decyzji. Rozbite duszy mają problem z określeniem, czym są dla nich wartości, jakie wartości wyznają, jakie udowodniają czynami i wreszcie jakie wartości chciałby realizować w dalszej perspektywie. Poznajemy, doświadczmy, przyjmujemy je do swego życia. Dobroć, miłość, wierność, świętość. Nie ufam jednak analizom psychologów, którzy skupiają się na procesie wartościowania, urzeczywistniania wartości przez takie, a nie inne osoby, na integracji zdarzeń i rzeczy z wartościami. wiele dziedzin odbiera wartościom ich naturalną wartość przeintelektualizowując pojęcia najprostsze. Psycholodzy tez przekonują, że zmieniamy nasze systemy wartości –czyżby nie dawałby nam poczucia bezpieczeństwa? Odwaga, uczciwość, miłość, przyjaźń, sprawiedliwość, wierność hasłom Bóg-Honor-Ojczyzna i postępowanie godnie z głoszonymi hasłami, prawdomówność, słowność, postawa honorowa, troska o najbliższych, altruizm, pokora, ofiarność, poczucie mądrej hierarchii i sprawiedliwości, rozumienie wartości absolutnych skoncentrowane wokół pojęcia świętości, wreszcie Piękno są niezbędne do normalnego funkcjonowania człowieka – od spraw codziennych do powołań do spraw wielkich. Trudno wymagać takich subtelności, skoro mimo ekspansji kształcenia ustawicznego tak naprawdę niewielu polskich nauczycieli ma rzetelną wiedzę psychologiczno-pedagogiczną czy entuzjastyczną potrzebę doskonalenia zawodowego lub gotowości do działań pedagogicznych w każdej sytuacji. Jak zatem przekonać tak niedookreślonych i niespełnionych w gruncie rzeczy nauczycieli i pedagogów do potrzeby wdrażania edukacji narodowej – edukacji ku wartościom, skoro sami mimo wieloletnich studiów nie są gotowi do konfrontacji z problematyką wartości w reakcji mistrz-uczeń, pedagog-rodzic? W przypadku niewydolnego wychowawczo rodzica, to nauczyciel winien wprowadzić dziecko w świat wartości – szczególnie gdy jest ono zanurzone w  bezmiar dezorientacji moralnej współczesnego świata. Problemy wychowania i nauczania rozwiązywane są w tzw. kontekście cywilizacyjnym. A kwestia etyki zawodowej? Karta Nauczyciela, „Deklaracja w sprawie etyki zawodu nauczyciela”, dyrektywy dotyczące „Sytuacji personelu nauczającego” przyjęte przez UNESCO oraz dziesiątki, setki tysiące innych dokumentów, odezw, pouczeń, programów funkcjonuje w oderwaniu od rzeczywistości, podobnie jak ci nauczyciele, którzy żyją w niezgodzie z własnym sumieniem. Brak, ciągle brak dynamicznie rozwijającej się i usystematyzowanej edukacji narodowej połączonej z edukacją antygenderową. Cała nadzieja w młodym pokoleniu narodowców-idealistów. Myśl narodowa polska nie przypadkowo przywiązywała taką wagę do propagowania wśród społeczeństwa imponderabiliów, wartości chrześcijańskich, a współpraca z Kościołem Katolickim była nieodłącznym elementem każdego programu endecji w dwudziestoleciu międzywojennym. Bez odwołania się bowiem do tych wartości, które tworzyły wspólnotę narodu polskiego bez mała 1000 lat trudno budować kapitał zaufania, tym bardziej, mając słabe, źle działające instytucje odrodzonego po latach zaborów państwa. Polska drugiej dekady XXI wieku różni się oczywiście od Polski A.D. 1918 jednak wiele problemów związanych z budową kapitału społecznego, rozwoju sieci powiązań i współpracy pomiędzy podmiotami życia gospodarczego opartej przecież na zaufaniu są zaskakująco podobne. Nasze państwo dziś, wychodzi bardzo powoli szoku okupacji niemieckiej i długich latach niewoli sowieckiej. Sowieci i ich polskojęzyczni kolaboranci używając aparatu przymusu, presję propagandową działań służb tajnych i jawnych niszczono przejawy autentycznej polskiej samoorganizacji. Kilkadziesiąt lat działań zmierzających do atomizacji, niszczenia naturalnych więzi wspólnotowych narodu polskiego w imię budowy nowego sowieckiego już społeczeństwa wyryło swoje piętno. Amputacja wartości chrześcijańskich z tkanki narodu i próba transplantacji czegoś co nazywano etyką laicką doprowadziło do erozji tradycyjnych wartości, ale ich miejsce zajął egoizm jednostki, rozprzestrzenienie się roszczeniowych postaw pozbawionych refleksji przerzucanie odpowiedzialności za swoje słowa i czyny na innych, na społeczeństwo na państwo. Sieroty po komunizmie używając innych już metod, dalej prowadzą swoje prywatne wojny z mitycznym wrogiem postępu - "Polakiem Katolikiem” Fetyszem stały się pojęcia jakość życia i konsumpcja, które mają zastąpić Boga, Honor i Ojczyznę. Na szczęście nie wszyscy i nie trwale poddali się tej narracji. Nawet najlepsze prawo pisane nie zastąpi, imponderabiliów, wartości kształtujących przez  setki lat prawo zwyczajowe. Wyparcie z przestrzeni publicznej antywartości, narzucania szkodliwych, destrukcyjnych wzorców pozwoli uruchomić potencjał, który tkwi w poczuciu wspólnotowości.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną